25 lat temu runął mur w Berlinie

25 lat temu runął mur w Berlinie
Za plecami karabiny republiki. Berlin Zachodni 1988 r. Stoję na punkcie kontroli granicznej "Charlie", w strefie amerykańskiej. W tle enerdowskie przejście kontrolne. Przejście na wschodnią stronę i słynne tablice, informujące w czterech językach o tym, że "opuszczacie sektor amerykański" (YOU ARE LEAVING THE AMERICAN SECTOR). Kilkaset metrów dalej stacja Friedrichstrasse.

niedziela, 29 kwietnia 2012

Jak ptak


Z oczywistej nieobecności na tym świecie Władysława Gomułki i Edwarda Gierka, przewodniczącym SLD wybrany został Leszek Miller. I od razu stwierdził, że SLD jest “jak ptak”. Jeszcze, ma się rozumieć, nie wzniesiony, ale taki “który zrywa się do lotu”.
Poparcie głosujących członków partii sięgające 92% budzić może podziw, tym bardziej że Leszek Miller był “jedynym kandydatem na szefa”, ale zawsze pozostaje pewien niedosyt, bo dla przykładu, sama pani redaktor Janina Paradowska, komentując wystąpienie premiera D.Tuska w Sejmie, zapytała w swoim programie widzów* “Czy premier miał rację, zarzucając PiS zdradę Polski?”. Widzowie mogli głosować za pomocą sms-ów. Tempo głosów popierających “rację” premiera D.Tuska było tak imponujące, że głosów na TAK przybywało wręcz lawinowo. Z pewnością poparcie to przekroczyłoby znacznie 100% i byłoby co najmniej na poziomie 110-120% poparcia wszystkich głosujących, gdyby nie koniec programu. Skończyło się więc tylko na 96% głosów na TAK i 4% na NIE, co z pełną powagą, niemniej jednak lekko zaskoczona i oszołomiona taką falą popierających, oznajmiła pani redaktor.
Ale wracając do Leszka Millera. Ten ani zaskoczony ani oszołomiony nie był. Trochę się tam co prawda wił, zapytany dlaczego w konwencji SLD nie brali udziału Aleksander Kwaśniewski i Włodzimierz Cimoszewicz, nie potrafiąc jasno odpowiedzieć czy otrzymali oni zaproszenie, ale niech tam!
Ogólnie, jak w takich sytuacjach jest przyjęte, nowy przewodniczący wygłosił był przemówienie. I tu niestety, kompletna klapa! Przemówienie było zbiorem bon motów politycznej nowomowy, przerywanych wymuszonymi, słabymi oklaskami, bez entuzjastycznej wiary w płynące słowa.
No bo i czym tu się entuzjazmować? Przewodniczący wspomniał o “nowej dynamice”, a jak wiadomo, to taką nową dynamikę może wykazać “tylko silna i rozumna partia”. Stwierdził, że “potrzebne są zmiany”, bo “wiele spraw leży odłogiem” i tak ogólnie “by leki ratujące życie nie były luksusem”. Mówił o Polsce “ustawicznej modernizacji, a nie konspiracji” - państwie, gdzie nie ma “lustracyjnych stosów” i “powszechnej inwigilacji”, państwie, w którym “zatrudnienie nie jest przywilejem” i gdzie “konstytucja jest ważniejsza niż ewangelia”. No i tu się wyraźnie zapędził, bo czasy, kiedy “konstytucja” była “ważniejsza” niż ewangelia, to już przerabialiśmy, a niektórzy nawet nie dotrwali do końca tego przerabiania. Ale widocznie Leszkowi Millerowi zatęskniło się na stare lata zostać kreatorem nowego zbawienia, sięgając do korzeni myśli rewolucyjnej i wyprzedzając na tym odcinku samego Fidela Castro i innych wybitnych przywódców nowego, wspaniałego świata, gdzie jak wiadomo, zapisy w konstytucji są gwarancją dobrego prowadzenia się, ładu moralnego i przyzwoitości. Oczywiście, myśląc o ładzie moralnym, mamy na myśli tzw. “moralność socjalistyczną”, zgodnie z objawioną dawniej zasadą, że jak “mówimy Lenin, to myślimy partia, a jak mówimy partia, to myślimy Lenin”. Przykładem “moralności socjalistycznej” był np. Pawka Morozow (Павел Трофимович (Павлик) Морозов), który w celu realizacji zasady, żeby “konstytucja była ważniejsza niż ewangelia”, zadenuncjował własnego ojca i podobno weszło mu to później w krew. W ten sposób “powszechna inwigilacja” faktycznie już potrzebna nie będzie, bo obywatele sami władzy “uprzejmie doniosą”, kto, co i kiedy. W takiej dla przykładu Korei Północnej, gdzie "zatrudnienie nie jest przywilejem", całkiem niedawno, po śmierci przywódcy Kim Dzong Ila, sami obywatele, natychmiast wskazali wszystkich, którzy nie dość mocno zamartwiali się i niezbyt przekonująco okazywali żal. A przecież powinni, bo, zgodnie z konstytucją, władze są niewątpliwie najwyższym dobrem, a nawet są wzorem istoty ludzkiej, więc niedostateczny żal jest jak nic niemoralny i zaprzecza słowom o obdarzaniu wielkim szacunkiem. Jest to więc niezgodne z konstytucją. Wystarczy przeczytać tylko fragmenty Preambuły konstytucji! Otóż: Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna jest bazującą na idei dżucze socjalistyczną ojczyzną, która urzeczywistnia ideę i przywództwo wielkiego lidera - Towarzysza Kim Ir Sena (...)
Towarzysz Kim Ir Sen był geniuszem tak w teorii jak i praktyce sztuki przywództwa, zawsze zwycięskim, niezłomnym i błyskotliwym dowódcą, wielkim rewolucjonistą i politykiem, oraz wzorem istoty ludzkiej. (...) Pod przywództwem Koreańskiej Partii Pracy (KPP), KRLD i lud Korei obdarzać będą wielkiego lidera Towarzysza Kim Ir Sena wielkim szacunkiem uznając go za wiecznego prezydenta Republiki, oraz bronić do samego końca rewolucyjnej idei dżucze rozwijając idee i osiągnięcia Towarzysza Kim Ir Sena.
Socjalistyczna Konstytucja KRLD jest konstytucją Kim Ir Sena, w której idea dżucze wielkiego lidera Towarzysza Kim Ir Sena, oraz jego osiągnięcia zostały przekształcone w nadrzędne prawo.

Kliknij na obrazek, żeby powiększyć


Przewodniczący Miller skupił się także na bieżącej rozgrywce politycznej i postawił się jak należy innemu przewodniczącemu – mianowicie - samemu Januszowi Palikotowi, mówiąc, że “stało się oczywiste, że nie zapiszemy się do innej partii i nie zwiniemy naszego sztandaru” i że “propozycja była obraźliwa”.
Przewodniczący cieszył się, że “SLD szybko odnalazł siłę i wiarę we własne możliwości” i oczywiście, zgodnie z parytetem, podziękował za to “dzielnym kobietom i dzielnym mężczyznom, którzy zgromadzeni są na tej sali i poza nią”. Na koniec Leszek Miller zachęcił wszystkich, żeby w dniu pierwszego maja, “wyruszyć wspólnie w pochodzie do zwycięstwa”.
Słowa powyższe miały podnieść i zerwać ptaka do lotu, który – jak to, w jednej z wielu znanych opowieści wyniesionych za komuny ze szkolenia wojskowego – jak mawiał pan kapitan - “powstał jak Sfinks z popiołu”. Sfinks - sfinksem, bo wiadomo, że z popiołu powstał Feniks, ale mniejsza z tym. Ważne jest to, że wg Leszka Millera, w  działaczach ciągle jest “wiara w SLD” I za tę “wiarę” przewodniczący też dziękował, co jednak trochę dziwi, bo w końcu wiara ma zasadniczy związek z ewangelią właśnie.


* Puszka Paradowskiej, Superstacja, 14.04.2012







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz