25 lat temu runął mur w Berlinie

25 lat temu runął mur w Berlinie
Za plecami karabiny republiki. Berlin Zachodni 1988 r. Stoję na punkcie kontroli granicznej "Charlie", w strefie amerykańskiej. W tle enerdowskie przejście kontrolne. Przejście na wschodnią stronę i słynne tablice, informujące w czterech językach o tym, że "opuszczacie sektor amerykański" (YOU ARE LEAVING THE AMERICAN SECTOR). Kilkaset metrów dalej stacja Friedrichstrasse.

niedziela, 22 kwietnia 2012

"Wyszczał", płot i męczeństwo.

Poseł SLD, Ryszard Kalisz, który - jak przystało na każdego celebrytę politycznego - nie opuszcza prawie studia telewizyjnego i radiowego, dwoi się i troi, aby sprostać roli chłopaka do pyskowania, rzuconego przez partię na odcinek propagandy. Niedawno dokonał klasycznej wrzutki, mówiąc w programie redaktora T.Lisa* o “micie założycielskim IV RP”, w kontekście niejasnych przyczyn katastrofy smoleńskiej i śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Wzbiwszy się na wyżyny przenikliwości, oznajmił był, że w ten sposób “PiS chce stworzyć nowych obywateli”.
Jak się “tworzy” nowych obywateli, mogliśmy jakiś czas temu obejrzeć na żywo, w kinie, przy okazji filmu “Władca pierścieni”, kiedy to czarnoksiężnik Saruman kombinował jakieś krzyżówki Orków, żeby zwiększyć liczebność i siłę armii ciemności. To przykład literacki, ale przecież mamy przykłady jak najbardziej współczesne (nie napiszę “realne”, bo przecież “każdy wie”, że Śródziemie istniało naprawdę) i to takie, z którymi przyszło i przychodzi nam żyć.
Owóż, wspomnijmy tylko, tak bardzo ideowo bliski sercu SLD i Ryszarda Kalisza, słynny “wyszczał z Aurory”, który wg propagandy radzieckiej, dał znak do “szturmu” na Pałac Zimowy i stał się początkiem “Wielkiej Socjalistycznej Rewolucji Październikowej”, która to z kolei miała przynieść zbawienie wszystkim uciemiężonym ludom świata. Pamiętam jak dziś te wszystkie akademie szkolne “ku czci”, a szczególnie właśnie utkwił mi w pamięci, ów, z przejęciem deklamowany “wyszczał”. 

Krążownik "Aurora" - obecnie muzeum w Sankt Petersburgu.
 
Cała ta “wielka socjalistyczna rewolucja” polegała oczywiście na zwyczajnym zamachu stanu, puczu przeprowadzonym przez bolszewików, kierowanych przez agenta o pseudonimie Lenin, w celu przejęcia władzy i “tworzenia nowych obywateli” właśnie. “Tworzenie” to, polegało na okupacji Rosji przez jakieś 70 lat, a Europy środkowej i wschodniej przez jakieś 45 lat. W Europie – i to także tej zachodniej - mogło trwać dłużej, ale w 1920 roku marsz bolszewików zatrzymany został pod Warszawą, który to fakt znany jest powszechnie jako “Bitwa warszawska”. “Tworzenie nowych obywateli” szło więc pełną parą przez kilkadziesiąt lat, pochłaniając co najmniej kilka milionów ofiar represji, prześladowań i mordów, o upokorzeniach dnia codziennego nie wspominając. Ten proces “twórczy”, łagodniejący wraz z upływem lat, dzięki rozwojowi mediów i możliwościami technicznymi przekazywania informacji oraz narastającym bankructwem systemu, formalnie zakończył się ok. roku 1989.
Ale przecież, jak to mówią, przyroda nie znosi próżni. Stary mit założycielski, musiał zostać szybko zastąpiony nowym, więc okazało się, że nowy, lepszy świat w postaci III RP przyniósł nam Lech Wałęsa, który sam, prowadząc przez lata całe – jak osobiście podkreśla – trudną i skomplikowaną grę z bezpieką, skoczył przez płot stoczni i stanął na czele strajku. Świadkowie, którzy twierdzą, że L.Wałęsa przywieziony został do stoczni motorówką wojskową, psują ten mityczny obraz, ale nie tak dawno temu, sam L.Wałęsa, mając już dość tych oskarżeń, zasugerował był mianowicie koncepcję, że bezpieka mogła przecież przywieźć motorówką jego sobowtóra. No i proszę – w roku 1980 bezpieka już wiedziała, że L.Wałęsa zostanie znanym na całym świecie przywódcą związkowym i prezydentem, co świadczyć może jedynie i ponadczasowej, a wręcz nawet wizjonerskiej mądrości i dalekowzroczności bezpieki. Ogólnie rzecz biorąc, cała ta koncepcja przypomina komunikat telewizyjny, że “dziś w Gdańsku urodził się wybitny artysta plastyk”. Nerwowość byłego prezydenta L.Wałęsy, ale także apologetów III RP jest zrozumiała, bo mit skoku przez płot w porównaniu z mitem bohaterskiej śmierci w zamachu pod Smoleńskiem nie wytrzymuje pola. L.Wałęsa, który stał się bohaterem, bo sam obalił komunizm, skorzystał w końcu na tym prestiżowo i finansowo, a L.Kaczyński stał się męczennikiem. A wiadomo - męczennik to coś więcej niż bohater.
Tak czy owak, nowy mit założycielski III RP został dodatkowo rozszerzony o “tworzenie nowych obywateli” - tym razem już nie tych “radzieckich”, a tych “europejskich”. Nowym Bizancju... - znaczy się nowym Związkiem Radziec ..., co ja piszę – oczywiście, nową metropolią stała się Unia Europejska, która podobnie jak poprzednia metropolia z centrum dowodzenia w Moskwie, miała przynieść nam powszechną szczęśliwość i dobrobyt. Mało tego, że miała, to ciągle ma!
Poseł R.Kalisz, który przez lata podżyrowywał mit założycielski, rozpoczęty hucznym “wyszczałem z Aurory” w celu “tworzenie nowych obywateli” radzieckich, umiejętnie i w podskokach wysforował się na czoło “tworzenia nowych obywateli”, tym razem “europejskich”. To, że przy okazji pełnienia stanowisk i sprawowania płatnych funkcji, przez lata całe, z tego “tworzenia” ciągnie grubą kasę, to wiadomo. Podnosi teraz krzyk o “micie założycielskim IV RP”, bo chyba coś tam na temat wagi i znaczenia propagandowego mitów założycielskich wiedzieć musi i podświadomie czuje, że szansy na “tworzenie nowych obywateli” w ramach nowego mitu już mieć nie będzie. Trudno więc się dziwić, że jowialny Ryszard Kalisz, w kontekście planów rządu o podwyższeniu wieku emerytalnego do 67. roku życia, mając zaledwie 55 lat, może czuć się zaniepokojony.



* TVP, Tomasz Lis na żywo, 15.04.2012

1 komentarz:

  1. Świetnie się to czyta.. Co zrobić. Poseł Ryszard Kalisz jest jaki jest, ma swoją charyzmę, więc pełni takie a nie inne funkcje..

    OdpowiedzUsuń