25 lat temu runął mur w Berlinie

25 lat temu runął mur w Berlinie
Za plecami karabiny republiki. Berlin Zachodni 1988 r. Stoję na punkcie kontroli granicznej "Charlie", w strefie amerykańskiej. W tle enerdowskie przejście kontrolne. Przejście na wschodnią stronę i słynne tablice, informujące w czterech językach o tym, że "opuszczacie sektor amerykański" (YOU ARE LEAVING THE AMERICAN SECTOR). Kilkaset metrów dalej stacja Friedrichstrasse.

sobota, 20 sierpnia 2011

Debaty koncesjonowane

Korzystając ze starych i sprawdzonych wzorów okrągłostołowych, kiedy to generał Czesław Kiszczak, w mniej lub bardziej zawoalowany sposób, dobierał sobie opozycję do rozmów, premier Donald Tusk postanowił zrobić ten sam manewr. Zaproponował* otóż tzw. “debatę” na temat "spraw najważniejszych dla Polski". W debacie uczestniczyć mieliby ministrowie obecnego rządu, ale nie ci z PSL, tylko ci z PO oraz wyznaczeni przedstawiciele “największej opozycyjnej partii”, czyli PiS. Debata miałaby odbywać się codziennie w “dowolnej stacji telewizyjnej”, a jej zwieńczeniem byłaby rozmowa samego premiera Tuska z prezesem Kaczyńskim. Premier nie ma nic przeciwko wspólnemu ustaleniu "reguł gry", żeby nie było "żadnej ściemy".
Największa partia sejmowa, która dostaje wielomilionowe dotacje z budżetu państwa, czyli pieniądze podatników, chce jeszcze mieć dodatkowy, bezpłatny czas w kampanii wyborczej, na tzw. “debatę”. Do tego proponuje, a właściwie to wyznacza sobie, drugą, sejmową, biorącą dotacje państwowe partię, jako dyskutanta. A przecież te dwie partie, nie mówiąc już o konkretnych posłach, są w sejmie od wielu lat, rządziły, i rządzą Polską. Mogły i nadal mogą debatować w sejmie na tematy gospodarcze i te "najważniejsze dla Polski” – nawet codziennie. Mało tego – mogły faktycznie działać, będąc u władzy, wdrażać w życie i realizować różne pomysły. Przedstawiciele tych partii, debatowali i rozmawiali już na wszelkie możliwe tematy, przez kilka ładnych lat, co tydzień w programie “Kawa na ławę”,“Forum”, “Tomasz Lis na żywo”, “Teraz my”, “Rozmowa Rymanowskiego” i w wielu, wielu innych programach telewizyjnych i radiowych - także tych lokalnych. Co nowego powiedzieć może więc minister Cezary Grabarczyk? Co nowego powie minister Julia Pitera? Czym zaskoczy nas Ewa Kopacz? Czym może zaskoczyć nas minister Jacek Rostowski? Zasypią nas liczbami, cytatami z dokumentów, paragrafami i nowomową partyjno-urzędniczą, która w wielu rodakach budzi ciągle jeszcze podziw i poważanie. Powiedzą, że “mają wiedzę”, co trzeba zrobić i mają plan, i gotowe rozwiązania? Skoro “wiedzą” i “mają”, to przecież mogli i mogą to robić. PiS był u władzy i miał swojego prezydenta – PO jest u władzy i ma swojego prezydenta od roku. Kto więc przeszkadza?
Premier oczywiście “nikomu nie zamyka drogi do debaty” i dlatego “wraz z ministrami swojego rządu będzie do dyspozycji każdej innej partii”, ale “wszyscy widzimy”, że to PO i PiS “realnie ubiegają się o to, aby rządzić” i “ten pojedynek o przyszłość Polski rozstrzygnie się jednak między tymi dwoma partiami". Czyli jak premier mówi, że “nikomu nie zamyka drogi do debaty”, to wiadomo, że mówi.
A może należałoby taką debatę zorganizować, ale pod warunkiem, że PO i PiS będą rozmawiać z mniejszymi, pozaparlamentarnymi partiami, np. z Nową Prawicą Janusza Korwin-Mikke, Ruchem Poparcia Janusza Palikota, Prawicą RP Marka Jurka? Rozumiem – siadają naprzeciw siebie premier Donald Tusk, Janusz Korwin-Mikke, siada Jarosław Kaczyński, Janusz Palikot i Marek Jurek. Wtedy miałoby to sens, bo wyborcy mogliby dowiedzieć się czegoś nowego, zobaczyć faktyczne różnice programowe i mieć jakiekolwiek porównanie. ... Wiem. Mało możliwe. Miłująca demokrację, prawdę i sprawiedliwość “Banda Czworga” nie dopuści. Będą rozmawiać, ale tylko w swoim gronie – dwóch, a po chwilowym przeczołganiu PSL i SLD - czterech największych partii sejmowych. Bo przecież chodzi o to, żeby były jasne "reguły gry", i żeby nie było "żadnej ściemy". Inaczej byłoby to niezgodne z rozpisanym scenariuszem i podziałem ról.

*WPROST, 20.08.2011




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz