25 lat temu runął mur w Berlinie

25 lat temu runął mur w Berlinie
Za plecami karabiny republiki. Berlin Zachodni 1988 r. Stoję na punkcie kontroli granicznej "Charlie", w strefie amerykańskiej. W tle enerdowskie przejście kontrolne. Przejście na wschodnią stronę i słynne tablice, informujące w czterech językach o tym, że "opuszczacie sektor amerykański" (YOU ARE LEAVING THE AMERICAN SECTOR). Kilkaset metrów dalej stacja Friedrichstrasse.

niedziela, 12 maja 2013

Kowal własnego losu

Doświadczenie ma znaczenie” twierdzi Sławomir Kowal - kandydat na burmistrza miasta Żagań. I wszystko byłoby normalne, gdyby nie było nienormalne. Sławomir Kowal został zaledwie trzy miesiące temu, w wyniku referendum, odwołany z funkcji burmistrza Żagania. Tak zadecydowała większość głosujących mieszkańców.
Prawo nie zabrania ponownego kandydowania na urząd burmistrza w takim przypadku, ale to tylko źle świadczy o jakości prawa wyborczego w Polsce. Nie, nie – Sławomir Kowal może jak najbardziej kandydować, ale prawo powinno wyraźnie stanowić, że dopiero w kolejnej kadencji, a po odwołaniu w trakcie kadencji - nie. Wybory mogą stać się groteską, a kandydat Kowal też dużo ryzykuje, bo może stać się groteską samego siebie. Jakby nie patrzeć, to kandydatura ta odbierana jest w tym konkretnym przypadku jako przejaw arogancji i pychy. Ale przecież “doświadczenie ma znaczenie” i S.Kowal wie, że przy dużej liczbie kandydatów, głosy wyborcze mogą się rozbić tak, że głosy przeciwników jakichkolwiek zmian, zainteresowanych trwaniem szerokiego układu koterii towarzysko-rodzinnej przy władzy, mogą wystarczyć do wejścia do drugiej tury. A wtedy, kto wie?
Taki scenariusz jest oczywiście możliwy. Jeżeli miałoby się okazać, że zarówno odwołanie jak i ponowny wybór odwołanego dopiero co burmistrza, zależą wyłącznie od tego, czy mieszkańcy mają akurat w dniu głosowania taki kaprys, to może być śmieszno.

Walka o Żagań trwa. Przed nami wybory do Europarlamentu i potem parlamentarne (kto wie, czy nie przyspieszone). “Żarance” - Bożennie posłance Bukiewicz zależy, żeby mieć “swojego” burmistrza i starostę, bo oni zapewnią wsparcie w kampanii, a i głosy w wyborach wewnętrznych w PO, które mogą być potrzebne do zapewnienia sobie przywództwa i w efekcie miejsca na liście wyborczej w pierwszej dwójce. Stronnictwo Demokratyczne też chce zaistnieć, o czym mówi pochodzący z Żagania Przewodniczący Lubuskiej Rady Regionalnej tej partii - Robert Smoleń, który był podsekretarzem stanu w kancelarii A.Kwaśniewskiego i posłem SLD IV kadencji Sejmu, a w 2010 r. pełnił obowiązki szefa sztabu wyborczego kandydata na prezydenta – A.Olechowskiego.
A skoro Jacek Bachalski związany do niedawna z SD (a wcześniej członek Unii Wolności, szef PO w Lubuskiem, poseł i senator tej partii oraz kandydat SLD na prezydenta Poznania w 2010 r.), o którym sam Robert Kwiatkowski – były prezes TVP - mówi, że jest to “lider pełną gębą”, został pełnomocnikiem EUROPY PLUS w Lubuskiem, to sprawa jest jasna. Stronnictwo Demokratyczne popiera Sławomira Kowala, a byli i obecni, prominentni działacze tej partii, związani wcześniej z SLD, optują za współpracą z E+.
Toczy się walka o stanowiska i przyszłe diety poselskie dla polityków z Zielonej Góry, Gorzowa i Warszawy. Żagań jest traktowany jak terytorium do podbicia – jak kolonia. Lud “tubylczy” i jego problemy nie mają tu żadnego znaczenia.
Sławomir Kowal sam wpisał się w tę grę. Bez dwóch zdań, zrobił to świadomie i z premedytacją. “Doświadczenia ma znaczenie”, więc kandydat Kowal dokładnie wie o co chodzi w tej rozgrywce. I daje się wykorzystać. Ale jest w końcu kowalem własnego losu i to pokazuje. Mógłby poczekać i z podniesionym czołem kandydować w wyborach samorządowych już za rok. Prawo jednak nie zabrania kandydowania już teraz. A przyzwoitość i honor?


Foto: Ruch Żaganian



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz