25 lat temu runął mur w Berlinie

25 lat temu runął mur w Berlinie
Za plecami karabiny republiki. Berlin Zachodni 1988 r. Stoję na punkcie kontroli granicznej "Charlie", w strefie amerykańskiej. W tle enerdowskie przejście kontrolne. Przejście na wschodnią stronę i słynne tablice, informujące w czterech językach o tym, że "opuszczacie sektor amerykański" (YOU ARE LEAVING THE AMERICAN SECTOR). Kilkaset metrów dalej stacja Friedrichstrasse.

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Lep

W ramach postępującej kolonizacji naszego kraju, sieci handlowe znanych marketów, po tym jak opanowały duże i średnie miasta polskie, ruszyły na podbój miast mniejszych. W moim rodzinnym mieście, właśnie miało więc miejsce otwarcie nowego marketu, znanej sieci brytyjskiej, mianowicie TESCO.

Miejscowa prasa przez wiele tygodni podgrzewała atmosferę przed tym otwarciem, co przypominało codzienne relacje mediów z budowy brakującego odcinka autostrady między Łodzią a Warszawą, przed mistrzostwami EURO 2012. Tak samo jak tam “cały naród” budował 20 km autostrady, to tak samo tu “wszyscy mieszkańcy” budowali market. Pieprzu całej sytuacji dodawał fakt, że w mieście już kilka marketów działa, a nowy zbudowany został tuż obok istniejącego już marketu KAUFLAND, czyli pod samym nosem największej metrażowo konkurencji.
Wszyscy tzw. “zjadacze chleba z mrożonego ciasta” karmili się przez kilka miesięcy opowieściami o promocjach, okazjach i tak ogólnie o “cywilizacji”, która wraz z nowym marketem - “postępuje”.

Żeby więc wyjść naprzeciw oczekiwaniom i zrealizować marzenia “zjadaczy chleba z mrożonego ciasta”, na otwarcie rzucono tani cukier. Zupełnie jak za dawnych lat, czyli w czasach mojego dzieciństwa i mojej młodości, kiedy to cukru nie było ot tak sobie w sklepach - cukier do sklepów był “rzucany” przez władzę. Kto miał specjalne kartki, ten mógł cukier nabyć, ale pod warunkiem, że “rzucili” do sklepu.
Tak więc na otwarcie nowego marketu rzucono cukier po 3.29 zł za kilogram, o czym wcześniej informowały wielkie bilboardy i gazetki. W naszej postkolonialnej rzeczywistości, taka informacja musiała spowodować, że rozbudzony został na nowo instynkt łowiecki i odżyły emocje wyniesione z epoki PRL-owskiej komuny. Dla wielu rencistów i emerytów, ledwie wiążących koniec z końcem, możliwość zakupu cukru o przeszło 30 gr. taniej, to już jest coś, szczególnie, że mamy sezon na przetwory. Lud tubylczy, może się więc cieszyć tanim cukrem tak, “jak murzyn blaszką” (jak to powiada młodzież), tym bardziej, że na torebce nie jest napisane tak po prostu i zwyczajnie: “cukier”, tylko - ma się rozumieć – dodatkowo w języku światowym, mianowicie - “sugar”. 

Taki nagły skok cywilizacyjny, połączony z informacjami o nieustających sukcesach władzy, o których to informują nasze media krajowe, może wywołać zbyt wielką euforię, co może być niebezpieczne dla zdrowia, dlatego przestrzegam wszystkich mieszkańców mojego rodzinnego miasta, żeby nie ulegali zbytnio emocjom i starali się jakoś opanować.

Tylko jak nie ulegać tym emocjom, skoro, żeby ludowi tubylczemu nieba przychylić, a i nowej konkurencji pod szyldem TESCO dokuczyć, w KAUFLANDZIE rzucili cukier o jeden grosz taniej – mianowicie po 3.28 zł! A żeby jeszcze ten fakt podkreślić, dodatkowo rzucili tanią mąkę po 1.48 zł za kilogram!
I kto teraz zaprzeczy temu, że nasza władza ma słuszną linię oraz tym wszystkim dobrodziejstwom, które niesie ze sobą “wolny rynek” i “cywilizacja”, która “postępuje”? No kto?










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz