25 lat temu runął mur w Berlinie

25 lat temu runął mur w Berlinie
Za plecami karabiny republiki. Berlin Zachodni 1988 r. Stoję na punkcie kontroli granicznej "Charlie", w strefie amerykańskiej. W tle enerdowskie przejście kontrolne. Przejście na wschodnią stronę i słynne tablice, informujące w czterech językach o tym, że "opuszczacie sektor amerykański" (YOU ARE LEAVING THE AMERICAN SECTOR). Kilkaset metrów dalej stacja Friedrichstrasse.

wtorek, 25 grudnia 2012

Żegnaj panie Michale

Panie Michale, Bóg się rodzi, moc truchleje!*

W wigilię świąt Bożego Narodzenia dotarła wiadomość o śmierci Michała Wolańskiego, byłego Naczelnika Miasta i Gminy Jasień (woj. Lubuskie), wieloletniego radnego Rady Powiatu Żarskiego i wiceprzewodniczącego tejże Rady w obecnej kadencji, członka Kresowego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego im. Orląt Lwowskich z siedzibą w Żarach.



Tak panie Michale, już nie złożymy sobie świątecznych życzeń. Już nie przełamiemy się opłatkiem. Ale przecież miałeś wielkie szczęście, wtedy w nocy z 13 na 14 lutego 1945 r., jak z wieloma mieszkańcami Nowosiółki Koropieckiej w powiecie Buczacz (woj. Tarnopolskie), także z moją babcią, mamą i wujkiem, uciekaliście - w śniegu po pas - do lasu. Banderowcy z OUN UPA wymordowali i spalili pobliską wieś Pużniki i szli na Nowosiółkę. Przed wsią zatrzymali się i po krótkiej naradzie, zawrócili. Nikt do dzisiaj nie wie dlaczego. Wola Boża, panie Michale. Wstawiennictwo św. Józefa, którego obraz wisiał na ołtarzu kościoła w Nowosiółce, mówią niektórzy mieszkańcy.

Za niecałe dwa miesiące minie 68 lat od tamtych wydarzeń. Przez te wszystkie lata budowałeś Polskę na Ziemiach Zachodnich. Łuna nad Pużnikami i tamten śnieg pozostały w Twojej pamięci. W naszej także pozostaną.

Czas siadać do kolacji Wigilijnej. Żegnaj panie Michale.
Bóg się rodzi, moc truchleje!

Józefie święty …
Czujny patronie rodzin i nadziejo,
Weź mnie (go) za rękę i prowadź do Nieba
Z Boskim Jezusem i świętą Maryją.


Zdrowych, spokojnych I błogosławionych Świąt Bożego Narodzenia. 


*Tekst opublikowany został w Wigilię Świąt Bożego Narodzenia na portalu Nowy Ekran:

piątek, 14 grudnia 2012

Zdelegalizować SLD - pikieta Młodzieży Wszechpolskiej w Zielonej Górze

W Zielonej Górze, 13 grudnia 2012 r., w 31. rocznicę wprowadzenia w Polsce stanu wojennego, Młodzież Wszechpolska zorganizowała pikietę pod biurem poselskim posła Bogusława Wontora (SLD).
W pikiecie uczestniczył Robert Winnicki, który jest szefem MW.

Walka ideowa i propagandowa zaostrza się.



czwartek, 13 grudnia 2012

Precz z komuną, czyli banner

W Sulechowie (woj.Lubuskie), na płocie, przy Alei Wielkopolskiej, która jest ulicą wylotową w kierunku Poznania, ktoś zawiesił banner.
No może słowo "banner" jest słowem sporo na wyrost, ale ...
Banner, to tylko kawałek płótna, na którym ktoś odręcznie napisał: Precz z komuną, ale do złudzenia przypomina on transparenty opozycji z czasów stanu wojennego i lat 80-tych. Istotne jest także to, że wisiał on w eksponowanym miejscu, na skrzyżowaniu, w dniu 13 grudnia 2012 r., czyli w rocznicę wprowadzenia, w Polsce, stanu wojennego.

Komuś się chciało. Nakład pracy raczej niewielki. Dobry przekaz. Efekt osiągnięty.



Sulechów (woj. Lubuskie), Aleja Wielkopolska, 13.12.2012 (rocznica wprowadzenia w Polsce stanu wojennego). Odręcznie wykonany banner o treści "Precz z komuną", wisi na płocie przy ulicy wylotowej w kierunku Poznania .


Sulechów (woj. Lubuskie), Aleja Wielkopolska, 13.12.2012 (rocznica wprowadzenia w Polsce stanu wojennego.). Odręcznie wykonany banner o treści "Precz z komuną", wisi na płocie pod wielką reklamą.

Mikołajowa paczka, czyli prezenty i akty

Wraz z dniem św. Mikołaja wiele tajemniczych, ale i znanych postaci, i bohaterów mediów, postanowiło obdarować się prezentami. Jednym z tych, którzy gwałtownie odczuli taką potrzebę był poseł Tomasz Kaczmarek, znany szerzej jako "agent Tomek".
Zapraszam:
http://politicalmediashow.nowyekran.pl/post/82109,ludzie-sluzb-robia-sobie-dobrze 

Jednocześnie na centrolewicy, od jakiegoś czasu, można zaobserwować wzmożoną chęć do aktów erekcyjnych, a i sam pan redaktor Tomasz Lis na temat erekcji, publicznie się wypowiedział.
Zapraszam:
http://politicalmediashow.nowyekran.pl/post/82556,rozpaczliwe-akty-erekcji


Kliknij na obrazek, żeby powiększyć


Lis Mak'Chała. Oszczędnie gospodarujący prawdą, obwoźny handlarz wazeliny. (Kliknij na obrazek, żeby powiększyć)

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Pokłosie zielonogórskiego wykładu Stanisława Michalkiewicza

Stanisławowi Michalkiewiczowi, który odwiedził był Zieloną Górę i wygłosił wykład w jednym z zielonogórskich kościołów, dostało się w niektórych mediach - szczególnie w "Gazecie Wyborczej" i na portalu zielonogórzanina - samego red. T.Lisa - czyli "Na Temat".

Zapraszam do przeczytania mojego felietonu, opublikowanego na portalu "Nowy Ekran":
http://politicalmediashow.nowyekran.pl/post/81189,tama-dla-s-michalkiewicza


Kliknij na obrazek, żeby powiększyć. Polub profil Lisa Mak'Chały na Facebooku - adres: http://www.facebook.com/LisMakChala

wtorek, 20 listopada 2012

Przekłute balony i zwyczajne jaja

Wydarzenia ostatnich kilkunastu dni zachwiały misternie budowanym przez propagandę polityczno-medialną, wygodnym dla obecnego układu władzy i sceny politycznej, wykreowanym podziałem na “zaprzańców” i “patriotów”.
 Krzyk o “zagrożeniu demokracji”, podniósł tradycyjnie już obóz władzy i “gazetowe dziadki” z samym redaktorem A.Michnikiem na czele, w związku z kolejnym Marszem Niepodległości.
Krzyk o “zagrożeniu demokracji” podnosi, co rusz to PiS i zapowiada organizację kolejnych – swoich marszy.
Jednakowoż Marsz Niepodległości pokazał, pomimo tego, że obóz propagandy polityczno-medialnej robił wszystko, co mógł, żeby Marsz przedstawić jako zbiorowisko oszołomów, że monopolu na patriotyzm nie posiada jedynie PiS i może pojawić się nowa, zorganizowana siła polityczna.
Ewentualni przywódcy tej nowej siły, zapowiedzieli już “obalenie republiki Okrągłego stołu”.
Nagle okazało się więc, i to w telewizji publicznej, że J.Kaczyński nie jest taki zły, a nawet, że jest “mądry”. Premier D.Tusk natomiast zapowiedział na radzie krajowej PO, w ostatnią sobotę, że “będziemy bronić republiki”, co można odebrać jako zapowiedź obrony układu tzw. SOS, czyli Systemu Okrągłego Stołu.
I wszystko byłoby po staremu, według scenariusza, że premier D.Tusk ostro mówi, a prezes J.Kaczyński ostro odpowiada, i całe media kręcą się wokół tych wypowiedzi, gdyby nie nieoczekiwane “zwycięstwo demokracji”, którego ofiarą padł wicepremier W.Pawlak.
Tak nieoczekiwane przekłucie balona “zagrożenia demokracji” poprzez “zwycięstwo demokracji” jednych zmartwiło, a ci, którzy powinni się z tego powodu radować, jakoś niespecjalnie są zachwyceni.

W całą tę histo(e)rię wpisał się sam red. Tomasz Lis, swoim wpisem na blogu o “jajach”, którym pokazał, że potrafi wyjść naprzeciw oczekiwaniom obozu władzy i propagandy oraz że wulgarność i hipokryzja są mu jak najbardziej bliskie.


Zapraszam do przeczytania moich wpisów na portalu Nowy Ekran:


Kliknij na obrazek, żeby powiększyć

Kliknij na obrazek, żeby powiększyć

poniedziałek, 8 października 2012

Odwołać burmistrza, czyli dobry ruch?

W sąsiadującym z moim rodzinnym miastem, mieście Żaganiu, powstał właśnie “Ruch Żaganian” - społeczna inicjatywa na rzecz referendum w sprawie odwołania burmistrza miasta, Sławomira Kowala. Zgodnie z procedurami, członkowie Ruchu, złożyli wniosek o referendum. Teraz będą zbierać podpisy poparcia, których musi być 2.133, czyli 10 procent uprawnionych do głosowania. Na ich zebranie mają 2 miesiące - do 3 grudnia 2012 r.

Jeden z inicjatorów akcji, Tomasz Kwarciński, na swoim blogu pisze:Temat referendum tlił się w naszym mieście od miesięcy. Większość mieszkańców podskórnie czuła, że jest ono niezbędne a potrzebę zmian dało się wyczuć niemal wszędzie. Teraz ta zmiana staje się realna jak nigdy. (...) W życiu narodów, regionów i miast przychodzi taki czas, kiedy trzeba działań zdecydowanych i mocnych. Czas, kiedy władza nie zdaje egzaminu z rządzenia. Kiedy myśli tylko o sobie zapominając o zwykłych ludziach a każdy dzień jej trwania przynosi coraz to większe problemy. Jest to czas, w którym nie wystarczą standardowe działania - trzeba ruchów nadzwyczajnych.”

Tomasz Kwarciński zachęca więc do takich nadzwyczajnych i zdecydowanych ruchów: “Trwający już stanowczo zbyt długo klincz decyzyjny trzeba nareszcie przerwać. Żagania nie stać już dłużej na przegrywanie konkurencji z innymi miastami regionu. Szczególnie w czasie kryzysu trzeba nam nowej koncepcji i nowego otwarcia. Polityka Sławomira Kowala zbankrutowała już doszczętnie. (...) W Żaganiu jest bowiem po prostu duszno. Wielu ludzi się naprawdę boi, inni po prostu stąd wyjeżdżają. Sławomir Kowal wykreował taki model rządzenia, który z Żagania pozwolił mu zrobić niemal swoje udzielne księstwo. Dzielił stanowiska, rozdawał apanaże, rozgrywał interesy. Stanowił o "być albo nie być" całych rodzin.”

Czytając zdecydowane słowa Tomasza nie sposób się z nimi nie zgodzić. Jednak to, co opisuje, nie jest czymś wyjątkowym. Wystarczy zamienić nazwę Żagań na jakieś inne miasto, a nazwisko Sławomir Kowal na inne i wszystko będzie pasowało jak ulał. To przecież nasza, polska codzienność - mentalne pokłosie państwa totalitarnego i braku wolnego rynku.

Rozumiem jednak, że wniosek o referendum, to dopiero pierwszy krok? Jakbym był mieszkańcem Żagania, to oczekiwałbym w najbliższych dniach, przede wszystkim, listy konkretów – bardziej szczegółowego wypunktowania błędów i zaniechań obecnego burmistrza. Oczekiwałbym też przedstawienia pozytywnego planu działania na rzecz miasta, zgodnie ze słowami, że trzeba nam nowej koncepcji i nowego otwarcia.
A przede wszystkim – przede wszystkim – jeżeli mamy już wniosek o referendum, to jako hipotetyczny mieszkaniec Żagania, byłbym zainteresowanym tym, jaka jest alternatywa personalna dla obecnego burmistrza?
W końcu, to nie sztuka odwołać – sztuka powołać. Wystarczy spojrzeć na podwórko władzy centralnej i tzw. “zgłoszenie” kandydatury prof. Piotra Glińskiego na ewentualnego premiera “rządu technicznego”. Została przedstawiona alternatywa personalna dla obecnego premiera. Wyborcy potrzebują jasnej alternatywy, bo chcą wiedzieć, czego mogą oczekiwać w zamian.

Jeżeli komitet referendalny "Ruch Żaganian" nie przedstawi w najbliższych tygodniach pozytywnego planu działania i kandydatur na stanowisko burmistrza miasta, a najlepiej jedną kandydaturę, to może powstać za jakiś czas pytanie, czy to był dobry ruch?

p.s.
Czas wielopartyjnych działaczy, rodem z PZPR, którzy zainteresowani są jedynie władzą, stanowiskami i tzw. “kręceniem lodów”, może się wreszcie skończy. Jak nie teraz, to za chwilę. Ale napędzić tzw. stracha, to z pewnością warto. Ludzie nowego, młodego pokolenia, czują się pełnoprawnymi obywatelami. Biorą sprawy w swoje ręce i ruszają do walki.
I bardzo dobrze!

Blog Tomasza Kwarcińskiego:



poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Lep

W ramach postępującej kolonizacji naszego kraju, sieci handlowe znanych marketów, po tym jak opanowały duże i średnie miasta polskie, ruszyły na podbój miast mniejszych. W moim rodzinnym mieście, właśnie miało więc miejsce otwarcie nowego marketu, znanej sieci brytyjskiej, mianowicie TESCO.

Miejscowa prasa przez wiele tygodni podgrzewała atmosferę przed tym otwarciem, co przypominało codzienne relacje mediów z budowy brakującego odcinka autostrady między Łodzią a Warszawą, przed mistrzostwami EURO 2012. Tak samo jak tam “cały naród” budował 20 km autostrady, to tak samo tu “wszyscy mieszkańcy” budowali market. Pieprzu całej sytuacji dodawał fakt, że w mieście już kilka marketów działa, a nowy zbudowany został tuż obok istniejącego już marketu KAUFLAND, czyli pod samym nosem największej metrażowo konkurencji.
Wszyscy tzw. “zjadacze chleba z mrożonego ciasta” karmili się przez kilka miesięcy opowieściami o promocjach, okazjach i tak ogólnie o “cywilizacji”, która wraz z nowym marketem - “postępuje”.

Żeby więc wyjść naprzeciw oczekiwaniom i zrealizować marzenia “zjadaczy chleba z mrożonego ciasta”, na otwarcie rzucono tani cukier. Zupełnie jak za dawnych lat, czyli w czasach mojego dzieciństwa i mojej młodości, kiedy to cukru nie było ot tak sobie w sklepach - cukier do sklepów był “rzucany” przez władzę. Kto miał specjalne kartki, ten mógł cukier nabyć, ale pod warunkiem, że “rzucili” do sklepu.
Tak więc na otwarcie nowego marketu rzucono cukier po 3.29 zł za kilogram, o czym wcześniej informowały wielkie bilboardy i gazetki. W naszej postkolonialnej rzeczywistości, taka informacja musiała spowodować, że rozbudzony został na nowo instynkt łowiecki i odżyły emocje wyniesione z epoki PRL-owskiej komuny. Dla wielu rencistów i emerytów, ledwie wiążących koniec z końcem, możliwość zakupu cukru o przeszło 30 gr. taniej, to już jest coś, szczególnie, że mamy sezon na przetwory. Lud tubylczy, może się więc cieszyć tanim cukrem tak, “jak murzyn blaszką” (jak to powiada młodzież), tym bardziej, że na torebce nie jest napisane tak po prostu i zwyczajnie: “cukier”, tylko - ma się rozumieć – dodatkowo w języku światowym, mianowicie - “sugar”. 

Taki nagły skok cywilizacyjny, połączony z informacjami o nieustających sukcesach władzy, o których to informują nasze media krajowe, może wywołać zbyt wielką euforię, co może być niebezpieczne dla zdrowia, dlatego przestrzegam wszystkich mieszkańców mojego rodzinnego miasta, żeby nie ulegali zbytnio emocjom i starali się jakoś opanować.

Tylko jak nie ulegać tym emocjom, skoro, żeby ludowi tubylczemu nieba przychylić, a i nowej konkurencji pod szyldem TESCO dokuczyć, w KAUFLANDZIE rzucili cukier o jeden grosz taniej – mianowicie po 3.28 zł! A żeby jeszcze ten fakt podkreślić, dodatkowo rzucili tanią mąkę po 1.48 zł za kilogram!
I kto teraz zaprzeczy temu, że nasza władza ma słuszną linię oraz tym wszystkim dobrodziejstwom, które niesie ze sobą “wolny rynek” i “cywilizacja”, która “postępuje”? No kto?










czwartek, 16 sierpnia 2012

Wolność bez odpowiedzialności?

Jeżeli ci, co zainwestowali w spółkę AMBER GOLD, mają poczucie braku sprawiedliwości, to powinni podziękować w pierwszej kolejności parlamentarzystom i władzy naszej.

Media, zarówno te niezależne jaki te obdarzone misją, podały informację, że nie ma podstaw do podjęcia czynności wobec właściciela AMBER GOLD Marcina Plichty, bo nie zostało złamane prawo. Wiadomo – prawo nie zostało złamane, więc przestępstwa nie ma. Teraz trwa gorączkowe szukanie jakiegoś dowodu, który posłuży oskarżeniu.
Ludziom, którzy powierzyli spółce swoje pieniądze, pozostaje jednak głównie wiara w cud lub dochodzenie praw we własnym zakresie. Najgorsze jest jednak to, że wielu z tych ludzi nie dość, że prawdopodobnie straciła swoje pieniądze, to jeszcze będzie musiała uporać się z piętnem ciężkiego frajera, bo teza, że ludzie są sami sobie winni jest lansowana w mediach, np. przez posła S.Niesiołowskiego. Oczywiście część prawdy w tym jest, bo przecież nikt nikogo nie zmusza do wpłacania czy lokowania swoich pieniędzy w różnych instytucjach finansowych.
Ale ...! To tylko część prawdy, bo gdzie jest prawo i gdzie były instytucje państwa?

Przeciętny Amerykanin nie podpisze np. żadnej umowy bez wcześniejszej konsultacji z prawnikiem. W Polsce raczej mało kto idzie po poradę prawną w celu skonsultowania treści umowy do prawnika. Wiara w kolorowe reklamy, szeptana poczta pantoflowa, że ten znany lekarz już wpłacił i podświadome, a często świadome cwaniactwo, że będę szybszy i zarobię, a ci co nie wpłacą to frajerzy, jest ciągle silniejsza niż wiedza ekonomiczna i prawna.
W związku z aferą podniosły się też głosy, że jak nastąpi deregulacja zawodów, to dopiero różni cwaniacy zaczną ludzi naciągać!
A ja uważam, że będzie raczej odwrotnie. Korporacjonizm prawniczy np. sprawia, że przeciętny Polak nie ma dostępu do tanich porad prawnych. Deregulacja może to zmienić – i zmieni.
A czy wtedy zakładać spółki będzie mógł każdy cwaniak i bezkarnie oszukiwać ludzi? No tak, ale jeżeli prawo będzie jasne, egzekwowane, usankcjonowane karnie i powstaną zabezpieczenia, chroniące ludzi przed oszustami, to karany już oszust spółki nie założy, a i nie pozostanie bezkarny w przypadku dokonania manipulacji.
Dzisiaj teoretycznie tak jest, że mamy prawo, ale tylko teoretycznie, bo instytucje nadzorujące totalnie zawiodły.

Ale czy tylko instytucje zawiodły? Popatrzmy co zrobili np. nasi parlamentarzyści, żeby stworzyć prawo, które pozwoli od właściciela spółki, któremu zamarzy się przekręt, wyegzekwować odpowiedzialność za swoje czyny.
Otóż, w październiku 2010 prokuratura postawiła znanemu biznesmenowi Ryszardowi Krauze, zarzut działania na szkodę własnej spółki. Taka możliwość istniała dzięki zapisowi w Kodeksie Spółek Handlowych, który w art. 585, mówił o odpowiedzialności karnej, czyli karze w postaci pozbawienia wolności do lat 5 i grzywnie.

Środowiska biznesowe ujęły się za R.Krauze i podniosły krzyk, że zapis w KSH, jest tak pojemny, że właściwie każdy ruch właściciela spółki, może być zinterpretowany jako działanie na szkodę, bo np. zaniechanie, czyli nie zrobienie czegoś też jest działaniem na szkodę.
Sejm w trybie pilnym, korzystając z szybkiej ścieżki legislacyjnej, w czerwcu 2011 r. (posiedzenie w dniu 9. czerwca, głosowanie nr22) uchylił artykuł w całości. Senat nie wniósł poprawek, prezydent B. Komorowski szybko nowelizację podpisał i biznesmen R.Krauze został uratowany - mógł zająć się spokojnie biznesem, bo sąd w dniu 21 lipca 2011 uznał, że w związku ze zmianą prawa, sprawa stała się bezprzedmiotowa i sprawę umorzył.
Tempo prac i determinacja parlamentu akurat w tej sprawie była wręcz imponująca, chociaż niektórzy byli zażenowani trybem w jakim tego dokonano. No, ale czego się to nie robi dla słusznej sprawy i dobra powszechnego. Nieprawdaż?

Sprawa ta przypomina trochę sprawę ukraińskiej politycz...politykier... pani polityk Julii Tymoszenko, wiezionej i mającej zarzuty karne. W Europie, tzn. w grupach trzymających władzę, podniósł się krzyk w obronie J.Tymoszenko, że polityk nie powinien odpowiadać karnie za decyzje o charakterze politycznym, a różni pożyteczni idioci zaczęli zaraz powtarzać, że tak, tak właśnie. Zapomnieli widocznie, że polityczne decyzje, dotyczą np. wieloletnich umów na dostawy ropy, gazu, eksploatacji kopalin czy też np. sprzedaży broni. Wszystkie te, a nie tylko te dziedziny, to wielkie pieniądze, a dzięki decyzjom politycznym, mogą być jeszcze większe lub całkiem małe. Grupy trzymające władzę w Europie wyraźnie chcą sobie po prostu zagwarantować nie dość, że dostatnie życie, to jeszcze i bezkarność, no ale mniejsza z tym.

Jeżeli ci, co zainwestowali w spółkę AMBER GOLD, mają poczucie braku sprawiedliwości, to powinni podziękować w pierwszej kolejności parlamentarzystom, którzy to na skutek sprawnej akcji lobbystycznej, zagonieni zosta...., tzn. chcąc poprawić prawo i tak ogólnie nieba przychylić biznesowi, uchylili art. 585 Kodeksu Spółek Handlowych. Tak, zgadzam się, że ten artykuł był szkodliwy, bo zbyt ogólny i dający możliwość do nadużyć władzy wobec biznesu. Rozumiem sprawę np. R.Kluski, którego firma została zniszczona poprzez działanie aparatu państwowego, które okazało się potem bezpodstawne. Każda władza jak chce to potrafi wykorzystać nieostre zapisy i artykuły, żeby zniszczyć przeciwników politycznych lub konkurencję gospodarczą dla swoich promotorów. Po to się właśnie te zapisy tworzy. Ale pytam - jakie regulacje w postaci sankcji karnych wobec nieuczciwych biznesmenów wprowadzone zostały w zamian?
PO, PSL i SLD głosowały za – PiS się wstrzymało. Nasi lubuscy parlamentarzyści z posłanką B.Bukiewicz głosowali oczywiście i jak najbardziej za.
Przewodniczący SLD Leszek Miller, który domaga się teraz komisji śledczej, kręci więc trochę bat na samego siebie. No chyba, że ma jakieś asy w rękawie, dobrze kalkuluje i już wie, że można domagać się komisji, bo kolejne asy się pojawią?

p.s.
Sprawa art. 585 była głośna - pisała o tym Rzeczpospolita, a teraz sprawę przypomniał nieoceniony Stanisław Michalkiewicz.
S.Michalkiewicz zwrócił uwagę, że 23 lutego 1990 wykreślona została z kodeksu karnego kara konfiskaty mienia za zagarnięcie mienia wielkiej wartości.
Wielu odetchnęło wtedy z ulgą i mogło już spokojnie budować podwaliny nowego, lepszego ustroju.

Art. 585. Kodeksu Spółek Handlowych (uchylony)
§ 1. Kto, biorąc udział w tworzeniu spółki handlowej lub będąc członkiem jej zarządu, rady nadzorczej lub komisji rewizyjnej albo likwidatorem, działa na jej szkodę – podlega karze pozbawienia wolności do lat 5 i grzywnie.
§ 2. Tej samej karze podlega, kto osobę wymienioną w § 1 nakłania do działania na szkodę spółki lub udziela jej pomocy do popełnienia tego przestępstwa.

Link:
opis przebiegu legislacyjnego dla projektu ustawy:
http://orka.sejm.gov.pl/proc6.nsf/opisy/4085.htm

wyniki głosowania:

Kliknij na obrazek, żeby powiększyć

niedziela, 5 sierpnia 2012

Dowhan chce dmuchania


Lubuski, a konkretnie zielonogórski senator Robert Dowhan (PO), jak widać nie może wyjść z roli politycznego celebryty, bo zamiast zająć się poważnymi problemami, robi piarowski show. Proponuje mianowicie, żeby każdy samochód był obowiązkowo wyposażony w alkomat, a może i nawet w dwa alkomaty. Takie rozwiązanie przyjęto w lipcu we Francji, więc Polska mogłaby być drugim krajem, który się na takie rozwiązanie zdecyduje.

Dla mnie ta propozycja jest groteskowa i żenująca, rodem z pomysłów faszyzującej lewicy. Taki przykład “pełzającej kolonizacji społeczeństwa”*, o czym mówiła niedawno Jadwiga Staniszkis - przykład traktowania ludzi jak niewolników, albo gorzej – jak bezrozumnej trzody rogatej.
Oczywiście dorabia się do tego ideologię, że niby chodzi o bezpieczeństwo. Akurat! Jeżeli mielibyśmy przyjąć to kryterium, to może po prostu ograniczmy prędkość na drogach do 30 km/h i wtedy będzie jeszcze bezpieczniej? Skoro kontrole drogowe, wysokie mandaty i kary nie pomagają, to alkomaty miałyby to zmienić? Bzdura!
A przecież kierowca pod wpływem silnych emocji i nerwów, też może popełniać błędy i stwarzać niebezpieczeństwo. Może więc senator zaproponuje obowiązkowe ciśnieniomierze w każdym aucie? Bylibyśmy pierwsi na świecie!

W takim USA policja nie zatrzymuje kierowców, jeżeli nie łamią zasad ruchu drogowego – tam można jeździć całe życie bez prawa jazdy. W Polsce policja ma prawo zatrzymywać i kontrolować kierowców bez powodu. Każą otworzyć bagażnik, dmuchać w alkomat, podziękują i lekko wymiętego taką kontrolą, puszczą.

Oczywiście znajdzie się wielu naiwnych, powtarzających propagandowe bzdury o bezpieczeństwie, a najlepiej o bezpieczeństwie dzieci na drogach, bo to brzmi wzruszająco. Emocjonalny szantaż o “bezpieczeństwie” przypomina słynną scenę z “Misia” i umoralniające pouczenia milicjanta wobec kierowcy: “a gdyby pańska matka tędy przechodziła?”.
To, że wprowadzili to Francuzi nie jest żadnym argumentem. Tam – w starej UE, też są różni kombinatorzy i lobbyści, którzy w imię bezpieczeństwa chcą okradać tamtejsze społeczeństwa. Kłopoty finansowe Francji, Włoch, Hiszpanii i Grecji nie wzięły się znikąd.

Propozycja pachnie dla mnie zwyczajnym przekrętem. Wystarczy zarobić złotówkę na alkomacie, żeby dorobić się w krótkim czasie 20 mln złotych, bo mamy przeszło 20 mln zarejestrowanych samochodów. A przecież miałyby być obowiązkowe dwa alkomaty w każdym samochodzie, więc chodzi o 40 mln złotych. I to na “dzień dobry”! Ustawodawca wyznaczy termin, np. 1 stycznia i ogromne mandaty za brak alkomatów i na tym nie koniec, bo po ewentualnym użyciu, trzeba będzie dokupować alkomaty, więc zyski będą się stale powiększać.
Ale przecież można zarobić więcej niż złotówkę na sztuce. Jak znam życie, to natychmiast jednorazowe alkomaty znacznie podrożeją (dzisiaj najtańsze to kilka i kilkanaście złotych), a rząd wymyśli jakiś atest (bo chodzi przecież o bezpieczeństwo!) i okaże się, że jedynym producentem, importerem i dystrybutorem na Polskę jest firma jakiegoś znanego biznesmena i powiązana z nim sieć hurtowni.
Jeżeli zaś obowiązek dotyczyłby instalowania alkomatów wielorazowych przez producentów aut, to zyski byłyby dopiero ogromne, bo taki alkomat to kosztuje już, co najmniej kilkaset złotych.


Żeby było śmieszniej, to Ruch Palikota zaproponował, żeby wyposażyć Straż Marszałkowską w alkomaty i sprawdzać parlamentarzystów, będących w stanie wskazującym na spożycie. Pomysł ten nie spodobał się Platformie Obywatelskiej. Poseł Olszewski stwierdził: Liczba absurdalnych pomysłów Ruchu Palikota jest odwrotnie proporcjonalna do spadającego poparcia. Nie wyobrażam sobie, by posłowie ustawiali się w kolejce do badania alkomatem”*
Ciekawe, co poseł Olszewski sądzi o pomyśle senatora R.Dowhana? A i co sądzi np. o pomyśle obowiązkowych zimówek od 1. listopada do 31. marca? Rozumiem, że PO przegłosuje pogodę i ani w listopadzie ani w marcu temperatura nie wzrośnie powyżej 10 stopni, bo wtedy zimówki nie dość, że się szybko zużywają, to wcale nie są bezpieczniejsze od opon letnich – wręcz przeciwnie.

Szanowny Panie senatorze - Robert, przestań robić show i zajmij się lepiej wprowadzeniem prawa gospodarczego, takiego jakie obowiązuje w USA, Wielkiej Brytanii lub Hong-Kongu, i które daje bogactwo tamtejszym społeczeństwom, a przez to buduje ich potęgę. Dlaczego nie mamy wzorować się właśnie tu i dokonać zmian w tym obszarze? Musimy naśladować jedynie głupie pomysły, stwarzając ułudę jakiegoś "bezpieczeństwa"?
Robert - mogłeś też wykazać się odwagą i zaprotestować przeciw ustawie o zgromadzeniach, która ogranicza prawa obywatelskie, pod pretekstem bezpieczeństwa. 
Protestowałeś, czy i w tym przypadku wybrałeś tzw. “bezpieczeństwo”?



* wp.pl 02.08.2012
* polskieradio.pl 11.07.2012






sobota, 28 lipca 2012

Zatroskani

Projekt wprowadzenia obowiązku zakładania opon zimowych pod karą mandatu jest groteskowy. Państwo chce regulować termin zakładania opon w moim samochodzie, pod pretekstem troski o bezpieczeństwo, co utwierdza mnie w przekonaniu, że władza traktuje Polaków jak bezmyślnych niewolników.
Zapraszam do przeczytania mojego tekstu na portalu Nowy Ekran:
http://politicalmediashow.nowyekran.pl/post/69582,zapalenie-opon-woda-na-mlyn-janusza-korwin-mikke


środa, 25 lipca 2012

Wszystko po staremu

Musiało nastąpić wiele zmian, żeby nic się nie zmieniło.
Buta, cwaniactwo, zakłamanie i arogancja zostały ponownie obnażone dzięki tzw. "taśmom PSL".
Zapraszam do przeczytania mojego tekstu na portalu Nowy Ekran:
http://politicalmediashow.nowyekran.pl/post/69378,srodkowy-palec

Kliknij na obrazek, żeby powiększyć

poniedziałek, 16 lipca 2012

Fałszywe proroctwa

Sam redaktor Tomasz Lis podkręcał tygodniami atmosferę rasizmu i ksenofobii w kontekście zbliżającego się EURO 2012. Przepowiednie nie sprawdziły się, a sam redaktor T.Lis spotkał się z falą krytyki.
Zapraszam do przeczytania mojego tekstu na portalu Nowy Ekran:
http://politicalmediashow.nowyekran.pl/post/68603,zartownis


Kliknij na obrazek, żeby powiększyć.

piątek, 8 czerwca 2012

Gorączka rośnie

Gorączka związana z mistrzostwami EURO 2012 rośnie już nie z dnia na dzień, ale z godziny na godzinę. Każdy chce upiec swoją pieczeń i ogrzać się w cieple mistrzostw. Nie tylko władze i partie polityczne. Media wpadły w amok, szczególnie w związku z budową autostrady z Łodzi do Warszawy i nie ustają w codziennej propagandzie sukcesu.
Zapraszam do przeczytania mojegu tekstu, zamieszczonego na portalu Nowy Ekran:
http://politicalmediashow.nowyekran.pl/post/64771,wytrysk


Kliknij obrazek, żeby powiększyć.



poniedziałek, 4 czerwca 2012

"Proste przejęzyczenie"

W świat poszły słowa prostego przejęzyczenia, które nastąpiło w trakcie odczytywania przez prezydenta Baracka Husseina Obamę, z tzw. promptera,  gotowego, sprawdzonego i zaakceptowanego przez pracowników Białego Domu tekstu. 
Prezydent B.H.Obama przysłał prezydentowi B.Komorowskiemu odpowiedź na list, który od niego otrzymał. W liście znalazły się słowa ubolewania i przyznanie, że nie było "polskich obozów śmierci".
Ale, ale! Nagranie, kiedy prezydent B.H.Obama wypowiada słowa o "polskich obozach śmierci" jest i będzie prawdopodobnie krążyć  w internecie - nawet całymi latami. Jak obejrzy to za 10 lat młody Amerykanin, to nie będzie doszukiwać się prawdy, bo po prostu uwierzy słowom byłego, amerykańskiego prezydenta.
List, który otrzymał polski prezydent w sieci krążyć nie będzie. Jaka jest w ogóle szansa, że ktoś się o nim dowie? Pomysł, żeby wykupić w prasie światowej strony z fragmentami listu i wyjaśnieniem całej sprawy "obozów śmierci" jest dobry, ale krótkotrwały - to nie to samo, co krótki film na You Tube.
Nadzieja w tym, że w najbliższym czasie B.H.Obama wygłosi jakieś przemówienie, np. podczas spotkania z Polonią amerykańską, podczas którego powie kilka słów prawdy i zostanie to nagrane.
Najgorsze jest jednak to, że stereotypy o Polakach i narodzie polskim budowane i umacniane są przez polskich dziennikarzy.
Zapraszam do przeczytania mojego tekstu na portalu Nowy Ekran:
http://politicalmediashow.nowyekran.pl/post/64403,na-froncie-nadecia-i-napiecia


Kliknij na obrazek, żeby powiększyć.

wtorek, 29 maja 2012

Dmuchanie nieustające

Dmuchanie politycznych balonów może odbywać się na różne sposoby. W ramach zagospodarowania uwagi urządza się happeningi, balansujące na granicy prawa, albo straszy ludzi wydarzeniami, które mogą nastąpić, na zasadzie "co to będzie jeżeli" lub "jeżeli miałoby dojść do ...". Na wyżyny zagospodarowania uwagi wspięli się ostatnio Janusz Palikot i ministra Joanna Mucha. 
Można też organizować przedstawienia wizerunkowe, mające na celu ucieczkę od własnej odpowiedzialności, w czym przoduje PSL.
Zapraszam do przeczytania mojego tekstu na portalu Nowy Ekran (nowyekran.pl):
http://politicalmediashow.nowyekran.pl/post/63630,dmuchanie

poniedziałek, 21 maja 2012

Trzy jądra, czyli otwarcie starego frontu

"Propaganda klęski" na odcinku "zdziczenia i brutalizacji", obnażyła trzy jądra prawdy o naszym życiu publicznym. Ale najstraszliwszą wieść ogłosił tak naprawdę Daniel Passent, wsparty natychmiast przez samego redaktora naczelnego tygodnika "Newsweek" Tomasza Lisa. A może odwrotnie? ... Ale mniejsza z tym!

Zapraszam do przeczytania mojego tekstu, zamieszczonego na portalu Nowy Ekran:

Kliknij na obrazek, żeby powiększyć
 

sobota, 19 maja 2012

Spotem

Przekaz medialny związany z nie przyznaniem koncesji dla telewizji TRWAM na tzw. multipleksie, utwierdzał odbiorców, że "nie zostały spełnione kryteria finansowe" przez przyszłego nadawcę. Protesty i marsze, sprzeciwiające się decyzji KRRiT, pokazały, że ta telewizja ma swoich zwolenników, którzy nad decyzją KRRiT nie przejdą do porządku dziennego.
Sugestie propagandowe, że TV TRWAM żąda "przywilejów" czy "specjalnych praw", nie wydają się przekonujące.
Zakon Redemptorystów postanowił w nowoczesny sposób dać odpór i przygotował spot, informujący o finansach i porównujący "kryteria finansowe" TV TRWAM z innymi nadawcami, którzy koncesje otrzymali.


czwartek, 17 maja 2012

Przedsiębiorca z "Zielonej Wyspy" na posiedzeniu komisji sejmowej

Zdesperowany przedsiębiorca na posiedzeniu sejmowej komisji infrastruktury. Czy coraz głośniejsza afera z bankructwami firm, budujących autostrady, doprowadzi do zmiany rządu i przyspieszonych wyborów?


"Won" czyli rozdarcie

Sprawa incydentu, związanego z zaatakowaniem dziennikarki Ewy Stankiewicz przez posła - zwanego już Stefanem "won" Niesiołowskim, stała się papierkiem lakmusowym stopnia hipokryzji i asekuracji różnych środowisk dziennikarskich, polityków i dyżurnych autorytetów. Ci, którzy natychmiast potępiają "moherową babcię" za pogonienie dziennikarza czy kamerzysty TVN, nie mówią z reguły nic o ich "natręctwie" i "prowokowaniu". Nie doszukują się winy po stronie dziennikarza czy kamerzysty. Winna jest zawsze "agresywna, moherowa babcia", dla której nie ma wytłumaczenia.
Zapraszam do przeczytania mojego tekstu na ten temat, zamieszczonego na portalu Nowy Ekran:
http://politicalmediashow.nowyekran.pl/post/62396,rozdarcie

poniedziałek, 14 maja 2012

Propaganda "karmiących matek", czyli męczeństwo kobiet

Dramatyczne sceny, które rozegrały się podczas oblężenia  Sejmu przez związkowców z NSZZ Solidarność, w związku z przegłosowaniem ustawy, wydłużającej wiek emerytalny, nie wiadomo dlaczego nazywanej "reformą", dostarczyły paliwa propagandowego dla wszystkich uczestników sceny politycznej.
W przekazie medialnym pojawiły się zgrane chwyty, jak np. "karmiące matki" i "kobiety mające małe dzieci". Dominowały oczywiście "agresja", "chamstwo", "pobicie", a poinstruowany przez Piotra Tymochowicza, przewodniczący Janusz Palikot, powtarzał zgraną płytę o "pijanych i szczających na trawnik związkowcach".
Zapraszam do przeczytania mojego wpisu na portalu NowyEkran.pl:
http://politicalmediashow.nowyekran.pl/post/62089,meczenstwo-kobiet-na-odcinku-polityki-i-mediow

Była posłanka PO, Beata Sawicka, rozpracowywana przez agenta CBA - Tomka (obecnie posła PiS), stała się przykładem "męczeństwa kobiet", służącego kampanii propagandowej i wyborczej.

poniedziałek, 7 maja 2012

"Gest Kozakiewicza" 2012

W spocie "Solidarności", zatytułowanym "Żądamy prawdziwej reformy!", sprzeciwiającym się planom podwyższaniu wieku emerytalnego, nie wiadomo czemu nazywanych "reformą", jeden z bohaterów - "syn Kuba" (zakładam, że "młody, wykształcony, z dużego (lub mniejszego) miasta"), wykonuje gest.
Gest znaczący i bardzo wymowny. Jakbym zobaczył W.Kozakiewicza na olimpiadzie w Moskwie.
Twórcom spota należą się gratulacje za pomysł i wykonanie.



Słynny "gest Kozakiewicza" wykonany po zwycięskim skoku o tyczce, podczas olimpiady w Moskwie, w 1980 r., przez Władysława Kozakiewicza. Ówcześni propagandyści tłumaczyli gest "skurczem mięśni, wywołanym nadmiernym wysiłkiem".

piątek, 4 maja 2012

Kibice pamiętają i walczą.

Od miesięcy obserwujemy w mediach przekaz propagandowy, mający zohydzić przeciętnemu Polakowi kibiców piłki nożnej. W tym przekazie, bardziej lub mniej świadomie, pomagają propagandystom oczywiście pseudokibice, którzy dostarczają swoimi niewłaściwymi zachowaniami materiału do publicznego komentowania.
Kibice walczą jednak cały czas o dobre imię i wizerunek. Pokazują swój patriotyzm i przywiązanie do wartości narodowych. Takie akcje, jak ta  na filmie, podczas meczu Śląsk Wrocław - Jagiellonia Białystok, rozegranego w dniu święta narodowego 3 maja 2012 r., mogą tylko imponować.


niedziela, 29 kwietnia 2012

Jak ptak


Z oczywistej nieobecności na tym świecie Władysława Gomułki i Edwarda Gierka, przewodniczącym SLD wybrany został Leszek Miller. I od razu stwierdził, że SLD jest “jak ptak”. Jeszcze, ma się rozumieć, nie wzniesiony, ale taki “który zrywa się do lotu”.
Poparcie głosujących członków partii sięgające 92% budzić może podziw, tym bardziej że Leszek Miller był “jedynym kandydatem na szefa”, ale zawsze pozostaje pewien niedosyt, bo dla przykładu, sama pani redaktor Janina Paradowska, komentując wystąpienie premiera D.Tuska w Sejmie, zapytała w swoim programie widzów* “Czy premier miał rację, zarzucając PiS zdradę Polski?”. Widzowie mogli głosować za pomocą sms-ów. Tempo głosów popierających “rację” premiera D.Tuska było tak imponujące, że głosów na TAK przybywało wręcz lawinowo. Z pewnością poparcie to przekroczyłoby znacznie 100% i byłoby co najmniej na poziomie 110-120% poparcia wszystkich głosujących, gdyby nie koniec programu. Skończyło się więc tylko na 96% głosów na TAK i 4% na NIE, co z pełną powagą, niemniej jednak lekko zaskoczona i oszołomiona taką falą popierających, oznajmiła pani redaktor.
Ale wracając do Leszka Millera. Ten ani zaskoczony ani oszołomiony nie był. Trochę się tam co prawda wił, zapytany dlaczego w konwencji SLD nie brali udziału Aleksander Kwaśniewski i Włodzimierz Cimoszewicz, nie potrafiąc jasno odpowiedzieć czy otrzymali oni zaproszenie, ale niech tam!
Ogólnie, jak w takich sytuacjach jest przyjęte, nowy przewodniczący wygłosił był przemówienie. I tu niestety, kompletna klapa! Przemówienie było zbiorem bon motów politycznej nowomowy, przerywanych wymuszonymi, słabymi oklaskami, bez entuzjastycznej wiary w płynące słowa.
No bo i czym tu się entuzjazmować? Przewodniczący wspomniał o “nowej dynamice”, a jak wiadomo, to taką nową dynamikę może wykazać “tylko silna i rozumna partia”. Stwierdził, że “potrzebne są zmiany”, bo “wiele spraw leży odłogiem” i tak ogólnie “by leki ratujące życie nie były luksusem”. Mówił o Polsce “ustawicznej modernizacji, a nie konspiracji” - państwie, gdzie nie ma “lustracyjnych stosów” i “powszechnej inwigilacji”, państwie, w którym “zatrudnienie nie jest przywilejem” i gdzie “konstytucja jest ważniejsza niż ewangelia”. No i tu się wyraźnie zapędził, bo czasy, kiedy “konstytucja” była “ważniejsza” niż ewangelia, to już przerabialiśmy, a niektórzy nawet nie dotrwali do końca tego przerabiania. Ale widocznie Leszkowi Millerowi zatęskniło się na stare lata zostać kreatorem nowego zbawienia, sięgając do korzeni myśli rewolucyjnej i wyprzedzając na tym odcinku samego Fidela Castro i innych wybitnych przywódców nowego, wspaniałego świata, gdzie jak wiadomo, zapisy w konstytucji są gwarancją dobrego prowadzenia się, ładu moralnego i przyzwoitości. Oczywiście, myśląc o ładzie moralnym, mamy na myśli tzw. “moralność socjalistyczną”, zgodnie z objawioną dawniej zasadą, że jak “mówimy Lenin, to myślimy partia, a jak mówimy partia, to myślimy Lenin”. Przykładem “moralności socjalistycznej” był np. Pawka Morozow (Павел Трофимович (Павлик) Морозов), który w celu realizacji zasady, żeby “konstytucja była ważniejsza niż ewangelia”, zadenuncjował własnego ojca i podobno weszło mu to później w krew. W ten sposób “powszechna inwigilacja” faktycznie już potrzebna nie będzie, bo obywatele sami władzy “uprzejmie doniosą”, kto, co i kiedy. W takiej dla przykładu Korei Północnej, gdzie "zatrudnienie nie jest przywilejem", całkiem niedawno, po śmierci przywódcy Kim Dzong Ila, sami obywatele, natychmiast wskazali wszystkich, którzy nie dość mocno zamartwiali się i niezbyt przekonująco okazywali żal. A przecież powinni, bo, zgodnie z konstytucją, władze są niewątpliwie najwyższym dobrem, a nawet są wzorem istoty ludzkiej, więc niedostateczny żal jest jak nic niemoralny i zaprzecza słowom o obdarzaniu wielkim szacunkiem. Jest to więc niezgodne z konstytucją. Wystarczy przeczytać tylko fragmenty Preambuły konstytucji! Otóż: Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna jest bazującą na idei dżucze socjalistyczną ojczyzną, która urzeczywistnia ideę i przywództwo wielkiego lidera - Towarzysza Kim Ir Sena (...)
Towarzysz Kim Ir Sen był geniuszem tak w teorii jak i praktyce sztuki przywództwa, zawsze zwycięskim, niezłomnym i błyskotliwym dowódcą, wielkim rewolucjonistą i politykiem, oraz wzorem istoty ludzkiej. (...) Pod przywództwem Koreańskiej Partii Pracy (KPP), KRLD i lud Korei obdarzać będą wielkiego lidera Towarzysza Kim Ir Sena wielkim szacunkiem uznając go za wiecznego prezydenta Republiki, oraz bronić do samego końca rewolucyjnej idei dżucze rozwijając idee i osiągnięcia Towarzysza Kim Ir Sena.
Socjalistyczna Konstytucja KRLD jest konstytucją Kim Ir Sena, w której idea dżucze wielkiego lidera Towarzysza Kim Ir Sena, oraz jego osiągnięcia zostały przekształcone w nadrzędne prawo.

Kliknij na obrazek, żeby powiększyć


Przewodniczący Miller skupił się także na bieżącej rozgrywce politycznej i postawił się jak należy innemu przewodniczącemu – mianowicie - samemu Januszowi Palikotowi, mówiąc, że “stało się oczywiste, że nie zapiszemy się do innej partii i nie zwiniemy naszego sztandaru” i że “propozycja była obraźliwa”.
Przewodniczący cieszył się, że “SLD szybko odnalazł siłę i wiarę we własne możliwości” i oczywiście, zgodnie z parytetem, podziękował za to “dzielnym kobietom i dzielnym mężczyznom, którzy zgromadzeni są na tej sali i poza nią”. Na koniec Leszek Miller zachęcił wszystkich, żeby w dniu pierwszego maja, “wyruszyć wspólnie w pochodzie do zwycięstwa”.
Słowa powyższe miały podnieść i zerwać ptaka do lotu, który – jak to, w jednej z wielu znanych opowieści wyniesionych za komuny ze szkolenia wojskowego – jak mawiał pan kapitan - “powstał jak Sfinks z popiołu”. Sfinks - sfinksem, bo wiadomo, że z popiołu powstał Feniks, ale mniejsza z tym. Ważne jest to, że wg Leszka Millera, w  działaczach ciągle jest “wiara w SLD” I za tę “wiarę” przewodniczący też dziękował, co jednak trochę dziwi, bo w końcu wiara ma zasadniczy związek z ewangelią właśnie.


* Puszka Paradowskiej, Superstacja, 14.04.2012







niedziela, 22 kwietnia 2012

"Wyszczał", płot i męczeństwo.

Poseł SLD, Ryszard Kalisz, który - jak przystało na każdego celebrytę politycznego - nie opuszcza prawie studia telewizyjnego i radiowego, dwoi się i troi, aby sprostać roli chłopaka do pyskowania, rzuconego przez partię na odcinek propagandy. Niedawno dokonał klasycznej wrzutki, mówiąc w programie redaktora T.Lisa* o “micie założycielskim IV RP”, w kontekście niejasnych przyczyn katastrofy smoleńskiej i śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Wzbiwszy się na wyżyny przenikliwości, oznajmił był, że w ten sposób “PiS chce stworzyć nowych obywateli”.
Jak się “tworzy” nowych obywateli, mogliśmy jakiś czas temu obejrzeć na żywo, w kinie, przy okazji filmu “Władca pierścieni”, kiedy to czarnoksiężnik Saruman kombinował jakieś krzyżówki Orków, żeby zwiększyć liczebność i siłę armii ciemności. To przykład literacki, ale przecież mamy przykłady jak najbardziej współczesne (nie napiszę “realne”, bo przecież “każdy wie”, że Śródziemie istniało naprawdę) i to takie, z którymi przyszło i przychodzi nam żyć.
Owóż, wspomnijmy tylko, tak bardzo ideowo bliski sercu SLD i Ryszarda Kalisza, słynny “wyszczał z Aurory”, który wg propagandy radzieckiej, dał znak do “szturmu” na Pałac Zimowy i stał się początkiem “Wielkiej Socjalistycznej Rewolucji Październikowej”, która to z kolei miała przynieść zbawienie wszystkim uciemiężonym ludom świata. Pamiętam jak dziś te wszystkie akademie szkolne “ku czci”, a szczególnie właśnie utkwił mi w pamięci, ów, z przejęciem deklamowany “wyszczał”. 

Krążownik "Aurora" - obecnie muzeum w Sankt Petersburgu.
 
Cała ta “wielka socjalistyczna rewolucja” polegała oczywiście na zwyczajnym zamachu stanu, puczu przeprowadzonym przez bolszewików, kierowanych przez agenta o pseudonimie Lenin, w celu przejęcia władzy i “tworzenia nowych obywateli” właśnie. “Tworzenie” to, polegało na okupacji Rosji przez jakieś 70 lat, a Europy środkowej i wschodniej przez jakieś 45 lat. W Europie – i to także tej zachodniej - mogło trwać dłużej, ale w 1920 roku marsz bolszewików zatrzymany został pod Warszawą, który to fakt znany jest powszechnie jako “Bitwa warszawska”. “Tworzenie nowych obywateli” szło więc pełną parą przez kilkadziesiąt lat, pochłaniając co najmniej kilka milionów ofiar represji, prześladowań i mordów, o upokorzeniach dnia codziennego nie wspominając. Ten proces “twórczy”, łagodniejący wraz z upływem lat, dzięki rozwojowi mediów i możliwościami technicznymi przekazywania informacji oraz narastającym bankructwem systemu, formalnie zakończył się ok. roku 1989.
Ale przecież, jak to mówią, przyroda nie znosi próżni. Stary mit założycielski, musiał zostać szybko zastąpiony nowym, więc okazało się, że nowy, lepszy świat w postaci III RP przyniósł nam Lech Wałęsa, który sam, prowadząc przez lata całe – jak osobiście podkreśla – trudną i skomplikowaną grę z bezpieką, skoczył przez płot stoczni i stanął na czele strajku. Świadkowie, którzy twierdzą, że L.Wałęsa przywieziony został do stoczni motorówką wojskową, psują ten mityczny obraz, ale nie tak dawno temu, sam L.Wałęsa, mając już dość tych oskarżeń, zasugerował był mianowicie koncepcję, że bezpieka mogła przecież przywieźć motorówką jego sobowtóra. No i proszę – w roku 1980 bezpieka już wiedziała, że L.Wałęsa zostanie znanym na całym świecie przywódcą związkowym i prezydentem, co świadczyć może jedynie i ponadczasowej, a wręcz nawet wizjonerskiej mądrości i dalekowzroczności bezpieki. Ogólnie rzecz biorąc, cała ta koncepcja przypomina komunikat telewizyjny, że “dziś w Gdańsku urodził się wybitny artysta plastyk”. Nerwowość byłego prezydenta L.Wałęsy, ale także apologetów III RP jest zrozumiała, bo mit skoku przez płot w porównaniu z mitem bohaterskiej śmierci w zamachu pod Smoleńskiem nie wytrzymuje pola. L.Wałęsa, który stał się bohaterem, bo sam obalił komunizm, skorzystał w końcu na tym prestiżowo i finansowo, a L.Kaczyński stał się męczennikiem. A wiadomo - męczennik to coś więcej niż bohater.
Tak czy owak, nowy mit założycielski III RP został dodatkowo rozszerzony o “tworzenie nowych obywateli” - tym razem już nie tych “radzieckich”, a tych “europejskich”. Nowym Bizancju... - znaczy się nowym Związkiem Radziec ..., co ja piszę – oczywiście, nową metropolią stała się Unia Europejska, która podobnie jak poprzednia metropolia z centrum dowodzenia w Moskwie, miała przynieść nam powszechną szczęśliwość i dobrobyt. Mało tego, że miała, to ciągle ma!
Poseł R.Kalisz, który przez lata podżyrowywał mit założycielski, rozpoczęty hucznym “wyszczałem z Aurory” w celu “tworzenie nowych obywateli” radzieckich, umiejętnie i w podskokach wysforował się na czoło “tworzenia nowych obywateli”, tym razem “europejskich”. To, że przy okazji pełnienia stanowisk i sprawowania płatnych funkcji, przez lata całe, z tego “tworzenia” ciągnie grubą kasę, to wiadomo. Podnosi teraz krzyk o “micie założycielskim IV RP”, bo chyba coś tam na temat wagi i znaczenia propagandowego mitów założycielskich wiedzieć musi i podświadomie czuje, że szansy na “tworzenie nowych obywateli” w ramach nowego mitu już mieć nie będzie. Trudno więc się dziwić, że jowialny Ryszard Kalisz, w kontekście planów rządu o podwyższeniu wieku emerytalnego do 67. roku życia, mając zaledwie 55 lat, może czuć się zaniepokojony.



* TVP, Tomasz Lis na żywo, 15.04.2012

sobota, 14 kwietnia 2012

Zatonięcie "Titanica" - mija 100 lat od katastrofy.

!00 lat temu, w nocy z 14 na 15 kwietnia 1912 r., po zderzeniu z górą lodową, zatonął "Titanic". 
Góra lodowa zauważona została przez załogę14 kwietnia o godz. 23.40.* Po 37 sekundach, pomimo manewru, statek otarł się jednak o przeszkodę i doznał uszkodzeń poszycia kadłuba.
Pierwszą szalupę ratunkową opuszczono o godz. 23.45. O godzinie drugiej w nocy przestał pracować generator prądu. Zawalił się pierwszy, a niedługo potem drugi komin. Część dziobowa poszła na dno. Rufa okrętu która się odłamała, unosiła się jeszcze krótko na wodzie, po czym zatonęła o godzinie 2:20, 15 kwietnia 1912 r.
Zginęło przeszło 1500 ludzi.
O godzinie 4.00 nad ranem, na miejsce katastrofy dopłynął, płynący z Nowego Jorku statek "Carpathia", który odebrał sygnał SOS z "Titanica". "Carpathia" zabrała na pokład wszystkich 730 rozbitków, którzy uratowali się w szalupach. Kapitan "Carpathii", Arthur Henry Rostron. został odznaczony Medalem Honoru za szczególną odwagę i roztropność, którymi wykazał się prowadząc akcję ratunkową.
Ostatnią żyjącą, ocalałą pasażerką "Titanica" była Elizabeth Gladys "Millvina" Dean, Angielka, która w chwili zatonięcia okrętu miała 2 miesiące i 13 dni. Jej rodzice podróżowali trzecią klasą, a płynęli do Wichita w USA, w stanie Kansas, gdzie ojciec Milviny chciał osiedlić się i otworzyć sklep z tytoniem. Milvina wraz z matką i bratem uratowali się w szalupie. Ciała ojca nigdy nie odnaleziono. Millvina Dean zmarła w wieku 97 lat 31 maja 2009 roku. Jej ciało zostało skremowane 24 października 2009 roku, a prochy rozrzucone w porcie Southampton, w miejscu, skąd wypłynął "Titanic" w swój pierwszy i ostatni rejs.

RMS "Titanic"


Willy Stöwer, Zatonięcie Titanica


RMS "Carpathia"
kpt. Arthur Henry Rostron (1869-1940), kapitanem RMS "Carpathia" został 18 stycznia 1912 r., a więc prawie pełne trzy miesiące przed katastrofą "Titanica".

Elizabeth Gladys "Millvina" Dean (1912-2009)


* źródło: Wikipedia