25 lat temu runął mur w Berlinie

25 lat temu runął mur w Berlinie
Za plecami karabiny republiki. Berlin Zachodni 1988 r. Stoję na punkcie kontroli granicznej "Charlie", w strefie amerykańskiej. W tle enerdowskie przejście kontrolne. Przejście na wschodnią stronę i słynne tablice, informujące w czterech językach o tym, że "opuszczacie sektor amerykański" (YOU ARE LEAVING THE AMERICAN SECTOR). Kilkaset metrów dalej stacja Friedrichstrasse.

niedziela, 18 marca 2012

Sewa Blumsztajn niesie transparent, czyli interpunkcja w służbie idei

Sewa Blumsztajn na tzw. Manifie, czyli dorocznej manifestacji feministek, idąc obok “innych feministek antyklerykałek”, dźwigał transparent z napisem “Pierdolę nie rodzę”. 
Można by pomyśleć, że ta, jakże odważna i bezkompromisowa deklaracja ideowa, poruszy wszystkich widzów, wzbudzając ich aplauz i uwielbienie. Niestety, tak się nie stało, a wręcz odwrotnie – przez sieć przetoczyła się fala gromkiego śmiechu, kpin i złośliwości. No cóż! Po pierwsze, co to w końcu za wielka odwaga, żeby mężczyzna zadeklarował, że nie będzie rodzić? A poza tym, treść na transparencie może być różnie zrozumiana, nie tylko w związku z wielorakim znaczeniem słowa “pierdolić”, ale i ze względu na to, w jaki sposób ta treść została zapisana!
Napis na transparencie (z zachowaniem kolorystyki liter i bez kropki na końcu) brzmi: PIERDOLĘ NIE RODZĘ.
No i właśnie!

Można to napisać tak:

PIERDOLĘ NIE – RODZĘ!
czyli rozumiane jako aprobata dla rodzenia z wyraźnym zaznaczeniem swojego negatywnego stosunku do słowa NIE. Krótko mówiąc: Mam w nosie NIE dla sprzeciwu wobec prokreacji i rodzę! Wykrzyknik i duże litery (w internecie rozumiane jako krzyk), podkreślają naszą deklarację.

PIERDOLĘ “NIE” - RODZĘ!
czyli rozumiane jako aprobata dla rodzenia w sprzeciwie do tygodnika “NIE” Jerzego Urbana (w domyśle, do treści jakiegoś artykułu z tego pisma)

PIERDOLĘ, NIE RODZĘ
czyli zapisane z przecinkiem po słowie PIERDOLĘ i bez kropki na końcu, może sugerować, że część transparentu odpadła lub została oderwana i w rzeczywistości napis brzmiał np.: PIERDOLĘ, NIE RODZĘ WIĘCEJ NIŻ 4. DZIECI

Napis na transparencie niesionym przez Sewę Blumsztajna jest więc niejednoznaczny. Żeby w nieskończoność nie “drzeć łacha” i nie dać możliwości wyłgania się w przyszłości z tej sprawy,  należałoby pana redaktora zapytać “co miał(a) na myśli pisząc(a) na transparencie te słowa?”.

Konkludując, ale “Ameryki nie odkrywając”, zauważam jednakowoż, że interpunkcja w języku pisanym ma duże znaczenie, bo nasze intencje mogą być przez czytelników – jakże różnych – źle zrozumiane, a to rodzić może (powodować), że narazimy się na nieuzasadnioną krytykę – nie tylko polityczną.

Seweryn Blumsztajn (Gazeta Wyborcza) z transparentem, a obok "inne znane feministki antyklerykałki" - Marek Beylin (Gazeta Wyborcza) i Sławomir Sierakowski (Krytyka Polityczna).  Foto: Marek Kossakowski




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz