"Świat
wstrzymał oddech" – napisał jakiś internauta w komentarzu
pod informacją o tym, że starosta Powiatu żarskiego Marek Cieślak,
opuszcza PO.
Marek
Cieślak, faktycznie ogłosił w mediach swoje odejście z PO.
Oficjalnym powodem są straszliwe prześladowania, polegające na
marginalizowaniu jego osoby i dyktatorskim sposobie zarządzania
partią. Starosta nie chce, aby jego "los i byt zależały od
woli pana Maciuszonka, albo jego popleczników" i tak ogólnie
"czuje się odsunięty". Nie mógł się też pogodzić z
tym, że "nikt mnie do niczego nie potrzebuje, nikt nie stawia
zadań".
Oczywiście
faktycznym powodem opuszczenia partii, może być to, że łajba PO
zaczyna tonąć, a pan starosta jednym susem chce przeskoczyć na
jakąś tratwę ratunkową. Tą tratwą ma być Lepsze Lubuskie z
Wadimem Tyszkiewiczem na czele. Ale przecież, to sam Wadim Tyszkiewicz, szedł
przez lata, ramię w ramię z PO i nastręczał w lokalnej tv
mieszkańcom Żar Wacława Maciuszonka, jako kandydata na burmistrza
Żar.
Było
to dziwne, że burmistrz (prezydent) jednego miasta, nastręcza
mieszkańcom innego miasta, kandydata na burmistrza. Może
mieszkańcom Żar to pasowało – może nie, ale protestów nie było
słychać. Ciekawe, co to byłoby, jakby tak np. burmistrz Żar
zaczął oficjalnie nastręczać mieszkańcom Zielonej Góry czy
Nowej Soli kandydata na prezydenta miasta?
Ale
zostawmy to.
Staroście
Cieślakowi nakazali poświęcać się dla partii i odwoływać
wicestarostę Danutę Madej, bo może być ona - teoretycznie -
ewentualnym kontrkandydatem obecnego burmistrza, w nadchodzących
wyborach samorządowych. Może takie poświęcenie dla partii byłoby
możliwe, ale przecież natychmiast, po takim ruchu, doszłoby do
odwołania starosty przez koalicję radnych z D.Madej na czele, a co
za tym idzie, do utraty stanowiska, pensji i wpływów. Na takie
poświęcenie dla jakiejkolwiek partii, Marek Cieślak z pewnością
nie był i nie będzie nigdy gotów. Zresztą – któż by był?
Ale
ładnie brzmią słowa, że "ja byłem przeciw", co brzmi
prawie tak, jakby sprzeciw, co do odwołania, wynikał z absolutnej
miłości i bezinteresownej chęci obrony wicestarosty, a nie z
obrony swojego stanowiska pracy.
Marek
Cieślak żali się też, że "w tutejszym PO nie znosi się
sprzeciwu, głos pana jest jedynym obowiązującym, a tak. np. jest w
Korei Południowej".
Tu
się pan Marek zapędził i oczywiście pomylił Koreę. A może się
nie zapędził, tylko tak - z dawnego przyzwyczajenia - potępił?
Przy
okazji męczeństwa – w mediach pojawia się skrócona oraz nowa wersja historii.
Marek Cieślak, oprócz Unii Demokratycznej i Unii Wolności, czego
media nie podają, był wcześniej, w okresie PRL-u, członkiem PZPR
(Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej) i SD (Stronnictwa
Demokratycznego). Potem włączył się i poszedł z duchem przemian.
Tyle,
a propose skróconej wersji historii.
Jeżeli
zaś chodzi o całkiem nową wersję historii, to jest nią
niewątpliwie informacja, że Marek Cieślak (sam tego nie mówi) -
"był założycielem PO w Żarach". Nie ma to nic wspólnego
z prawdą, ale ładnie brzmi w kontekście aktualnego męczeństwa.
No
i na koniec ważna myśl: "Jeśli w partii eliminuje się ludzi,
którzy myślą inaczej, to doprowadza się do dyktatury"
Naprawdę
Panie starosto?
*
cytaty: Radio Zachód, Regionalna