25 lat temu runął mur w Berlinie

25 lat temu runął mur w Berlinie
Za plecami karabiny republiki. Berlin Zachodni 1988 r. Stoję na punkcie kontroli granicznej "Charlie", w strefie amerykańskiej. W tle enerdowskie przejście kontrolne. Przejście na wschodnią stronę i słynne tablice, informujące w czterech językach o tym, że "opuszczacie sektor amerykański" (YOU ARE LEAVING THE AMERICAN SECTOR). Kilkaset metrów dalej stacja Friedrichstrasse.

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Pierwsza propozycja, jak nazwać lubuski odcinek przyszłej autostrady A18

Prezydent Bronisław Komorowski, zaproponował w orędziu noworocznym na 2014 r., aby nazwać polskie autostrady. Ta z północy na południe, miałaby się nazywać autostradą “Solidarności”, a ta ze wschodu na zachód – autostradą “Wolności”.

Oczywiście, ta propozycja nie przypadkowo pojawia się właśnie w tym momencie, bo w czerwcu przypada 25 rocznica ustanowienia III RP, zwanej także nieformalnie republiką okrągłego stołu.

Nie widzę większego powodu, żeby nazywać autostrady, bo wygląda to trochę tak, jakby to były jakieś pomniki naszej wielkiej dumy narodowej i tak ogólnie – sukcesu. 
A przecież drogi, to w normalnych, cywilizowanych krajach, coś zupełnie normalnego. No, ale nie mam też nic przeciwko nadawaniu imion, jak już takie decyzje zapadną. Powstaje pytanie, czy propozycja Pana Prezydenta jest właściwa?

Jeżeli nawet popatrzeć na dotychczasową historię budowy tych naszych autostrad, to ani z żadną solidarnością, ani wolnością nie mają one nic wspólnego. Skala bankructw polskich firm, nie z ich winy, a z winy złego prawa, przekręty i złodziejstwo, czyli krótko mówiąc: krew, pot i łzy, nie są żadnym powodem do dumy.
Autostrady te miały być zbudowane na EURO 2012, bo takie były obietnice wyborcze i rządowe. Potem okazało się, że mamy autostradę do Warszawy, ale nie gotową, a - jak to wymyśliła władza – przejezdną.
Na EURO 2012 miał być gotowy odcinek przyszłej autostrady A18, która obecnie jest drogą jednopasmową. Ach, ileż było zapowiedzi, ileż wywiadów, rozmów, artykułów. Ileż obietnic i zamartwiania się, czy “drogowcy zdążą do otwarcia EURO 2012”. A potem, ileż informacji, że “prace projektowe dobiegają końca”, i że “przetargi mają ruszyć”, i że “zakończenie modernizacji nastąpi w połowie 2014 r”.

Wobec propozycji Pana Prezydenta, uważam, że Najdłuższe Schody Nowoczesnej Europy, bo tak nazywany jest ten 71-kilometrowy odcinek od granicy z Niemcami w Olszynie, w kierunku Wrocławia, też powinny otrzymać nazwę!

Skoro twórcy III RP chcą świętować, to powinni brać także na siebie pełną odpowiedzialność i przyznać się do pełnej porażki.
Wobec czego proponuję A18 nazwać: Autostrada WSTYDU.

Tak, bo ile jeszcze lat będziemy się wstydzić przed turystami i gośćmi, którzy wjeżdżają do Polski przez Olszynę i z równej, komfortowej, niemieckiej autostrady, wpadają w górki i pagórki drogi polskiej? Jaki jest wizerunek naszego państwa? A przecież każdy wizerunkowiec i piarowiec powie, że pierwsze wrażenie jest najważniejsze, bo można je zrobić tylko raz.

Niedawno znów wracałem tym odcinkiem z Berlina i pomimo tego, że znam dobrze tę drogę, to kląłem w duchu i znów było mi wstyd.
Tylko dlaczego ja mam się wstydzić? Państwo, które korzysta z infrastruktury po znanym przywódcy socjalistycznym Adolfie Hitlerze, przez kilkadziesiąt lat nie potrafi uporać się ze zbudowaniem 71. kilometrów pasa jezdni i zadbać o swój wizerunek?


p.s.
Przywódca związkowy, Piotr Duda zaproponował, żeby autostradę pn-płd. zamiast “Solidarności”, nazwać “Śmieciową”, a autostradę wsch-zach. zamiast “Wolności” - nazwać: ”Emigracji”.

O budowie A18 pisałem już tu:


Dobrze że Trzech Króli nie musiało jechać przyszłą A18 do Betlejem. Kliknij na obrazek, żeby powiększyć