25 lat temu runął mur w Berlinie

25 lat temu runął mur w Berlinie
Za plecami karabiny republiki. Berlin Zachodni 1988 r. Stoję na punkcie kontroli granicznej "Charlie", w strefie amerykańskiej. W tle enerdowskie przejście kontrolne. Przejście na wschodnią stronę i słynne tablice, informujące w czterech językach o tym, że "opuszczacie sektor amerykański" (YOU ARE LEAVING THE AMERICAN SECTOR). Kilkaset metrów dalej stacja Friedrichstrasse.

wtorek, 28 czerwca 2011

Myszy pod miotłą

Minęło już kilka dni od momentu, kiedy ukazała się informacja, że GDDKiA nie zamierza budować południowej jezdni przyszłej autostrady A18, jak było zapowiadane szumnie, do końca 2013 r., a potem, że po 2013 r. Okazuje się, że zrobi to, o ile zrobi, do końca 2023 r. Wstrzymana zostaje też budowa drogi ekspresowej S3 na odcinku od Sulechowa do Nowej Soli i Nowego Miasteczka, dalej do Legnicy i dalej do granicy z Czechami. Budowa ma być zrealizowana do roku 2034! O ile oczywiście będzie zrealizowana.
No i co? No i nic. Media lubuskie, jak do tej pory, nie wiedzieć czemu, milczą jak zaklęte. No może nie wszystkie media, bo artykuł na ten temat ukazał się natychmiast w gazecie “Lokalnej” – tygodniku, który ukazuje się w powiecie żagańskim. A przecież kilka miesięcy temu w mediach lubuskich wybuchła histeria, że “kolejny odcinek S3 jest zagrożony”. Chodziło wtedy o kluczowy odcinek Gorzów-Międzyrzecz. Parlamentarzyści na lewo i prawo udzielali wywiadów, marszczyli brwi, pohukiwali, oskarżali.
A teraz? Teraz posłanka B.Bukiewicz (PO) nie zrobiła konferencji prasowej. A przecież wtedy uwijała się jak mogła i zorganizowała błyskawicznie konferencję, żeby triumfalnie obwieścić – zanim cały splendor obwieszczenia radosnej nowiny spłynie na minister J.Fedak - że będzie jednak budowany kolejny odcinek trasy S3, bo “rząd znalazł pieniądze”. Minister J.Fedak także udzieliła wtedy wywiadu i powiedziała, że S3 będzie budowana, bo to “połączenie ze Szczecina przez Gorzów i dalej na Poznań i Zieloną Górę”. Nikt za bardzo nie wiedział, o co chodzi z tym “połączeniem na Poznań”, bo cała propaganda, sugerowała bez końca, że S3 jest budowana dla woj. Lubuskiego, ma połączyć “lubuskie stolice”, służyć rozwojowi i.t.p. Niektórzy uznali wobec powyższego, że pani minister coś się chyba pomyliło.
Otóż nic się nie pomyliło. Pani minister dobrze wiedziała, co mówi. Sprawa jest prosta. Z ekspresówki S3, koło Świebodzina, zjedziemy na autostradę A2, łączącą Berlin z Warszawą, do Poznania. W ten sposób Poznań, Łódź i Warszawa, uzyskują szybkie połączenie z portem szczecińskim i kurortami wybrzeża. O kontynuowaniu budowy S3 zadecydował więc prawdopodobnie lobbying polityków poznańskich, a ten jest silny. O lobbyingu Szczecina, Łodzi i Warszawy nie wspomnę. No i sprawa kluczowa: Po rozmowach z ministrem infrastruktury wiem, że budowa S3 to dla rządu absolutny priorytet. Ministrom zależy na rozwoju portu w Świnoujściu, a to bezwzględnie zależy od S3. Poza tym w Lubuskiem budujemy autostradę A2, która musi być dobrze skomunikowana z południem i północą – mówił wicemarszałek lubuski Jarosław Sokołowski (Gazeta Wyborcza, 07.01.2011). No, oczywiście, droga S3 będzie zbudowana dalej. Połączenie “lubuskich stolic”, a właściwie Gorzowa z Sulechowem, stanie się faktem. 
Teraz, gdy rząd wycofuje się z budowy istotnych dla południa województwa lubuskiego dróg, to konferencji i wywiadów nie ma. Nikt nie pyta, nikt nie udziela. Wszyscy – politycy i media - jak na razie, pochowali się po kątach i udają (oprócz żagańskiej gazety Lokalnej), że nie ma sprawy.
Nie narzekam. Żary i Żagań też skorzystają na ekspresówce S3, ale zatrzymanie i brak inwestycji infrastrukturalnych na południu – także remontu linii kolejowej – jest faktem. Zastanawiam się też, co pomyślą sobie o Polsce kibice, którzy wjadą na polską “autostradę” w Olszynie, jadąc do Wrocławia na mecze EURO 2012.
źródło: GDDKiA. Program budowy dróg krajowych na lata 2011-2015, stan na 17.06.2011. Mapa: kolor czarny - odcinki w eksploatacji, czerwony - odcinki w realizacji, szary - odcinki w przygotowaniu, zielony - odcinki na etapie przetargu. Żeby powiększyć obraz kliknij na mapkę.







sobota, 25 czerwca 2011

Gienek przestawia wajhę

Gienek Loska, zwycięzca programu X-Factor, nadawanego w stacji TVN, zachwycił “całą Polskę”. I słusznie. Okadzony i obcmokany przez mediowych celebrytów, stał się rozpoznawalnym muzykiem, z którym chcą współpracować wszyscy menedżerowie, którzy dotychczas nie mieli dla niego czasu i prosili, żeby nie dzwonił, bo oni sami zadzwonią. 
zdjęcie z profilu Gienka Loski na Facebooku
Ręce zacierali już spece od marketingu politycznego, bo mamy rok wyborczy i takiej okazji nie można przecież przepuścić. I nie o to chodzi, żeby Gienek, idąc śladem Dody, obcałowywał się na żywo w telewizji z premierem, ale żeby chociaż pokazał się tu i ówdzie we właściwym gronie, a przechodzący zupełnie przypadkiem obok paparazzi, kamerzyści i spece od montażu z TVN, już by zrobili, co trzeba.
A tu nagle, powiało chłodem, który zmroził zacierane z radości ręce i spowodował, że wszyscy zainteresowani zastygli w przerażeniu. Gienek z właściwym sobie spokojem, oznajmił że popiera, i że mu się podobają, ale jak się okazuje nie ci, którzy z pewnością chcieliby i już się do odbioru poparcia szykowali.
Gienkowi podobają się idee środowisk konserwatywno-liberalnych i wolnościowych, zorganizowanych w Kongresie Nowej Prawicy Janusza Korwin-Mikkego i UPR.
Tu link do wywiadu Gienka Loski dla tygodnika “Najwyższy Czas”: 

Gienek ma w październiku zagrać w Żarach. I bardzo dobrze.

Się funkcjonuje

Choroba trawi powiaty polskie. Nie ominęła też powiatu żarskiego i żagańskiego. Powiat żarski ma 57,4% zadłużenia przy dopuszczalnym zadłużeniu 60% w stosunku do dochodów, ale jak donosi lokalna prasa, starosta powiatu żarskiego M.Cieślak (PO), stwierdza, że “w Grecji samorządy mają ponad 150-procentowe zadłużenie i jakoś funkcjonują”. No wiadomo. Pytanie tylko, czy nie powinno się staroście powiatu żarskiego w takiej sytuacji obniżyć o połowę pensji? A ta przecież w poprzedniej kadencji była - pomimo także moich protestów – nie wiedzieć czemu i za co, podwyższona. Radnych, którzy nie zgadzali się z zadłużaniem powiatu oraz ze zbyt dużym deficytem i realizacją koncepcji “rozwój poprzez maksymalne zadłużenie”, przedstawiano jako oszołomów. Nawet drobne propozycje, takie jak spłaszczenie diet radnych i radnych funkcyjnych, w imię politycznej korupcji, zostały w ubiegłej kadencji schowane w szufladzie.
Popatrzmy zatem na Grecję:  
- dług publiczny: 142,8 % PKB (328 mld euro)
- zmiana PKB: - 4,5 %
- deficyt sektora finansów publicznych: 10,5 %
- bezrobocie
: 16,2 %
 
- inflacja: 3,9 %
Rok greckich reform (od maja 2010 do maja 2011)*
- wzrost stawek VAT (z 19 na 23%, 11 na 13% i 5,5 na 6,5%)
- objęcie VAT-em nowych grup, m.in. adwokatów, notariuszy
- wzrost akcyzy na papierosy, tytoń i alkohol o 10 proc.
- podatki od budynków i dobudówek wzniesionych bez zezwoleń na budowę (5-15%)
- specjalny podatek od dużych, zyskownych przedsiębiorstw, których zyski przekraczają 5 mln euro rocznie (5-10%).
- redukcja zatrudnienia w sektorze publicznym o 82,4 tys. osób
- cięcia pensji w sektorze publicznym o 15% (zmniejszenie trzynastek i czternastek, redukcja o 8% wszelkich bonusów)
- obniżki emerytur: 10% (m.in. zmniejszenie 13. i 14. emerytury)
- obniżka płacy minimalnej dla osób do 25. roku życia.
- cięcia wydatków socjalnych o 9,6%
- podwyższenie do 65. roku życia wieku emerytalnego kobiet pracujących w sektorze państwowym.
- skrócenie listy zawodów szkodliwych uprawniających do wcześniejszych emerytur
- reforma systemu przyznawania rent inwalidzkich.
- ostrzejsza walka z oszustwami podatkowymi

Grecja otrzymała oprócz tego olbrzymią pomoc finansową w ostatnim roku. I to nie pomogło. Nadal podatnicy z UE muszą pompować pieniądze. Wobec tego “samorządy jakoś funkcjonują”. W Polsce samorządy powiatowe też “jakoś funkcjonują”. Tylko dlaczego funkcyjni samorządowcy, każą sobie za to, co miesiąc tak słono płacić? Jak cięcia to cięcia. Nie tylko wstęg, bo na to się nie zapowiada.

* Źródło: Wyborcza.biz / Ministerstwo Finansów Grecji

piątek, 24 czerwca 2011

Ciągnik europejski

Ktoś, kto myślał, że Parlament Europejski zajmuje się wyłącznie fundamentalnymi kwestiami, dotyczącymi naszego kontynentu, jest w błędzie. Otóż PE, jak wynika z protokołu, z posiedzenia w Strasburgu, w środę 11 maja b.r., zajmuje się m.in. tak ważnymi sprawami, jak: Kołowe ciągniki rolnicze i leśne o wąskim rozstawie kół, Kontrola kołowych ciągników rolniczych lub leśnych, Urządzenia hamujące kołowych ciągników rolniczych lub leśnych,.Miejsce kierowcy oraz drzwi i okna kołowych ciągników rolniczych lub leśnych, Montowane z tyłu konstrukcje zabezpieczające przy przewróceniu w kołowych ciągnikach rolniczych i leśnych o wąskim rozstawie kół.  
I chodzi o to, że nie są to jakieś wyjątki, tylko codzienne tematy parlamentu. 
Tymczasem u nas nastąpił wybuch entuzjazmu i radości, z powodu dorocznego dnia wolności podatkowej, który w tym roku przypadł na 24 czerwca, w ubiegłym roku był to dzień 23 czerwca, a w 2009 r. był to 14 czerwca. Portal Wirtualna Polska donosi, że: “Jak powiedział podczas konferencji prasowej wiceprezydent Centrum im. Adama Smitha Andrzej Sadowski, od kilku ostatnich lat, co roku pracujemy dla rządu (uwzględniając wszystkie podatki – przyp.mój) ponad 170 dni. - Blisko 90 proc. tego, co rząd ma do dyspozycji, pochodzi z naszego opodatkowania. Tylko 11 proc to są inne dochody, jak chociażby zysk z NBP. (...) Według Banku Światowego Polska zajmuje obecnie 121. miejsce na 183. jeśli chodzi o przyjazność systemu podatkowego. Co ważniejsze, w ciągu ostatnich pięciu lat 60 proc. państw na świecie zreformowało swój system podatkowy. Polska niestety nie – zaznaczył. Dodał, że Polska jest obecnie "na drodze do znalezienia się w tej samej sytuacji, co Grecja". - To jest obraz choroby, jaka trawi Polskę od wielu lat - zaznaczył.” 
Pomimo tego janosikowego systemu i takiego wysokiego haraczu, pieniędzy nie ma. Budowę południowej jezdni przyszłej autostrady A18, tak ważnej dla mieszkańców Żar i Żagania, przekłada się o 10 lat! Ekspresówka S3 odłożona o 20 lat, skończy się w polu za Nową Solą, gdzieś w okolicach Nowego Miasteczka. Kolej zamiera. Dalej nie będzie jak i po czym jeździć. 
Może dlatego, eurodeputowani, debatując nad “kołowymi ciągnikami rolniczymi i leśnymi o wąskim rozstawie kół” i szykując całą gamę przepisów z tym związanych, wiedzą co czynią?

środa, 22 czerwca 2011

Gwarancja dziadostwa

Polskę stać na pożyczenie Grecji miliarda złotych. To znaczy, mam na myśli, że to władze polskie stać, czyli rząd i premiera. A takie dla przykładu władze Wielkiej Brytanie nie pożyczą Grekom ani centa - widocznie ich na to nie stać? Nikt też nie potrafi wyjaśnić, dlaczego Polska, która nie jest przecież w strefie Euro, ma ponosić konsekwencje tego systemu? Niektórzy próbują nawet bagatelizować sprawę, bo przecież nie chodzi o pożyczenie pieniędzy gotówką, tylko o "udzielenie gwarancji" na taką kwotę. Jak zwał tak zwał, ale Grecja, która nie jest w stanie nawet obsługiwać swojego długu, żadnego długu tym bardziej nie spłaci. Bankierzy dostaną "gwarancje", więc je skwapliwie zrealizują. Nie chodzi więc o to, żeby pożyczyć, tylko tak naprawdę, żeby dać te pieniądze. Aż strach pomyśleć, co to będzie, jak w dalszej kolejności trzeba będzie dać Portugalii, Hiszpanii czy Włochom. Ale Polak potrafi! I jak będzie trzeba, to może i pożyczymy nawet zadłużonej po uszy Ameryce? W zamian z pewnością poklepią nas po plecach i ogólnie pochwalą.
A przecież taki miliard złotych piechotą nie chodzi. Przebudowa 71 km jezdni, południowej nitki drogi łączącej Krzyżową z Olszyną, czyli części przyszłej autostrady A18, którą można będzie dojechać do Berlina i do Wrocławia, ma kosztować ok. 871 mln. zł. Remont linii kolejowej łączącej Wrocław z Berlinem, na odcinku Zasieki-Leszno Górne (przez Żary i Żagań) w woj. lubuskim oraz łączącej Leszno Górne z Miłkowicami pod Legnicą w woj. dolnośląskim, ma kosztować razem 30 mln zł. To wystarczy, żeby pociągi mogły jeździć z prędkością 120 km/h. Dodajmy zatem - 871 mln autostrada i 30 mln linia kolejowa - razem 901 mln zł. Czyli zostaje jeszcze 99 mln zł oszczędności do pełnego miliarda! Ale by się minister Grabarczyk mógł nachwalić, jak on to naoszczędzał się, naoszczędzał, a wszystko zbudowane i działa! A tak ...? A tak mamy odłożenie przebudowy jezdni południowej nitki do roku 2023, czyli o 10 lat, a linia kolejowa może będzie brana pod uwagę - jak to pięknie ujęła była, p.marszałek E.Polak - w "nowej perspektywie programowej", na lata 2014-2020.
Tymczasem, jak doniosła Wyborcza.biz, najbogatszym krajem UE jest Luksemburg.
"PPS* w Luksemburgu w minionym roku wynosił 283 proc., w porównaniu ze średnią strefy euro 108 proc. i najbiedniejszym krajem Unii Bułgarią 43 proc. (...) Drugim najbogatszym krajem Unii wg Eurostatu jest Holandia (PPS 134 proc.). Na trzecim miejscu znalazły się Dania, Irlandia i Austria (PPS 125 proc.).
Grecja, której we wtorek udało się ocalić rząd, obniżyła parytet siły nabywczej z 94 proc. w latach 2008 i 2009 do 89 proc. w minionym roku.
Europa Środkowa i Wschodnia - jak zwraca uwagę agencja Reuters - nadal zajmuje dół tabeli, Najbiedniejsze kraje to obok Bułgarii Rumunia (PPS 45 proc.), a także Łotwa (PPS 52 proc.) i Litwa (PPS 58 proc.). Polska jest piątym z najuboższych krajów wspólnoty, z parytetem na poziomie 62 proc. PPS na mieszkańca.
Po co mają mówić, że jesteśmy dziadami Europy - to my dajemy przecież Grecji, a nie Grecja nam! Zastaw się a postaw się!

*Europejskie biuro statystyczne liczy siłę nabywczą w Unii Europejskiej za pomocą sztucznej waluty PPS. Wskaźnik ten zwany parytetem siły nabywczej oparty na dochodzie narodowym brutto w przeliczeniu na jednego mieszkańca niweluje różnice cen. Za jeden PPS można nabyć taką samą ilość towarów i usług we wszystkich badanych krajach. Dla całej UE przyjęto średni wskaźnik w wysokości 100 proc.

wtorek, 21 czerwca 2011

Koniec cudów


Jak donosi portal Onet.pl za Polską Agencją Prasową, "od oficjalnego powitania przed kancelarią premiera rozpoczęło się w Warszawie spotkanie szefów rządów Polski i Niemiec: Donalda Tuska i Angeli Merkel. (...) Dyrektor biura pełnomocnika premiera do spraw dialogu międzynarodowego Krzysztof Miszczak powiedział (...), że lista wspólnych polsko-niemieckich przedsięwzięć na najbliższe lata zawiera około 100 pozycji. (...) W programie zapisano, że obydwa kraje będą regularnie uzgadniać stanowiska i wspólnie walczyć z kryzysem finansowym. Niemcy zobowiązały się do pomocy Polsce w przyjęciu euro; będą też współpracować z nami podczas rozpoczynających się w tym roku negocjacji nad budżetem UE."
Bardzo ładnie i bardzo pięknie. Premier już nawet zapowiedział, że w ramach tej "walki z kryzysem" Polska może pożyczyć Grecji pieniądze. Władze mają gest. Władze organizują sobie za pieniądze podatników bizantyjskie partyjne konwencje i jeszcze są z tego dumne, że "takiej konwencji Polska jeszcze nie widziała". Skoro można sobie za pieniądze podatników fundować imprezy, to dlaczego nie można pożyczyć ich Grecji? A kiedy Grecja odda? A w ogóle odda?  No, ale nie można przyjaciół Niemców zostawić w tej walce samych. Jak zrzutka, to zrzutka. Taka np. posłanka PO, Kidawa-Błońska "cieszy się" że każda rodzina polska, będzie w przyszłorocznym budżecie dopłacać do budżetu Unii Europejskiej - coś ok. 500 zł. Dopłacać, a to znaczy, że będziemy płatnikiem netto! To ma świadczyć o tym, że Polska się rozwija i  po prostu Polaków na to stać. Tak, władze mają gest.
Onet.pl donosi dalej, że: "Polska i Niemcy chcą też, żeby na pograniczu powstawały nowe mosty, drogi i linie kolejowe; w przyszłości oba kraje mają połączyć szybkie koleje." 
Dobre sobie! Jak tu mają powstawać te nowe linie kolejowe, skoro stare linie jak ta, łącząca Wrocław z Berlinem, na odcinku Miłkowice-Żagań-Żary-Tuplice się sypią i nie można się doprosić latami ich remontu? Jak tu mają powstawać te nowe drogi, skoro te stare, zbudowane jeszcze za Adolfa Hitlera, jak biegnąca z Krzyżowej do Olszyny, przyszła autostrada A18, łącząca Wrocław z Berlinem, zamiast do roku 2013, jak było szumnie i z dumą zapowiedziane, ma być oddana do roku 2023? 
Mało tego, to ekspresówka S3 na odcinku Nowa Sól-Legnica i dalej, została odłożona na rok 2034! 
Zapowiedziane cuda nie nastąpiły.

poniedziałek, 20 czerwca 2011

Moment ważny i ważniejszy.

Głos w sprawie babimojskiego lotniska zabrał redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" w Gorzowie i Zielonej Górze, p. Paweł Kryściak, który stwierdził, że: "od ponad 10 lat lotnisko jest oczkiem w głowie każdej ekipy rządzącej woj. lubuskim, bez względu na barwy partyjne.(...) W 2007 roku "Gazeta" ujawniła zamówiony przez marszałka Andrzeja Bocheńskiego (SLD) raport o szansach rozwoju portu lotniczego. Analiza ekspertów z PriceWaterhouseCoopers była miażdżąca: inwestowanie w port mija się z celem. Rządziła już wtedy koalicja PO-PSL-PiS. Raportu nie pokazano ani opinii publicznej, ani radnym sejmiku. Co więcej analiz tych nie znała również Komisja Europejska, która decydowała w 2007 r. o przyznaniu unijnych dotacji dla Babimostu. (...) Wiara w świetlaną przyszłość Babimostu przetrwała do dziś. Do dziś przetrwała także tradycja chowania raportów w sprawie lotniska. Ten nowy wykonała w tym roku firma Trio Management i, jak każe tradycja, także jest tajny.  (...) Po prostu najwyższy czas, aby port w Babimoście stał się przedmiotem racjonalnej analizy ekonomicznej."
Jednocześnie Radio Zachód podało dziś, że: "po ponad półrocznej przerwie z lotniska w Babimoście wystartował pierwszy samolot rejsowy do Warszawy", w związku z czym "wicemarszałek województwa lubuskiego Jarosław Sokołowski nie krył emocji związanych z dzisiejszym lotem. Jego zdaniem wznowienie regularnych lotów pasażerskich do stolicy to bardzo ważny moment dla całego regionu".
"Radości ze wznowienia połączenia lotniczego z Warszawą nie krył dziś także Ryszard Dobrowolski, dyrektor portu lotniczego w Babimoście". Ta radość akurat jest zrozumiała, bo w końcu, co to za dyrektor portu lotniczego, z którego nie kursują samoloty. 
Dochodzą jednak niepokojące informacje z Warszawy. Ptaszki ćwierkają, że budowa autostrady A18 z Krzyżowej do Olszyny, tak ważna dla mieszkańców Żar, która miała być zakończona do 2013 roku , może być przesunięta o 10 lat!!! czyli do roku 2023. To byłby skandal. Kolejne 12 lat będziemy jeździli do Wrocławia, na tym odcinku, niszcząc sobie samochody? Taka droga ma powitać kibiców jadących na mecze EURO 2012 do Wrocławia? Miejmy nadzieję, że to tylko przymiarki. Jeżeli okaże się, że to prawda, to panie wicemarszałku Sokołowski z PO, będzie to z pewnością "ważny moment dla całego regionu" i nie tylko dla Pana osobiście.






niedziela, 19 czerwca 2011

Znaki na niebie i ziemi - konkurs

Znaki na niebie można odczytywać i interpretować różnie. Szczególne doświadczenie w interpretacji mają sondażownie, które prześcigają się we wróżeniu i pompowaniu, o czym informuje internauta ~tresc (2011-06-19 10:48), na blogu Janusza Korwin-Mikkego: 

dzwonią do mnie ludzie z sondażowni. udzielam odpowiedzi że popieram Kongres Nowej Prawicy. Urocza pani prosi mnie by zmienić wybór na kogoś z tzn. Bandy Czworga czyli PO PIS SLD PSL. Odmawiam jej i mówię że popieram KNP.  
Po jakimś czasie pojawia się w mediach ten sondaż z informacją że nikt nie wskazał partii spoza bandy czworga.
warto to przemyśleć
pozdrawiam

Ale oprócz znaków na niebie, mamy też widoczne znaki na ziemi, które wbrew pozorom, zdecydowanie trudniej odczytać, nie mówiąc już o jakiejkolwiek ich interpretacji. Oto przykład znaków przy rondzie na pl. Łużyckim i al. Wojska Polskiego w Żarach:                                                                           



Ogłaszam konkurs, na nazwę miejscowości, której nazwy nie widać, a zaczyna się na literę: "L". Na drugim zdjęciu jest dla ułatwienia podana końcówka nazwy, ale kierowcy jadąc na rondzie widzą mniej więcej to samo, czyli nic nie widzą, a czas na reakcję mają bardzo krótki. Odpowiedzi proszę kierować na skrzynki mailowe właściwych urzędów, a najlepiej na Berdyczów.

sobota, 18 czerwca 2011

Szewc w dwóch lewych butach

Damian Hałabura z żarskiego SLD, po zebraniu partyjnym, odważnie i bezkompromisowo zakomunikował w prasie lokalnej, że “SLD idzie drogą hiszpańskiej lewicy”, i powoływał się na socjalistyczny gabinet premiera Zapatero, gdzie połowę ministrów stanowią kobiety.
Zabrzmiało to pięknie i z duchem poprawności politycznej. Jakby tak jednak przez chwilę się zastanowić, to można dojść do wniosku, że 50% kobiet-ministrów nie spowodowało, że Hiszpania stała się krajem stabilnym, dostatnim, kierującym się zdrowym rozsądkiem i gospodarnością. Wręcz przeciwnie. Premier Zapatero, czyli po polsku – Szewc, doprowadził ze swoim rządem do szewskiej pasji Hiszpanów, szczególnie zaś ludzi młodych, szyjąc im buty, co prawda, może i chwilowo wygodne, ale za taką pożyczkę i tak kosztowne, że będą ten kredyt spłacać długimi latami. 
Z plakatu wywieszonego na Puerta del Sol przez protestujący tam przeciwko rządom premiera Szewca, Ruch Młodych Demokracja Rzeczywista Już (Democracia Real Ya), można się dowiedzieć, że - pozwolę sobie zacytować za Stanisławem Michalkiewiczem - “w roku 1999, a więc przed wprowadzeniem tam euro, filiżanka kawy kosztowała 80 peset - a w roku 2011 - 1,20 euro, czyli 200 peset. Bilet do metra na 10 przejazdów w roku 1999 kosztował 640 peset, a obecnie 9,40 euro, czyli 1800 peset. Litr mleka w 1999 roku kosztował 80 peset, a obecnie - 0,80 euro, czyli 140 peset. Kilogram pomidorów - w 1999 r. kosztował 120 peset, podczas gdy obecnie - 2,40 euro, czyli 400 peset. Bochenek chleba - w 1999 r. kosztował 25 peset, a obecnie - 0,60 euro, czyli 100 peset. (...) Mieszkanie 90 m. kw. w 1999 r. kosztowało 18 mln peset, a obecnie - 300 tys. euro, czyli 50 mln peset. „Z euro jesteśmy 4 razy bogatsi” - szydzą demonstranci.”
Na szyderstwach się jednak nie skończyło. Młodzi i nie tylko młodzi, po prostu zorientowali się, że te wszystkie “prorozwojowe programy” i “pakiety socjalne”, realizowane są ich kosztem i kosztem ich przyszłości, więc wyszli na ulice i pokazali, gdzie mają socjalizm i premiera z jego ministrami. 
Zwolennikom szybkiego, co sugeruje obecny rząd, wprowadzenia w Polsce waluty EURO, powinno to dać cokolwiek do myślenia.
Pięknie też na tym zebraniu mówił poseł Wontor, który chce, żeby na liście kandydatów SLD do sejmu “mężczyźni byli na zmianę z kobietami”. Sam jednak – tzn. pardon, nie że tam zaraz sam, tylko, że to ludzie, członkowie partii chcieli - zarząd i rada i w głosowaniu demokratycznym itd. - umieścił się na pierwszym miejscu na liście kandydatów. A przecież skoro tak pięknie mówił, to powinien dać przykład i samemu nie startować tym razem lub startowac np. z 4. lub 5. miejsca na liście, dając te pierwsze trzy, paniom. Ale “jak partia mówi, że da, to mówi”. Nieprawdaż panie pośle?

Furmanką i rowerem

Parlamentarzyści i urzędnicy województwa lubuskiego chcą sobie za publiczne pieniądze, wygodnie latać z Babimostu do Warszawy. Fundują też szynobusy, które mają kursować na trasie Zielona Góra-Berlin-Gorzów-Berlin-Zielona Góra. A mieszkańcy Leszna Górnego, Małomic, Szprotawy, do szkół, uczelni i pracy mają dojeżdżać furmankami i rowerami? 

 

Tu można obejrzeć news z akcji w Sejmiku, z poniedziałku 13. czerwca i podpisania Koalicji "Kolejowe Południe": 
Tu link do strony Koalicji "Kolejowe Południe":  

piątek, 17 czerwca 2011

Kaziu, Kaziu, Kaziu, opanuj się.

Na początku ostatniej sejmikowej sesji, radny lewicy, K.Pańtak, uwijał się jak w ukropie, gimnastykował oraz dwoił i troił, żeby podstawić się tylko pod radiowe mikrofony i kamery telewizyjne. A wszystko to po to, żeby być kojarzonym z akcją przeciw degradacji linii kolejowej Miłkowice-Żagań. Przyklejony do głównego organizatora akcji, Tomasza Kwarcińskiego, udzielał “razem z nim” wywiadu dla radia i nawet ubrał na kilka minut koszulkę z napisem “Mam pociąg do Żagania”, które otrzymali wszyscy radni. Gimnastyka była na tyle skuteczna, że radny doczekał się ładnego zdjęcia w gazecie Regionalnej.
Potem radny zabrał oficjalnie głos i “poparł” organizatorów. Zaznaczył, że “ci, w większości młodzi ludzie, walczą w słusznej sprawie, w sposób pokojowy. - Nie wyrywają krzesełek na stadionach ani bruku z ulicy.”
No, na razie faktycznie jeszcze tego nie robią. Ale kto wie? Patrząc na to, jak młodzi dziękują władzy, w ostatnich tygodniach, na ulicach i placach w Grecji czy Hiszpanii, to nie byłbym taki pewny. Jak “młodzi, wykształceni z mniejszych miast”, przykładem współobywateli greckich i hiszpańskich z UE, a nie daj Bóg libijskich czy egipskich, stracą cierpliwość i wezmą sprawy w swoje ręce, to żadne przebieranie się w koszulki, już władzy nie pomoże. Wszystko jest kwestią czasu. Traktowanie ludzi jak “stado baranów”, które można strzyc, oszukiwać i nimi manipulować, ma swoje granice.

czwartek, 16 czerwca 2011

Łaska dostępu

Poseł B.Arłukowicz tak mocno krytykował PO, że aż do tej partii przystąpił. Oczywiście nie za darmo. Wcześniej wynegocjował sobie jedynkę na liście PO w Szczecinie. Poseł teraz jako pełnomocnik rządu bez budżetu, udaje ministra i obiecuje, że seniorzy będą mogli raz w miesiącu, w czwartki, nieodpłatnie, czyli za przysłowiową złotówkę, korzystać z różnych instytucji i miejsc kultury, np. kina lub teatru. Pełnomocnik rządu właśnie nad tą koncepcją pracuje i w ogóle praca w tym temacie wre, w jego biurze, w którym pracuje od świtu do nocy 6 osób. Pełnomocnik nie mówi, kto ma za to wszystko zapłacić i jakie to będą sumy. Na razie ma to być program “pilotażowy” w kilku województwach. Nic nie mówi też o seniorach z Małomic, Leszna Górnego, Szprotawy czy Żagania. A szkoda. Bo niby jak oni mają w ten czwartek, raz w miesiącu, udać się do kina czy teatru? Kto im sfinansuje dojazd? A tak w ogóle, to czym mają dojechać, jak nie mają np. samochodu? PKS-em? Teatry to raczej wieczorami pracują i to niekoniecznie w dni robocze. Aż tylu połączeń autobusowych, to nie ma. Pociągiem? Liczba połączeń na linii Żary-Żagan-Miłkowice-Wrocław, zmniejsza się, a pociąg jedzie z prędkością 40-60 km/ha. Odechce się seniorom  jeździć do tych teatrów po pierwszym razie. No chyba, że polecą samolotem z Babimostu do Warszawy, bo bilet ma w promocji kosztować coś ok. 149 zł. Ale jak tu wrócić jak jedyny samolot wraca z Warszawy zanim zacznie się wieczorne przedstawienie. No chyba, że seniorzy zostaną przypisani tylko do swojego województwa i tylko tu będą mogli korzystać z dobrodziejstwa programu pełnomocnika?
Pozostaje więc głównie kino! A kin też jest jak na lekarstwo. Kina funkcjonują głównie w tzw. galeriach – tych handlowych oczywiście. Seanse odbywają się codziennie i wielokrotnie w ciągu dnia. Jakby tak te galerie zorganizowały transport, a rząd im to dofinansuje (bo zaraz takie głosy i propozycje się pojawią) to kto wie? Seniorzy obejrzą film za złotówkę, a potem może ruszą na zakupy i coś kupią? No jak tu się nie oprzeć? A w każdym artykule podatek VAT! Są obroty, są pieniądze, są podatki. Rząd ma wpływy, pełnomocnik może finansować i nawet jak dobrze pójdzie, rozwijać program.
Można nawet ustalić, że seniorów przywozimy do galerii w każdy pierwszy czwartek miesiąca – zaraz po tym jak dostaną emerytury i robimy wtedy dla nich specjalne promocje.
Pełnomocnikowi Arłukiewiczowi przypominam, że spowiedź jest w każdy pierwszy piątek miesiąca i na pół godziny przed poranną i wieczorną Mszą św.
p.s.
Właśnie Zbigniew Hołdys poinformował, że “czwartki dla seniorów”, to jego pomysł, który przedstawił niedawno w kancelarii premiera, samemu premierowi i ministrom, ale chodziło o inną formułę, niż pomysł Arłukowicza.

Każdy może

Przewodniczący PO, D.Tusk wyraził był ostatnio myśl, że: my nie patrzymy skąd, kto przychodzi – do nas może przyjść KAŻDY. 
To by się zgadzało, bo wystarczy przypomnieć tylko działaczy i jednocześnie szefów żagańskich struktur PO, Mirosława K. i Jadwigę Z. Zdjęcie Mirosława K., który z nadania PO “wygrał konkurs” na szefa lokalnego oddziału Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, wyprowadzanego w kajdankach przez agentów CBA, obiegło miejscową prasę. Posypały się wyroki.
Ogólnokrajową prasę obiegły ostatnio zdjęcia przedziałów wagonowych, pełnych butelek po wódce i piwie, resztek jedzenia, walających się śmieci i odoru jak z pijackiej meliny, które zostawili po sobie, świętujący delegaci PO, jadący na konwencję do Gdańska, specjalnie wynajętym na ten cel pociągiem. 


http://www.se.pl/multimedia/galeria/63201/120034/delegaci-platformy-gorsi-od-kiboli/

Jedna z małopolskich działaczek PO, zgodnie z poprawnością parytetową - kandydatka do sejmu, tak mocno świętowała ten wyjazd i po konwencji partyjnej, musiała widocznie poczuć jakiś przypływ mocy i energii bijący od władzy, bo “chwaliła się też, że sam premier Tusk uścisnął jej rękę” i “zaczęła zaczepiać młodych mężczyzn, deklarując, że może załatwić im pracę” , a przy okazji “na siłę „wciskała” swój numer telefonu mówiąc: - Zapisz sobie – Halinka z PO.” 

Jak się okazuje, to jednak nie “każdy” może, ot tak sobie “przyjść”. W takim SLD, zwanym też nie wiadomo czemu “lewicą”, jak to pięknie ujął znany publicysta: “wraz z nadejściem wiosny, obudził się park jurajski”. Panowie Miller, Oleksy, Jaskiernia, Czarzasty, którzy zamiast myśleć o pisaniu pamiętników, czytać książki lub czasopisma, zamarzyli znów sobie porządzić. Młodzi będą musieli jak zwykle obejść się smakiem i robić za dekoracje. Krążyły nawet pogłoski, że były premier L.Miller ma wystartować z jedynki SLD w województwie lubuskim. Posłowie Wontor i Kochanowski musieli spędzić kilka nieprzespanych nocy, ale chyba już odetchnęli z ulgą, bo wydaje się, że ten scenariusz nie zostanie zrealizowany. Wojny łódzkiej: Niesiołowski kontra Miller, nie obejrzymy na żywo.

środa, 15 czerwca 2011

Przejezdne i przelotne

Pan premier D.Tusk ogłosił, że autostrada łącząca Łódź (Stryków) z Warszawą, będzie na EURO 2012 "przejezdna". Nie wiadomo, co to znaczy "przejezdna", ale dobrze brzmi i zamyka usta niedowiarkom, otwierając im jednocześnie oczy. I z pewnością nie jest to ostatnie słowo rządu i ministra Grabarczyka! Jednocześnie po horrorze, który mroził krew w żyłach i nie dawał spać lubuszanom przez kilka miesięcy, lotnisko w Babimoście będzie znów funkcjonować. "...już szykowana jest kampania reklamowa nowego połączenia. - Będą informacje w mediach, billboardy w Zielonej Górze, Gorzowie i Żarach" donosi Gazeta Wyborcza. Ciekawe, po co mieszkańcy Żar mają jeździć do małego Babimostu, skoro mają lepszą drogę (autostradę) i w tym samym czasie, albo i szybciej, mogą być na dużych i międzynarodowych lotniskach we Wrocławiu lub Berlinie.
Mieszkańcy południa województwa mogliby dodatkowo dotrzeć na lotniska w Berlinie czy Wrocławiu, w bardzo komfortowych warunkach, gdyby tylko linia kolejowa funkcjonowała tak jak należy. A od lat nie funkcjonuje jak należy. Ulega ciągłej degradacji.
Pani marszałek województwa lubuskiego, E.Polak (PO), zapowiedziała, że modernizacja linii kolejowej, łączącej Berlin z Wrocławiem, na odcinku Miłkowice-Żagań i dalej Żary,  będzie brana pod uwagę "w nowej perspektywie programowej", czyli w latach 2014-2020. A skąd pani marszałek wie, że "będzie brana"? Przecież nie ma gwarancji, że pani marszałek ponownie będzie piastować tę funkcję. Nie wiemy, jaka koalicja będzie rządzić województwem za trzy lata. No chyba, że pani marszałek ma jakieś tajemnicze zdolności przewidywania? Albo chodzi o to, żeby ponownie wyborcy zagłosowali w najbliższych wyborach parlamentarnych - jesienią 2011 i potem w wyborach samorządowych 2014 na obecnie nam rządzących. Nie, nie ... najlepiej byłoby zrobić im przerwę w najbliższej kadencji parlamentarnej i kolejnej kadencji samorządowej, dać szansę innym na zmodernizowanie linii kolejowej, a obecnym radnym i parlamentarzystom dać ewentualnie nadzieję na kadencję w perspektywie wyborczej 2018-2022 i 2019-2023. 
"Młodzi, wykształceni, z mniejszych miast", mogą o to zadbać i jak widać już zaczęli:
http://w979.wrzuta.pl/obraz/powieksz/2Fwp804tBaW 
Należy jednak się cieszyć, bo linia kolejowa biegnąca przez Żary i Żagań, na EURO 2012 będzie z pewnością "przejezdna"

niedziela, 12 czerwca 2011

1, 2, 3, próba mikrofonu.

Świat jest ciągle taki sam, ale technika się zmienia.Trzeba wykorzystywać nowoczesne środki przekazu, żeby dobrze komunikować się z otoczeniem. Oto zaczynam pisać bloga, aby komentować różne wydarzenia i przedstawiać mój punkt widzenia na wiele ważnych, nie tylko lokalnych spraw. Czasami człowiek musi - inaczej się udusi.