25 lat temu runął mur w Berlinie

25 lat temu runął mur w Berlinie
Za plecami karabiny republiki. Berlin Zachodni 1988 r. Stoję na punkcie kontroli granicznej "Charlie", w strefie amerykańskiej. W tle enerdowskie przejście kontrolne. Przejście na wschodnią stronę i słynne tablice, informujące w czterech językach o tym, że "opuszczacie sektor amerykański" (YOU ARE LEAVING THE AMERICAN SECTOR). Kilkaset metrów dalej stacja Friedrichstrasse.

poniedziałek, 19 grudnia 2011

"Młodzi, wykształceni, z dużych miast" - wszędzie w awangardzie

Jak podaje "Rzeczpospolita", "według źródeł oficjalnych Kim Dzong Il zmarł w sobotę 17 grudnia.
Północnokoreańska agencja prasowa KCNA informuje, że zgon nastąpił przed dwoma dniami o godzinie 8.30 czasu lokalnego (0.30 czasu polskiego) w pociągu podczas podróży po kraju. Według niej doszło do rozległego zawału serca, w warunkach "wielkiego napięcia umysłowego i fizycznego". Wczoraj dokonano autopsji, która potwierdziła przyczynę zgonu. Dyktator miał w chwili śmierci 69 lat."*

"Młodzi, wykształceni, z dużych miast" w Korei Północnej, opłakują zmarłego wodza. Jak widać i słychać, tzw. "młodzi, wykształceni, z dużych miast", są bezwzględnie wykorzystywani przez kreatorów propagandy pod każdą szerokością geograficzną.



* Rzeczpospolita 19.12.2011

niedziela, 11 grudnia 2011

Park jurajski. Powrót nadziei.

Zielonogórski poseł SLD, B.Wontor ramię w ramię z L.Millerem, wchodził schodami na konwencję tej partii, co wyraźnie widać na zdjęciu w Gazecie Wyborczej.* Niby nic wielkiego, ale biorąc pod uwagę, że o przewodnictwo w tej partii postanowił także zawalczyć zielonogórski radny A.Hebda, to naturalnym wydawać by się mogło, że poseł B.Wontor wchodzić powinien razem z A.Hebdą. Tylko po co? Poseł B.Wontor dobrze wie, że po schodach najlepiej wchodzić tylko z właściwymi ludźmi, a najlepiej to robić w ten sposób, żeby w razie czego i na wszelki wypadek, nikt nie był do końca przekonany, czy poseł właśnie wchodził czy schodził?
A.Hebda, wnuczek pierwszego sekretarza PZPR w Zielonej Górze - ma więc - jak to pięknie ujął dziennikarz lokalnej mutacji Gazety Wyborczej - “znane, lewicowe nazwisko”* - to były zastępca przewodniczącego W.Olejniczaka, który miał pilnować radykalnego, lewego skrzydła SLD w ramach wewnątrzpartyjnej Platformy Socjalistycznej i nawoływał m.in. do rozrachunku z kapitalizmem, stawiania twardych warunków Kościołowi, liberalizacji aborcji. Bezkompromisowo i wizjonersko twierdził także przed wyborami, że “lewica na odejściu Biedronia specjalnie nie traci”*, a o A.Kwaśniewskim mówił, że ten “szczyt swojej kariery i popularności ma za sobą. Dziś bardziej przyda się na uniwersytetach ze swoimi wykładami. Jego uczestnictwo w naszych kampaniach wielu głosów nam nie przysporzyło”.
Tymczasem, przytłaczającą ilością głosów, na funkcję przewodniczącego SLD wjechał L.Miller, co odbyło się – jak twierdzi eurodeputowana J.Senyszyn - “na Siwcu Kwaśniewskiego”. Wygląda na to, że obudzony wiosną, eseldowski park jurajski, postanowił jednak przestać się wygłupiać z “młodymi”, a sam A.Kwaśniewski pokazał, że co jak co, ale przysparzania głosów w walce o realną władzę i wpływy w partii jak najbardziej mu wystarczy.
Teza, że SLD jest zagubione i “dlatego z desperacją próbuje skupić się pod skrzydłami starego wygi. Z nadzieją, że Miller, polityk niewątpliwie sprawny i przebiegły znajdzie sposób na nowe otwarcie, na przywrócenie Sojuszu do głównego nurtu politycznego”*, jest jak najbardziej trafna. A.Kwaśniewski, wyspecjalizowany w pogłębianiu, rozszerzaniu i patronowaniu, rzucił nawet myśl, że Sojusz, aby przetrwać, powinien wejść w koalicję z Ruchem Palikota. Leszek Miller, już jako nowy przewodniczący, zdystansował się jednak od tego pomysłu. Stwierdził jednocześnie, że nie wyklucza współpracy z żadną partią, jeśli będzie to z korzyścią dla państwa”.* Nie powiedział jednak dla jakiego państwa i żadnych nazwisk nie wymienił. A przypominając sobie tylko Lwa Rywina, który za rządów SLD i premiera L.Millera, 15 lipca 2002 r. spotkał się z panią prezes spółki Agora, powołał się na rozmowę z Leszkiem Millerem i zadeklarował, że ustawa medialna wejdzie w życie, w kształcie proponowanym przez Agorę jeśli: Agora przekaże 17,5 miliona dolarów (przy ówczesnym kursie dolara chodziło o 60 milionów złotych) na konto Heritage Films (pieniądze te miały trafić do SLD), Gazeta Wyborcza przestanie krytykować premiera L.Millera i SLD, a po przejęciu przez Agorę Polsatu, Lew Rywin zostanie zatrudniony w tej stacji (jak ustaliła komisja śledcza, między innymi w celu pilnowania interesów SLD), to można tylko te korzyści sobie wyobrazić. A to musi budzić optymizm! Chyba dlatego L.Miller, kontynuując swoje wystąpienie, stwierdził, że “jesteśmy ludźmi lewicy, a więc ludźmi społecznego optymizmu. Dlatego wierzymy, że Polska może być lepszym krajem, lepiej rządzonym, lepiej zorganizowanym. Państwo polskie może być bardziej sprawiedliwe dla swoich obywateli”. No wiadomo, że może! Znając umiłowanie lewicy do podatków progresywnych i tzw. “wyrównywania szans”, to można się spodziewać takiego wzrostu sprawiedliwości dla obywateli, że aż ciarki po plecach chodzą.
L.Miller zapowiedział także, że SLD swoją ofertę skieruje do ludzi "którzy uważają, że państwo polskie jest niesprawiedliwe, do absolwentów, którzy mają dyplomy, ale one nie otwierają im żadnych drzwi”. No tak – władzę w większości miast i gmin przejęła PO, PSL i PiS, więc drzwi się otworzyły dla działaczy i pociotków tych partii. W Zielonej Górze rządzi akurat prezydent z SLD i taki dla przykładu A.Hebda i absolwenci z dyplomami, szczególnie ci najbardziej zaufani i mocno związani z SLD, mają od dawna otwarte wszelkie drzwi, a ci mniej związani, przynajmniej żyją i są utwierdzani w takim przeświadczeniu - teraz wyartykułowanym dodatkowo przez nowego przewodniczącego, tak, żeby nie było wątpliwości, kogo w tym celu należy popierać i głośno chwalić. 


Wracając do myśli o koalicji SLD z Ruchem J.Palikota. Przewodniczącego J.Palikota rozmowy różnych środowisk lewicy przy okrągłym stole, pod patronatem A.Kwaśniewskiego i SLD, raczej nie interesują – nie widzi przyszłości dla tej partii i na swoim blogu wyraźnie napisał: “No i Kwaśniewski wykończył Millera! W dodatku udzielając mu pełnego poparcia! I przy pełnej akceptacji ofiary!” oraz, że L.Miller "wyprowadzi sztandar SLD", bo "jak zaczął tak skończy!".* Współpracownik J.Palikota, Piotr Ikonowicz stwierdza bez ogródek, że SLD, to “formacja przegrana, mocno skłócona. Tworzący ją ludzie od lat tkwią w polityce i z tego powodu uważają, że należy im się więcej niż innym. To może pociągnąć w dół każdą nową inicjatywę”
No i dobra!

* Gazeta Wyborcza 10.12.2011
* gazeta.pl Zielona Góra 09.12.2011
* gazeta.pl Zielona Góra 25.08.2011
* Krystyna Naszkowska, GW, 10.12.2011
* Gazeta Wyborcza 10.12.2011
* palikot.blog.onet.pl 11.12.2011, 10.12.2011
* Rzeczpospolita 02.12.2011




niedziela, 4 grudnia 2011

Witamy - Polska w budowie.

Jak wybrnąć z problemu remontu linii kolejowej Żary-Żagań-Miłkowice, łączącej Berlin z Wrocławiem w związku ze zbliżającymi się mistrzostwami EURO 2012? Co zrobić z problemem zapuszczonych stacji i dworców kolejowych? Jest rozwiązanie! 
Oto szczegóły: 
http://kolejowepoludnie.blogspot.com/2011/12/witamy-polska-w-budowie.html 


niedziela, 27 listopada 2011

“Śledztwem” i ustawką

Poseł E.Kłopotek nie mógł się nadziwić, skąd nawet tak wysoko postawiony urzędnik, jak gen. Gromosław Czempiński (zwany przez media “gen. Gromosławem C." - żeby nikt się nie zorientował o kogo chodzi), miał na zapłacenie kaucji 1 mln złotych.* Ktoś z obecnych w studio dyskutantów rzucił, że przecież prowadził biznes. Skoro biznes, to biznes. To “wszystko tłumaczy”. I nie chodzi o to – jakby się mogło wszystkim wydawać - że generał otworzył jakiś zakład produkcyjny, zatrudniający 400 osób, czy dużą hurtownię – że prowadzi pełną księgowość, odprowadza składki ZUS za pracowników, pilnuje funduszu pracy, boryka się z kontrolami różnych uprawnionych urzędów itd. Nie - generał zajmuje się doradctwem. Przez lata był też prezesem zarządów i przewodniczącym rad nadzorczych różnych spółek.
Dziwić więc może zdziwienie posła E,Kłopotka, bo przecież doradctwo kosztowało i kosztować będzie. Taki dla przykładu Lew Rywin za doradctwo w postaci pośrednictwa pomiędzy reprezentantami spółki AGORA, w osobach pani prezes W.Rapaczyński i redaktora naczelnego “Gazety Wyborczej”, samego A.Michnika, a ówczesnymi czynnikami sprawczymi, za czasów koalicji SLD-PSL pod przewodnictwem premiera L.Millera, kazał sobie płacić niezłe pieniądze, przy których 1 mln, to tzw. pryszcz.
Przypomnę tylko: Lew Rywin spotyka się 11 lipca 2002 r. z prezes Agory w kawiarni hotelu Bristol. Dostaje od niej notatkę z informacjami o oczekiwaniach spółki Agora względem nowelizacji ustawy medialnej. Kilka dni później - 15 lipca – Lew Rywin ponownie spotyka się z panią prezes, powołuje się na rozmowę z Leszkiem Millerem i deklaruje, że ustawa medialna wejdzie w życie, w kształcie proponowanym przez Agorę jeśli:
  • Agora przekaże 17,5 miliona dolarów (przy ówczesnym kursie dolara chodziło o 60 milionów złotych) na konto Heritage Films. Pieniądze te miały trafić do SLD.
  • Gazeta Wyborcza przestanie krytykować premiera i SLD.
  • Po przejęciu przez Agorę Polsatu, Lew Rywin zostanie zatrudniony w tej stacji. Jak ustaliła komisja śledcza, między innymi w celu pilnowania interesów SLD.
Lew Rywin spotyka się także 22 lipca z red. Adamem Michnikiem, który nagrywa potajemnie rozmowę na dyktafon. Pod koniec grudnia 2002 r. wybucha afera. Dlaczego red. A.Michnik nie opublikował rozmowy z L.Rywinem wcześniej? Twierdził, że prowadził przez kilka miesięcy, słynne już tzw. “śledztwo dziennikarskie” w tej sprawie. To oficjalna wersja dla naiwnych. Twierdził, że “rozmawiał” o korupcyjnej propozycji z wieloma ludźmi, m.in. podczas zakrapianego alkoholem spotkania z J.Urbanem. Co naprawdę chciał zyskać A.Michnik, przetrzymując tak długo nagranie? Tego nie wie nikt. W każdym razie, po ujawnieniu nagrania, rząd L.Millera upadł, a SLD nie może podnieść się po tym upadku do dzisiaj i chyba się już nie podniesie.  
Ujawnione właśnie przez biznesmena i działacza PZPN, G.Kulikowskiego, nagranie ukrytą kamerą, mające na celu kompromitację sekretarza PZPN Z.Kręciny, miało udowodnić, że prezes i sekretarz PZPN mieli dopuścić się korupcji przy budowie nowej siedziby związku, chociaż jak zaznaczył sam nagrywający "chciałem pokazać prawdziwe oblicze Kręciny, a Lato w całą sprawę został zamieszany nieco przypadkowo".* Sekretarz Z.Kręcina na odbywającym się właśnie zjeździe PZPN wyznał, że za skandalem stoi człowiek “który szantażuje związek kilka lat. Szantażuje nie tylko władze, szantażuje pracowników i wszystkich, którzy mają związek z PZPN (...) Ja toczę z nim określoną grę od dwóch, trzech lat. Jestem szantażowany tak samo jak panowie. Również z powodów prywatnych”.* Sekretarz Z.Kręcina idzie dalej i mówi: “My wiemy, że on od ponad roku każdego nagrywał. Zaczął bezczelnie zaczepiać członków zarządu i puszczać im te nagrania”.Skoro działacz G.Kulikowski dysponował nagraniami nie od przedwczoraj, to zachodzi pytanie, dlaczego ich nie ujawniał do tej pory? Może - wzorem A.Michnika - prowadził “dziennikarskie śledztwo”? A skoro tzw. “śledztwo” nie dawało założonych rezultatów, to należało jak najszybciej, w trosce o powszechne dobro, ujawnić całe zło tego świata?
Zachodzącym w głowę, dlaczego gen. Gromosława C. zatrzymano dopiero teraz, skoro sprawy dotyczą działań sprzed wielu lat, tzw. czynniki okołorządowe i prokuratura, ustami swojego rzecznika, odpowiadają, że dopiero teraz prokuratura otrzymała niezbędne informacje z zagranicy. Taka sprawność prokuratury musi cieszyć, bo zadziałała tak błyskawicznie, że zatrzymaniu towarzyszyło tylko kilka kamer telewizyjnych. Przez przypadek oczywiście. Janusz Palikot bez ogródek twierdzi, że sprawa zatrzymania generała to “odgrzewany kotlet”, a “rządy PO wyspecjalizowały się w robieniu ustawek przykrywających różne sprawy, np. podwyżkę cen oleju napędowego”.*
Akurat! Żeby tak z tego powodu od razu przeczołgać przed narodem samego generała i byłego szefa UOP? Ustawka w PZPN czy jakaś inna wrzutka nie byłyby do osiągnięcia efektu wystarczające? Wystarczy tylko trochę wyobraźni, żeby dostrzec kilka pieczeni, które będą przyrządzone na tym ogniu, od tzw. "bezkompromisowej walki z korupcją" poczynając.
Konkludując. To musiało zaboleć i raczej nie pozostanie bezkarne. Puszka Pandory została otwarta. Kolejnych efektów “dziennikarskich śledztw” i widowiskowych ustawek można się więc spodziewać. No chyba, że dla "dobra sprawy", dojdzie do porozumienia "ponad podziałami".


* Kawa na ławę, TVN24, 27.11.2011
* Gazeta.pl, 26.11.2011
* Gazeta.pl, 25.11.2011
* Kawa na ławę, TVN24, 27.11.2011

środa, 23 listopada 2011

Oświadczenie Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich



OŚWIADCZENIE

Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich
w sprawie relacji medialnych 11 listopada 2011 r.

Czas, jaki upłynął od wydarzeń z 11 listopada, pozwala na nabranie dystansu i rzetelną ocenę tego, jak swoją misję wypełniły tego dnia media.  Ocena taka jest możliwa, dzięki postawie całej rzeszy dziennikarzy obywatelskich, którzy stworzyli w sieci bogatą dokumentację, przede wszystkim filmową.  Zestawienie jej z relacjami mediów elektronicznych, zarówno komercyjnych, jak i publicznych, nie pozostawia wątpliwości, że miliony widzów otrzymały  tego dnia  fałszywy obraz wydarzeń. 
Znaczna część mediów  marginalnie relacjonowała lub też całkowicie zignorowała skalę patriotycznej manifestacji oraz jej przebieg,  budując relacje jedynie wokół starć demonstrantów z policją.  Nawet to założenie  nie zostało jednak zrealizowane  z należytą starannością.  Starcia pokazywano i komentowano jednostronnie. W relacjach nie uwzględniono  ewidentnych błędów służb zabezpieczających ani nie zadawano pytań o możliwość celowego  prowokowania i zamieszek.  Nie robiono tego także i wtedy, gdy zdjęcia potwierdzające uchybienia organizacyjne i przypadki nasuwające podejrzenia o prowokację były już powszechnie dostępne w internecie.  
Uważamy, iż tego typu praktyki, z jakimi mieliśmy do czynienia w ostatnich tygodniach, są głęboko szkodliwe dla  dziennikarstwa i całości komunikacji społecznej w naszym kraju, podważają bowiem zaufanie do profesjonalizmu i rzetelności dziennikarzy,  wzmacniają negatywne stereotypy i pogłębiają podziały społeczne.  


Warszawa, 23 listopada 2011 r.

Krzysztof Skowroński, Prezes SDP 
Agnieszka Romaszewska-Guzy, Wiceprezes SDP 
Piotr Legutko, Wiceprezes SDP


Tyle oświadczenia SDP. A jak naprawdę wyglądał Marsz Niepodległości? Można obejrzeć tu:

poniedziałek, 21 listopada 2011

Miszczowie mowy postulatywnej

Kiedy już wbrew temu do czego przekonywano wcześniej obywateli III RP, czyli, że rząd najlepiej tworzyć jak najpóźniej, bo “prezydencja” i podano termin na 6. grudnia, i kiedy w końcu minęła ekstaza, związana z expose premiera, kiedy ocucono wszystkie omdlałe z wrażenia i zachwytu, reprezentujące partię rządzącą panie posłanki i łaskawie wspierające przedstawicielki mediów, a panowie posłowie po jednym głębszym i zapaleniu po całym, doszli do równowagi, zaczęło się obcmokiwanie i zachwyt na słowami i propozycjami premiera, a przy okazji rozdokazywać zaczęli miszczowie mowy postulatywnej.
W zachwycie jak zwykle wysforował się na czoło redaktor Tomasz Lis, pisząc o premierze, który zachował się jak przystało na lidera” oraz "spojrzał nam prosto w oczy, powiedział, jak się rzeczy mają, i uczciwie postawił sprawę – zrobimy to i to.”*, ale zastępca redaktora naczelnego “Gazety Wyborczej” - samego A.Michnika – red. Piotr Stasiński był szybszy i zachwalanie premiera D.Tuska zaczął już kilkanaście dni wcześniej, stwierdzając jednakowoż ze smutkiem, że dobry, wspaniały i.t.p., “ale trafił na fatalny czas”*. Redaktor P.Stasiński zapomniał chyba, że dobrego premiera a nawet męża stanu, poznaje się właśnie po decyzjach podejmowanych w trudnym czasie. Jak na razie, żadnych trudnych decyzji nie było, oprócz różnych zapowiedzi i obietnic. Teraz też mamy zapowiedzi i obietnice. Od zapowiedzi do decyzji – jak pokazały ostatnie cztery lata – droga daleka. 
Ale redaktor P.Stasiński nie zwalnia tempa w budowaniu postulatywnej rzeczywistości i bezkompromisowo powiedział nawet o “kilku tysiącach kiboli” *, którzy bili się z Policją podczas Marszu Niepodległości. No, no, no ... takich ilości bijących się nie zauważył chyba nikt, w nawet najbardziej “obiektywnym” przekazie TVN24 i TVP Info. Co prawda jakaś pani z telewizji, poinformowała widzów, że tłum skanduje agresywne hasła, takie jak np. “Bóg, Honor, Ojczyzna”, ale widzowie musieli jej uwierzyć na słowo, bo kamer podczas Marszu nie było. Redaktor P.Stasiński wyraził nawet pretensję, że “skupiono się na jakichś dwóch incydentach z Niemcami”, bo to chyba jest normalne, że po Nowym Świecie, w stolicy Polski, biegają zamaskowani Niemcy z pałkami w ręku i zachowują się agresywnie w stosunku do uczestników Święta Niepodległości?
Ale, ale! Miszczowie mowy postulatywnej w ostatnich dniach uaktywnili się także w środowisku tzw. “elit politycznych”.
Wszedłszy na trybunę sejmową, aby zabrać głos w imieniu klubu parlamentarnego Ruchu Palikota, sam Janusz Palikot, zwracając się zgodnie ze zwyczajem, najpierw do Marszałka Sejmu, czyli p. Ewy Kopacz, zaczął od słów “Pani marszałkini, wysoka izbo”. No proszę! “Pani marszałkini”! Wszystkie aktywistki ruchów feministycznych mogłyby być zadowolone, gdyby nie fakt, że premier w expose zapowiedział - jak to wyartykułowała w imieniu klubu parlamentarnego “Solidarna Polska”, posłanka Beata Kempa - “dodatkowe 7 lat robót” -  dla kobiet właśnie. No i co teraz? Jak równość to równość? Jak parytety to parytety? Siedem lat dłużej na kasie w “sklepie dla ubogich” - “Biedronce”, to nie to samo, co siedem lat dłużej na etacie uniwersyteckim z możliwością dorabiania na umowy o dzieło, kwot, przekraczających wypłatę. No, ale wiadomo – siedem lat dłużej na kasie w “Biedronce”, ma podobno dać “wyższą emeryturę”. 

"Kobieta w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej ma równe z mężczyzną prawa we wszystkich dziedzinach życia państwowego, politycznego, gospodarczego, społecznego i kulturalnego"

Całe szczęście, że miszcz nie tylko mowy postulatywnej, poseł Eugeniusz Kłopotek z PSL, i tym razem jest “za, a nawet przeciw”! Poseł E.Kłopotek, co prawda “zgadzał się ze wszystkimi tezami premiera wygłoszonymi do godz. 12.38, a potem już tylko z niektórymi” i zadeklarował, że “nie dołoży kobietom 7 lat pracy”*. Dołoży czy nie, to się jeszcze okaże, ale z pewnością sobie i PSL-owi niczego – szczególnie władzy i stanowisk - nie ujmie.
Miszczem mowy postulatywnej na rozpoczęcie tygodnia, z pewnością może zostać poseł Andrzej Rozenek z Ruchu Palikota, który nawoływał do jak najszybszego wstąpienia Polski do strefy Euro, za co powinien być - w kontekście ostatnich wydarzeń w Grecji i Italii – uznany za nierozgarniętego. Ale poseł A.Rozenek musiał na tytuł miszcza sobie zasłużyć i jakimś argumentem się podeprzeć, więc stwierdził, że “jak będziemy mieć kłopoty finansowe, a będziemy w strefie Euro, to możemy liczyć na jakąś pomoc”*. Poseł A.Rozenek liczy na bezinteresowną, bratnią pomoc Niemiec i Francji? Chciałby, żeby polska utraciła resztki suwerenności i stała się jak Grecja, która musi wykonywać bez żadnych demokratycznych fanaberii i głupot rozkazy, a jedyną perspektywą dla jej mieszkańców będzie - jak ktoś to pięknie ujął - “wypasanie kóz dzierżawionych od UE”?
Poseł A.Rozenek powinien zostać natychmiast zamknięty, ale ma immunitet, więc jak słychać, może bezkarnie mówić, co chce.


* WPROST24, 20.11.2011
* Loża prasowa, TVN24, 06.11.2011
* Loża prasowa, TVN24, 20.11.2011
* Kawa na ławę, TVN24, 20.11.2011
* Kawa na ławę, TVN24, 20.11.2011

piątek, 18 listopada 2011

Marsz Niepodległości - prawda w internecie

Kto widział warszawski Marsz Niepodległości z dnia 11 listopada 2011 r. w telewizji? Media nie pokazały i nie pokazują nadal spokojnego marszu, w którym wzięło udział tysiące ludzi - padają tu różne liczby, od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy. Media skupiły się na bijatykach ulicznych pomiędzy lewicowymi bojówkami, chuliganami i Policją. To, w jaki sposób TVN i TVP info "relacjonowały" i potem pokazywały Marsz Niepodległości, można śmiało porównać do propagandy okresu stanu wojennego.  
A jak faktycznie wyglądał Marsz? Można obejrzeć tu:
http://youtu.be/8zDBR-ikjIA

niedziela, 13 listopada 2011

Wykręcanie kota ogonem

"Po wyborach mogę sobie na to pozwolić - kiedy patrzę na 30 proc. poparcia dla PiS, nadal uważam, że to społeczeństwo jest debilne", stwierdził niecały miesiąc temu Piotr Tymochowicz *, a Janusz Palikot nagabywany przez dziennikarzy, odpowiedział, że “to szkodliwa i skandaliczna wypowiedź Tymochowicza. Nie powinna mieć miejsca. I mam nadzieję, że już się nie powtórzy. Nie chcemy jak PiS czy Niesiołowski dzielić obywateli na lepszych i gorszych. To fatalny język i myślenie.” Wydaje się jednak, że fatalny język i myślenie w kategoriach “debilnego społeczeństwa” udzieliły się także J.Palikotowi w sposób szczególny, w związku z Marszem Niepodległości, który odbył się z okazji Święta Narodowego, w Warszawie. Zarówno na swoim blogu * jak i w mediach, J.Palikot pisze i mówi “Na wielu stronach PIS-u zachęcano do manifestacji neofaszystów i prawicowców w Wawie w dniu Niepodległości. Zachowanie uczestników tych marszy nie wymaga komentarza; agresja, przemoc, inwektywy. Czy mamy dość odwagi w sobie aby powiedzieć dość i nie tolerować postawy Jarosława Kaczyńskiego? Innymi słowy – czy potrafimy ukarać Kaczyńskiego?” oraz “Jarosław Kaczyński jest odpowiedzialny, jako szef partii PIS, za wywołanie, wspólnie z ONR-em, zamieszek na terenie Warszawy z okazji Dnia Niepodległości. Klub RP zgłosi do komisji etyki Sejmu wniosek w tej sprawie. Dodatkowo także w kwestii fobii antyniemieckich jakie wywołuje Jarosław Kaczyński.”

A przecież, zarówno J.Kaczyński jak i PiS nie byli ani inicjatorami ani organizatorami Marszu. Ani PiS ani J.Kaczyński nie nawoływali do zamieszek. To, że w Marszu uczestniczyli jacyś politycy lub wyborcy PiS na tej samej zasadzie jak uczestniczy się w pielgrzymce lub procesji Bożego Ciała, jest bardzo możliwe. Zachęcanie do udziału w Marszu czy uroczystościach z okazji Święta Niepodległości nie jest niczym złym. Sam zachęcam, kogo mogę.

Ja wiem, że tzw. “ciemny lud” i tzw. “debilne społeczeństwo” może kupić taką narrację, tym bardziej, że jest ona na rękę “salonowo-rządowym mediom”, które takim scenariuszem mogą być zainteresowane. J.Palikot za podszeptem P.Tymochowicza jak sądzę, właśnie na to liczy i próbuje spolaryzować spór polityczny jaki wywiązał się w wyniku burd w Warszawie. Stronami sporu mają być – z jednej strony – Ruch Palikota (a nie SLD) a z drugiej strony PiS, J.Kaczyński oraz “neofaszyści i prawicowcy”. J.Palikot, który od miesiecy zarzucał D.Tuskowi i PO, że “nie mogą oni żyć bez PiS i J.Kaczyńskiego”, bo jest to dla nich politycznie wygodne, sam zaczyna robić to samo. Jak widać to właśnie J.Palikot nie może żyć bez PiS i J.Kaczyńskiego, próbując przy pierwszej, nadarzającej sie okazji - mówiąc kolokwialnie – wkręcić prezesa PiS w coś, z czym ten, ma niewiele wspólnego.

Jednocześnie szef Ruchu Palikota próbuje tłumaczyć lewicowe Porozumienie 11. Listopada (zrzeszające m.in Krytykę Polityczną, Federację Anarchistyczną, Lewicową Alternatywę, Kampanię przeciw Homofobii, OPZZ ) z zaproszenia do blokowania Marszu niemieckiej bojówki, która zaatakowała grupę rekonstrukcyjną, ubraną w mundury żołnierzy z okresu Księstwa Warszawskiego, myśląc prawdopodobnie, że tak właśnie wyglądają “umundurowani polscy faszyści i antysemici”. J.Palikot próbuje wykręcać kota ogonem, mówiąc że w zaproszeniu przez Krytykę Polityczną takich czy innych środowisk nie ma nic złego. Dlaczego ma nie być Niemców? To jest szansa na prawdziwe pojednanie, czy to nie jest najpiękniejsze, że możemy nasz Dzień Niepodległości czcić z tymi, z którymi kiedyś o tę niepodległość walczyliśmy? Oczywiście Kaczyński do tego nie dopuści, bo kiedy on widzi nawet pokojowo nastawionych, będzie od razu wywoływał wojnę, bo o tym marzy.” * J.Palikot wyraża też troskę - “na pl. Konstytucji leciały cegły i kamienie, była zadyma jak w stanie wojennym. Żal mi prawdziwych patriotów, których Kaczyński wmontował w tę awanturę, żal mi prawdziwych konserwatystów, którzy są wpakowywani w faszystowskie konteksty. Temu trzeba przeciwdziałać.”  
Przypominam, że “przeciwdziałać” chciał już także S.Blumsztajn z “Gazety Wyborczej”, która tak podkręcała atmosferę zadymy w swoim przekazie, na długo przed Marszem, że w końcu ją zmaterializowała. S.Blumsztajn oczywiście umywa teraz ręce i także zatroskany pisze, że “kto sieje wiatr, ten zbiera burzę” *,czym zdobywa szczyty obłudy i hipokryzji.
No właśnie. Efekt “troski” i “przeciwdziałania” był widoczny aż nadto.

p.s.
"Mamy zdjęcia Janusza Korwina-Mikkego wśród osób zamaskowanych" *, obwieściła przedstawicielka lewicowej koalicji Porozumienie 11. Listopada, pani Ellisiv Rognlien, podczas konferencji prasowej. 
Ech ... :-) 


* Super Express 17.10.2011 
* palikot.blog.onet.pl 12 i 13.11.2011
* TOK FM, wp.pl 13.11.2011 
* Gazeta Wyborcza 12.11.2011
* wp.pl 12.11.2011

niedziela, 6 listopada 2011

Fałszywe troski Sewy Blumsztajna

Seweryn Blumsztajn na łamach “Gazety Wyborczej” * zatroskał się o zrozumienie idei głoszonych przez Romana Dmowskiego w związku z Marszem Niepodległości, który odbędzie się w Warszawie, w dniu 11 listopada.
Pozwolę sobie zacytować - “Niepotrzebna ta awantura. Gdyby ci wszyscy patrioci w zawartym szyku przeszli przez miasto, gdyby zobaczyli ich warszawiacy, może więcej ludzi zrozumiałoby, jak nieprzyjemny jest taki patriotyzm.
Może uwierzyliby, że rośnie w Polsce ruch radykalnej nacjonalistycznej prawicy, na czele którego nie wstydzą się już maszerować znani publicyści i posłowie. Jego znakiem jest już nie tylko "Marsz Niepodległości", ale też zbeszczeszczony pomnik w Jedwabnem i podpalane muzułmańskie domy modlitwy. Według ludzi, którzy pomaszerują w Warszawie 11 listopada, ani takie pomniki, ani takie domy modlitwy Polsce nie są potrzebne.
Nie o to przecież walczył Roman Dmowski. “ 

 
Troska S.Blumsztajna może budzić uśmiech na twarzy, bo to przecież on sam wspiera kontrmarsz, a nawet blokowanie Marszu Niepodległości. Teraz pisze, że “niepotrzebna ta awantura” i kreuje się na rozważnego i zatroskanego obywatela, ale ktoś tę awanturę przecież wywoływał, wywołuje i ciągle podkręca atmosferę zadymy. Rozumiem, że marsz początkowo - kilka lat temu - był organizowany i kojarzył się głównie z ONR (Obóz Narodowo-Radykalny rozwiązany przez sanację w 1934 r.), które działa obecnie jako ruch społeczny, a nie partia polityczna oraz z Młodzieżą Wszechpolską.  
Marsz z roku na rok rozrastał się jednak, a w jego organizację i poparcie włączało się i włącza wiele różnych środowisk patriotycznych – prawicowych, konserwatywnych, konserwatywno-liberalnych, narodowych, monarchistycznych. Marsz pozyskuje coraz wieksza grupę rozpoznawalnych polityków, działaczy społecznych, naukowców, dziennikarzy, publicystów i artystów. Idea Marszu ewoluuje w dobrą stronę, i bardzo dobrze. To budzić musi jednak niepokój, więc padł rozkaz, żeby Marsz kojarzony był z faszyzmem, a nie patriotyzmem – stąd agresywna propaganda mająca na celu zniechęcenie tzw. normalnych ludzi do popierania i uczestniczenia całymi rodzinami.
Próby szkalowania i nazywania uczestników marszu faszystami, padają ze strony samego S.Blumsztajna jak i przedstawicieli tzw. Porozumienie 11 Listopada, zrzeszającego organizacje anarchistyczne i radykalnie lewicowe (Federację Anarchistyczną, Lewicową Alternatywę), ale też m.in.: Kampanię przeciw Homofobii, OPZZ i Krytykę Polityczną.
Poziom agresji i zapowiedzi zadymy ulicznej ze strony przeciwników, stały się powodem, dla którego publicysta Rzeczpospolitej, Rafał Ziemkiewicz, złożył publiczne doniesienie, w którym domaga się “od organów państwa polskiego stanowczego i natychmiastowego przeciwdziałania podobnym aktom bandytyzmu w Polsce, a także pouczenia i ukarania mediów, których działania w tej sprawie w pełni wyczerpują znamiona „podżegania i pomocnictwa” w planowanych zamieszkach” *, a zarząd Stowarzyszenia Solidarni 2010 wystosował pismo do ministra J.Millera z zapytaniem, jakie podjął działania, aby zapewnić bezpieczeństwo uczestnikom Marszu, pisząc m.in.: ... jesteśmy bardzo zaniepokojeni informacjami jakie dochodzą do nas z kraju i za granicy o przygotowywaniu się skrajnie lewicowych organizacji do zablokowania i rozbicia pokojowej demonstracji organizowanej z okazji Dnia Niepodległości 11 listopada 2011. Szczególnie zaniepokojeni jesteśmy zaproszeniem wystosowanym przez Antifę Polska do Antify Niemieckiej - organizacji która, posługuje się zakazanymi polskim prawem, symbolami komunistycznymi. Jest organizacją o charakterze terrorystycznym ...” 

Logo niemieckiej Antify - czarna flaga anarchistów razem z czerwoną - symbolem lewicy
 
Popis propagandy dał Piotr Stasiński, z-ca samego red, naczelnego “Gazety Wyborczej”, A.Michnika, mówiąc o marszu “niby nie faszystów”.
*
A kto to są, ci słynni “faszyści” lub “niby nie faszyści”, którzy tworzą Komitet Poparcia lub zamierzają osobiście uczestniczyć w marszu? Honorowy patronat objęli: Związek Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych oraz Oddział Warszawski Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy, a w Komitecie Poparcia znaleźli się m.in.: major rez. Marian Cabaj – prezes Obwodu „Gołąb” Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, Stanisław Oleksiak – Prezes Zarządu Głównego Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, płk Jan Podhorski – Prezes Wielkopolskiego Okręgu Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych, więzień polityczny PRL, dr Bohdan Szucki – żołnierz Narodowych Sił Zbrojnych, kombatant, uczestnik walk partyzanckich, Honorowy Prezez Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych oraz politycy, duchowni, dziennikarze, publicyści, naukowcy, artyści, m.in. prof. Jan Żaryn, bp Antoni Dydycz, Janusz Korwin Mikke, Kornel Morawiecki, dr Tomasz Sommer, dr hab. Romuald Szeremietiew , prof.dr hab. Adam Wielomski, prof. Maciej Giertych, Artur Zawisza, prof. Jacek Bartyzel, Janusz Dobrosz, Rafał Ziemkiewicz, Stanisław Michalkiewicz, Paweł Kukiz
Jakby nie patrzeć, to w/w jakoś nie kojarzą się z bezczeszczeniem pomników i podpalaniem domów modlitwy. Jeżeli S.Blumsztajn, żeby udowodnić całemu światu tezę o odradzającym się faszyzmie, czeka teraz, aż jakiś nasłany głupek krzyknie podczas Marszu jakieś antysemickie hasło lub grupa prowokatorów zainicjuje jakąś rozróbę, to niech się potem nie burzy, jak kibice znów wywieszą transparent z napisem: “Szechter, przeproś za ojca i brata”, czy coś w tym stylu.


Tu można obejrzeć zaproszenie na Marsz Niepodległości:  http://youtu.be/rU0YRwmlYe0

* Gazeta Wyborcza, 2011-11-03
* Rzeczpospolita, 2011-10-30
* Loża prasowa, TVN24, 2011-11-06

środa, 26 października 2011

Kłopotek także ratingowy

Robert Gwiazdowski przypomniał starą prawdę o tym, że „towarzysze” zawsze uważali, że jak o czymś nie napisze „Prawda” tudzież jej regionalne dodatki – jak na przykład Trybuna Ludu – to tego nie ma. Powiedział to nie bez kozery, bo właśnie "Financial Times Deutschland" doniósł, że Unijny komisarz ds. rynku wewnętrznego Michel Barnier zaproponował, aby - w razie konieczności - zabronić agencjom ratingowym publikowania ocen wiarygodności kredytowej pogrążonych w kryzysie krajów UE. Jednocześnie agencja ratingowa Moody`s poinformowała, że może obniżyć perspektywę ratingu naszej gospodarki do "negatywnej", jeżeli opóźnienia w redukcji deficytu spowodują wzrost kosztów obsługi polskiego długu.
Mistrz ekwilibrystyki słownej i nowomowy, co to zwykle jest “za a nawet przeciw”, poseł PSL, Eugeniusz Kłopotek, komentując informację o prawdopodobnej obniżce ratingu polskiej gospodarki, stwierdził był że “wiemy, co takie agencje potrafią wyprawiać, a potem się wstydzą”.* Poseł E.Kłopotek oczywiście nie powiedział dokładnie i nie wymienił, co “takie agencje potrafią wyprawiać”, ale nie miał chyba na myśli tego, że “takie agencje” ośmieliły się niedawno np. obniżyć rating USA i prezydent Barrack Hussein Obama oraz Kongres USA musieli bez zmrużenia oka przyjąć to do wiadomości.
Ale, ale – od lat z pewnością widzimy to, co potrafi wyprawiać PSL, a ostatnio widzieliśmy nawet w dużej dawce. Kandydaci tej partii do parlamentu tańczyli, śpiewali i stepowali, a czasem chodzili też za stodołę, aby pograć w tenisa. Nic z tego nie wynikało dla wyborców, poza tym, że to właśnie wyborcy sami sobie sfinansowali ten rozrywkowy pasztet, bo przecież PSL, jak przystało na sejmową partię, dotację z budżetu państwa otrzymuje. Poseł E.Kłopotek nie wyjaśnia też kto i za co powinien się wstydzić? Nie wspomina np. nic o pogorszeniu się wszystkich możliwych wskaźników za czasów czteroletnich rządów koalicji PO-PSL. A przecież, co przypomniała J.Staniszkis, w stosunku do poprzedniego rządu, w przeciągu czterech lat - złotówka jest słabsza, deficyt podwojony, dług publiczny wyższy o prawie 300 mld zł i stanowi już prawie 54% PKB (GUS kilka dni temu poinformował, że dług w 2010 roku wyniósł 54,9% PKB - dop. mój), wzrost PKB niższy o 3% niż w 2007, a bezrobocie wyższe i inflacja prawie podwójna”.*
W najnowszym rankingu Banku Światowego Doing Business, pokazującym łatwość prowadzenia biznesu na świecie, Polska spadła z 59. na 62. pozycję (wśród 183 krajów) i znajduje się pomiędzy Panamą i Ghaną. Łatwiej prowadzi się firmę takich krajach jak: Łotwa (21), Estonia (24), Litwa (27), Słowenia (37), Rwanda (45), Słowacja (48), Węgry (51), St. Lucia (52), Botswana (54), Tonga (58), Bułgaria (59). Pierwsze miejsce zajął tradycyjnie Singapur, ostatnie - Czad. Ranking bierze pod uwagę m.in. zakładanie i zamykanie firmy, dostępność kredytów czy płacenie podatków. I tak dla przykładu - żeby założyć spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością, to potrzeba na to sześć procedur i 32 dni, a w takiej Nowej Zelandii tylko jednego dnia i jednej procedury. Załatwienie pozwolenia budowlanego (budowa magazynu) zajmuje aż 301 dni – w tej kategorii zajmujemy 160. miejsce! Raport obejmuje okres pomiędzy połową 2010 i 2011 roku. W tym czasie rząd przeprowadził - zdaniem Banku Światowego - tylko dwie reformy, ułatwiające prowadzenie biznesu. Jednocześnie, raport McKinsey Global Institute na temat globalnych rynków finansowych pokazuje, że Polska jest 10. najbardziej zadłużonym krajem świata! 
raport McKinsey Global Institute (kliknij na obrazek, żeby powiększyć)
 
Konkludując. Szanowny Panie pośle Kłopotek – PSL, które znane jest ze swojej stuprocentowej zdolności koalicyjnej, jest od dwudziestu lat w różnych koalicjach rządowych. Wcześniej, jeszcze jako Zjednoczone Stronnictwo Ludowe razem z PZPR współrządziło PRL, która z kretesem zbankrutowała. Waldemar Pawlak jest od czterech lat wicepremierem odpowiedzialnym za gospodarkę. Dobrze zatem widać na co dzień, co taki PSL potrafi wyprawiać, a czego kompletnie wyprawiać nie potrafi. Ktoś przecież tych długów w Polsce narobił i ciągle robi kolejne. Ktoś nas od jednego bankructwa do kolejnego prowadzi. Tego, że będziemy musieli gonić Rwandę, Botswanę i Tonga na tzw. odcinku wspierania biznesu nie da rady wytłumaczyć słowem wytrychem, jakim jest “kryzys”. Należy zadać sobie tylko pytanie, czy PSL poczuwa się do jakiejkolwiek odpowiedzialności i czy za cokolwiek (a przede wszystkim to wymienione powyżej), kiedykolwiek się wstydził i wstydzi?

*Kawa na ławę, TVN24, 23.10.2011
*portal WP.pl, 13.10.2011

niedziela, 16 października 2011

Przegrać czyli wygrać

Po ostatnich wyborach pojawiła się nowa kategoria posła, czyli tzw “poseł godzinny”. Okazuje się, że można obwieścić zwycięstwo i “być posłem przez godzinę”, nie czekając na oficjalne wyniki z PKW, co w efekcie wygląda niepoważnie i niepotrzebnie naraża kandydata na śmieszność. Zupełnie jak w przypadku “Premiera z Krakowa”. Okazuje się także, że królowanie w prasie lokalnej przez wiele tygodni, debaty i bogate reklamy, w przypadku kandydatów do Senatu K.Pańtaka z SLD i J.Brzezińskiego z PSL nic nie dały. Wyborcy zagłosowali wg. kryteriów politycznych nie patrząc na to, że po raz pierwszy można było wybierać w okręgu jednomandatowym człowieka, a nie partię. Czy było to efektem tego, że w naszym okręgu wyborczym nie było kandydatów niezależnych? Wątpię. Casus komitetu “Obywatele do Senatu” pokazał, że wyborcy, którzy “nie mogą już patrzeć na te wszystkie partie”, jak przychodzi co do czego, to jednak na nie głosują. Kazimierz Pańtak, który nie uzyskał mandatu senatora, mimo wszystko “nie uważa, że przegrał”. Tymczasem, na lokalnym podwórku, dziennikarze nie dostrzegają pewnych rzeczy i jakoś specjalnie nie analizują wyniku wyborów. A przecież wnioski i pytania nasuwają się same. Przystąpienie do PSL D.Grochli i bogata wizerunkowo kampania J.Brzezińskiego nie pomogły wynikowi PSL w powiecie żarskim ani w samych Żarach. T.Ardelli z PiS chyba odpuścił kampanię albo nie zorientował się, że start do parlamentu z dalszego miejsca na liście, to nie to samo, co start z pierwszego miejsca do Sejmiku.
Jakoś media lokalne czy też regionalne nie zauważają też, że poseł PO, S.Niesiołowski, który cztery lata temu, w wyborach parlamentarnych 2007 r., startował z pierwszego miejsca na liście i miał wynik w liczbie 69.385 głosów, tym razem otrzymał 36.993 głosów. Co takiego sprawiło, że S.Niesiołowski dostał prawie o połowę -  i to w dziesiątkach tysięcy - mniej głosów niż cztery lata temu? Czy prawie połowa głosów mniej (dokładnie to 32.392 głosy), to efekt tego, że poseł był tym razem na drugim miejscu na liście PO? Raczej jednak nie. Podobnie w całym powiecie żarskim – cztery lata temu poseł miał 6532 głosy, a teraz 3016 głosów. Ubyło 3516, czyli przeszło połowa. To samo w mieście Żary – było 3220 jest 1339, czyli ubyło 1881 głosów.
A jeszcze z innej beczki – cztery lata temu z powiatu żarskiego startowało dwóch kandydatów z PO, teraz jeden. Cztery lata temu kandydaci PO z powiatu uzyskali w samym powiecie 1442 i 1815 głosów, co w sumie dało 3257 głosów. Teraz kandydatka PO uzyskała 3825 głosów, czyli w sumie o 568 więcej. W mieście Żary cztery lata temu dwaj kandydaci z PO uzyskali 1014 i 1058 głosów, czyli w sumie 2072, a teraz jedyna kandydatka PO uzyskała 2517, czyli 445 więcej. Wyraźnie widać, że cztery lata temu, podobna liczba głosów, rozbiła się wtedy na dwóch kandydatów. Cztery lata temu dwaj kandydaci PO nie mogli liczyć na poparcie lewicowego burmistrza miasta Żary i musieli zmierzyć się z mocnym kandydatem lewicy, byłym starostą. Zachodzi zatem pytanie, czy pozyskanie w stosunku do poprzednich wyborów, przez - tym razem jedyną kandydatkę PO - 568 głosów więcej w całym powiecie żarskim i 445 głosów więcej w mieście Żary, jest efektem bardzo drogiej i bogatej kampanii wizerunkowej w mediach, oficjalnego poparcia nowego burmistrza miasta Żary z PO, starosty z PO, prezesa Falubazu i znanych lekarzy, czy efektem tego, że część mieszkańców tym razem nie oddała głosu na S.Niesiołowskiego, wychodząc z założenia, że to głos stracony i lepiej jest wspierać lokalnych polityków, a nie tzw. spadochroniarzy? 

Popatrzmy na liczby.

Platforma Obywatelska w stosunku do wyborów 2007 r. straciła:
w powiecie żarskim 3.234 głosy: jest 13.527, było 16.761
w powiecie żagańskim 2.588 głosów: jest 9.595, było 12.183
w mieście Żary 1.963 głosy: jest 6.768, było 8.731
w mieście Żagań 741 głosów: jest 4.155, było 4.896

Sojusz Lewicy Demokratycznej w stosunku do wyborów 2007 r. stracił:
w powiecie żarskim 3.460 głosów: jest 3.153, było 6.613
w powiecie żagańskim 3.323 głosy: jest 2.999, było 6.322
w mieście Żary 1.675 głosów: jest 1.382, było 3.057
w mieście Żagań 1.984 głosy: jest 1.316, było 3.300

Prawo i Sprawiedliwość w stosunku do wyborów 2007 r. straciło:
w powiecie żarskim 1.789 głosów: jest 6.726, było 8.515
w powiecie żagańskim 1.330 głosów: jest 5.168, było 6.498
w mieście Żary 517 głosów: jest 3.186, było 3.703
w mieście Żagań 372 głosy: jest 1.788, było 2.160

Polskie Stronnictwo Ludowe w stosunku do wyborów 2007 r. straciło:
w powiecie żarskim 586 głosów: jest 1.902, było 2.488
w powiecie żagańskim 393 głosy: jest 2.221, było 2.614
w mieście Żary 151 głosów: jest 653, było 804
w mieście Żagań 213 głosów: jest 367, było 580

Kto zyskał? Wg kolejności:

Ruch Palikota zyskał:
w powiecie żarskim 3.502 głosy
w powiecie żagańskim 2.865 głosy
w mieście Żary 1.577 głosów
w mieście Żagań 1.213 głosów

Nowa Prawica Janusza Korwin-Mikke zyskała:
w powiecie żarskim 458 głosów
w powiecie żagańskim 356 głosów
w mieście Żary 244 głosy
w mieście Żagań 136 głosów

Polska Jest Najważniejsza zyskała:
w powiecie żarskim 357 głosów
w powiecie żagańskim 255 głosów
w mieście Żary 159 głosów
w mieście Żagań 97 głosów

środa, 5 października 2011

Droga niemocy. Od III Rzeszy do III RP.

Gazeta Lubuska w czerwcu 2009 r. poinformowała*, że “jadąc z Katowic do niemieckiej granicy i przejścia w Olszynie, tuż przed naszym województwem autostrada się kończy. Zamiast dwóch jezdni, mamy tylko jedną. To się ma zmienić wiosną 2012 r.”
Dalej, autor artykułu, Czesław Wachnik, pisał, że “łącznie ma powstać 71 km betonowej jezdni o szerokości 11 metrów. Znajdą się tam dwa pasy ruchu oraz dwa awaryjne. Jeden o szerokości 3 metry a drugi - 0,5 metra. Po wybudowaniu wspomnianej jezdni, obecna droga krajowa stanie się pełnowymiarową autostradą A18. Będą bowiem wtedy dwie szerokie jezdnie”. Autor martwił się, “czy jednak drogowcy zdążą do otwarcia Euro 2012?” Wątpliwości zdawał się rozwiewać zastępca dyrektora zielonogórskiego oddziału GDDKiA Zdzisław Kuciak, który informował, że “obecnie kończymy prace projektowe, przygotowaliśmy też dokumentację przetargową” oraz, że “przetarg ma być dwuetapowy, a naszym celem jest, by w tym roku wyłonić wykonawcę lub wykonawców”. Artykuł kończył się, budzącym optymizm i nadzieję stwierdzeniem, że “drogowcy zakładają, że jeśli budowa drugiej jezdni rozpocznie się wiosną 2010 roku, to autostradą A18 kierowcy pojadą najpóźniej wiosną 2012 roku”. Nastrój radosnego oczekiwania i wzruszenia, płynącego z dobroci władzy, podsycany zapewnieniami posłanki B.Bukiewicz, został zmącony pod koniec czerwca b.r. Nadeszły niepokojące informacje, że w Ministerstwie Infrastruktury coś tam kombinują, zmieniają i budowa południowej nitki autostrady może zostać zrealizowana do końca, aż do roku 2023! Oczywiście od razu pojawiły się stwierdzenia o nieuzasadnionych plotkach i , że wszystko jest na dobrej drodze, że w sierpniu będzie wydane pozwolenie na budowę i.t.p. Sierpień minął. Wszyscy zajęli się wyborami, podziwianiem tempa budowy trasy S3 oraz obwieszczaniem o decyzji w sprawie remontu linii kolejowej, tzw. “Odrzanki”. W poniedziałkowej Gazecie Lubuskiej* z-ca dyrektora departamentu gospodarki i infrastruktury lubuskiego Urzędu Marszałkowskiego, Danuta Wesołowska-Wujaszek, informuje, że “w lipcu GDDKiA poinformowała urząd marszałkowski, że przetargi odbędą się w trzecim kwartale tego roku, a zakończenie modernizacji nastąpi w połowie 2014 r. jednak miesiąc później ustalenia się zmieniły.” Główny specjalista do spraw komunikacji społecznej zielonogórskiego oddziału GDDKiA, Anna Jakubowska nie pozostawia złudzeń i mówi: “... w tej chwili, z powodu braku pieniędzy (podkr. moje), nie możemy ogłosić przetargów na wyłonienie wykonawców, ani rozpocząć robót. Pewne jest, że w tym roku prace nie ruszą. Żebyśmy mogli rozpocząć inwestycję, musimy dysponować pieniędzmi budżetowymi, a nie opierać się wyłącznie na dopłatach unijnych, które mogą, a nie muszą zostać przyznane. Na dofinansowanie z UE mamy na razie umowę wstępną, która o niczym nie przesądza.”      
Kliknij na obrazek, żeby powiększyć.
                                                                                                                                                                 W Ministerstwie Infrastruktury przygotowano listę priorytetowych inwestycji, które miałyby powstać z wykorzystaniem dotacji z budżetu UE na lata 2014-20. Ukończenie budowy autostrady A18 z Legnicy do granicy z Niemcami, znalazło się na liście rezerwowej, tzn., że inwestycja będzie realizowana "w przypadku otrzymania większych środków" z nowego budżetu UE. Co to oznacza? Oznacza to, że południowa nitka przyszłej autostrady może być dokończona w latach 2014-2020, albo i później. Nie mamy żadnej pewności, przy upadającej strefie Euro i kryzysie, jaki będzie zakres dotacji z budżetu UE. Nie mamy żadnej pewności jakie będą budżety Polski w kolejnych latach. Wiemy jedno. Zielona Góra i Nowa Sól wygrały tę kadencje dla siebie - drogę ekspresową S3 i “Odrzankę”. My zostaliśmy bez remontu linii kolejowej Wrocław-Legnica-Żagań-Żary-Berlin i bez remontu “autostrady”. Przez kilkadziesiąt lat po wojnie, PRL i III RP nie były i nie są w stanie wyremontować, zbudowanej w czasach III Rzeszy drogi na odcinku 71 km. Wybory już za kilka dni.


* strefabiznesu.gazetalubuska.pl, 30-06-2009
* Gazeta Lubuska, 03-10-2011


niedziela, 2 października 2011

Mikke ludojad

lość propagandowych bzdur i oszczerstw wypisywanych w sieci na temat Janusza Korwin-Mikkego przez jego przeciwników jest ogromna. Ten charyzmatyczny polityk, prezes prawicowej, konserwatywno-liberalnej partii Kongres Nowej Prawicy, znany jest z ostrej retoryki i bezkompromisowych poglądów na wiele spraw. Na scenie politycznej znany jest od przeszło 20 lat, startował wielokrotnie w różnych wyborach, był posłem na Sejm R.P. w latach 1991-1992. W PRL-u aresztowany w 1965 i 1968 r. za działalność o charakterze politycznym, internowany na sześć miesięcy w 1982 r. Członek wielu towarzystw, wykładowca, doradca, publicysta, autor wielu książek, członek Stronnictwa Demokratycznego w latach 1962-1982, założyciel i wieloletni prezes Unii Polityki Realnej.
Janusz Korwin-Mikke był studentem Wydziału Matematyki Uniwersytetu Warszawskiego i równolegle Wydziału Filozofii (magisterium). Studiował także psychologię, prawo i socjologię.
Ten, urodzony w Warszawie, blisko 70-letni polityk (rocznik 1942), mieszkający w podwarszawskim Józefowie, ma liczną rodzinę: sześcioro dzieci (czterech synów: Ryszarda, Kacpra, Krzysztofa i Jacka, dwie córki: Zuzannę i Korynnę oraz ośmioro wnucząt – dwóch wnuków: Andrzeja i Kubę i sześć wnuczek: Kasię, Natalkę, Majkę, Kamilkę, Blankę i Klarę).



Janusz Korwin-Mikke w przeciwieństwie do czołowych polityków polskich, ma dobre wykształcenie, zna języki obce i posiada najważniejszą cechę w polityce – stałość poglądów. Był i pozostał wierny idei konserwatywno-liberalnej.
Co najważniejsze, wiele diagnoz i rozwiązań, które stawiał, przewidywał i postulował JKM sprawdziło się, a te, wyśmiewane swojego czasu, jak np. zawodowa armia – zostały zrealizowane i dzisiaj już nikt nie wspomina tych, którzy na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych na hasło “zawodowa armia”, pukali się w czoło. Nikt nie wspomina też tych, którzy kilka lat temu śmiali się do rozpuku, gdy JKM mówił, że Polskę i Europę czeka kryzys, a poszczególne kraje i w końcu cała Unia Europejska zbankrutuje. 



p.s.
Janusz Korwin-Mikke stoi dziś na czele ruchu wolnościowego w Polsce i może się okazać, że będzie – obok Ruchu Palikota - czarnym koniem najbliższych wyborów. Chociaż jest pomijany w sondażach i nie jest pokazywany w wiodących mediach, to nie daje o sobie zapomnieć – szczególnie w sieci, gdzie jest prawdziwym królem. Sondażownie, które pomijają Nową Prawicę zaczynają jednak wraz ze zbliżającym się terminem wyborów urealniać sondaże. I tak, Nowa Prawica ma wg, ostatniego sondażu SMG/KRC 4%, co może realnie oznaczać przekroczenie progu wyborczego. Jeżeli Sąd Administracyjny nie rozwiąże przed wyborami problemu rejestracji Nowej Prawicy we wszystkich okręgach w kraju, to zachodzi pytanie czy Janusz Korwin-Mikke złoży protest wyborczy i doprowadzi do unieważnienia wyborów?

* źródło: korwin-mikke.blog.onet.pl

czwartek, 29 września 2011

Wierny Jurek

Właśnie wpadła mi w ręce gazeta o intrygującej nazwie “Lubuski news”. Gazeta, a właściwie gazetka, licząca sobie osiem kolorowych stron, właściwie nie wiadomo czym jest. Z pewnością nie jest gazetą w tradycyjnej formie, bo na każdej stronie “udziela wywiadów”, wypowiada się i reklamuje kandydat na posła z listy PiS, Jerzy Materna. Ale materiałem wyborczym też raczej nie jest, bo nie ma żadnej adnotacji (a przynajmniej nie odnalazłem), że druk został “sfinansowany ze środków Komitetu Wyborczego PiS”.
Na okładce sam Jerzy Materna na schodach sejmowych, duży tytuł – hasło: “Lubuszanie zasługują na więcej!” oraz cytat – eurodeputowany Zbigniew Ziobro mówi: “Jerzy Materna to niewątpliwie najlepszy kandydat na posła z Ziemi Lubuskiej”. W środku migawki ze spotkań w powiecie żarskim – Łęknica, Lipinki Łużyckie, Jasień, Tuplice, Trzebiel, Żary – poseł na ulicy zachęca do udziału w wyborach, rozdaje ulotki, rozmawia z wójtem, siedzi przy stole w urzędzie gminy. Na ostatniej stronie wielka reklama wyborcza posła. W środku oprócz “wywiadu” ze Zbigniewem Ziobro i artykułu o sprzedaży zielonogórskiego “Lumelu”, autorstwa tajemniczego Janusza Gurskiego, wypowiadają się i oceniają posła tzw. “Aniołki” PiS-u. I tak np. pani Sylwia mówi, że “Jurek Materna to najlepszy kandydat na posła. Nie wchodzi w żadne układy, Człowiek jest dla niego najważniejszy”. Pani Sylwia oczywiście nie mówi, który to człowiek jest dla posła Materny najważniejszy, ale chyba nie trudno się domyśleć, że chodzi o samego prezesa J.Kaczyńskiego, bo wątpię, żeby pani Sylwia miała na myśli np. Z.Ziobrę. W końcu to sam prezes decyduje o kolejności na liście wyborczej i Zbigniew Ziobro, choćby nie wiadomo jak kadził i obcmokiwał, to i tak tym najważniejszym nie zostanie - przynajmniej oficjalnie. Inny “Aniołek” Pis-u, Pani Ilona, stwierdza odważnie, że “Materna powinien mieć na drugie imię Uczciwość”.
Poseł przedstawia także swój program wyborczy, a właściwie to jego założenia. I tak, jednym z głównych założeń jest “Poprawa infrastruktury kolejowej w Lubuskim. Przebudowa “Odrzanki”. Nie wiadomo o co chodzi z tą “przebudową “Odrzanki”, bo przecież decyzja o remoncie tej trasy już zapadła kilka tygodni temu, co obwieścił telefonicznie senator S.Iwan. Nie wiadomo zatem czy kandydat J.Materna liczy na niewiedzę ludzi i specjalnie używa słowa “przebudowa”, z którego łatwo będzie się w razie czego wyłgać, bo przecież  “zawsze można coś przebudować”, nawet jak już jest zbudowane i akuratnie wyremontowane. Tuż pod założeniami programowymi czytamy także, napisane wielkim drukiem, że “Platforma zwiększa opłaty za żłobki i przedszkola”. Krótki tekst podpisał tajemniczy, tym razem nie Janusz, a Jerzy Gurski. W tekście pada stwierdzenie, że opłaty za żłobki i przedszkola, to “zasługa Platformy Obywatelskiej, która forsowała projekt zmian w przepisach”.
Poseł Materna, który na drugie imię powinien mieć Uczciwość, jak stwierdziła pani Ilona, zapomniał dodać, że głosował ZA tą ustawą i jak “Platforma forsowała”, to mógł przecież włączyć rozsądek i myślenie, i próbowac zastopować PO, głosując PRZECIW ustawie. No, ale jak prezes J.Kaczyński był ZA, to chyba nie wypadało być PRZECIW?
Hasło wyborcze kandydata J.Materny brzmi: "Poseł wierny Wyborcom, nie układom".
 

Żeby nie być gołosłownym, poniżej podaję, za stroną sejmową, wyniki głosowania.
GŁOSOWANIE Nr 4 - POSIEDZENIE 70.
Dnia 08-07-2010 Godz. 19:13 Pkt 16. porz. dzien. Sprawozdanie Komisji o projekcie ustawy o zmianie ustawy o systemie oświaty - trzecie czytanie Głosowanie nad przyjęciem w całości projektu ustawy o zmianie ustawy o systemie oświaty, w brzmieniu proponowanym przez Komisję Edukacji, Nauki i Młodzieży oraz Komisję Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej, wraz z przyjętą poprawką
Głosowało - 418 Za – 416 Przeciw – 0 Wstrzymało się – 2 Nie głosowało - 41

Jak głosowali posłowie lubuscy? Poparli i byli na TAK:
B.Bukiewicz, M.Ast, B.Bojko, B.Sławiak , M.Cebula, J.Materna, E.Rafalska, B.Wontor
Jan Kochanowski nie głosował