25 lat temu runął mur w Berlinie

25 lat temu runął mur w Berlinie
Za plecami karabiny republiki. Berlin Zachodni 1988 r. Stoję na punkcie kontroli granicznej "Charlie", w strefie amerykańskiej. W tle enerdowskie przejście kontrolne. Przejście na wschodnią stronę i słynne tablice, informujące w czterech językach o tym, że "opuszczacie sektor amerykański" (YOU ARE LEAVING THE AMERICAN SECTOR). Kilkaset metrów dalej stacja Friedrichstrasse.

sobota, 13 sierpnia 2011

Doświadczone kadry mężów


Były minister sprawiedliwości, przewodniczący komisji śledczej ds. nacisków, A.Czuma (PO) w radio TOK FM* poinformował o działającym przy CBA (za rządów PiS i potem), Biurze Postępowań Kontrolnych. Biuro to badało oświadczenia majątkowe wyższych urzędników, zatrudniało 52 osoby, a rozpatrzyło 454 sprawy (w ciągu 3 lat)
- Każda z tych 52 osób, mająca wyższe wykształcenie (inna sprawa, że to była oceanografia, rusycystyka, archeologia) - przez rok rozpatrzyła niecałe 3 sprawy. Co ci ludzie robili?
No jak to, co robili? Panie ministrze! Po prostu byli i brali pieniądze. Teraz w tzw. CV wpiszą sobie, że w latach tych a tych, pracowali w dużej, poważnej, państwowej instytucji kontrolnej na stanowisku takim a takim. To się nazywa “zdobyte doświadczenie” - “doświadczenie” niezbędne do “wygrywania” różnych “konkursów” na kolejne intratne stanowiska w administracji publicznej. Partia musi przecież mieć “doświadczone” kadry! Taki dla przykładu, przewodniczący SLD, Grzegorz Napieralski, szlifował “doświadczenie” jako etatowy Sekretarz Wojewódzki zachodniopomorskiego SLD i robił zdjęcia telefonem komórkowym samemu prezydentowi USA B.Obamie, na spotkaniu, podczas wizyty w Polsce. Chyba dlatego i w związku z tym, G.Napieralski ma być przedstawiany w kampanii wyborczej, jako “mąż stanu”? A przecież z wszelkich dostępnych na niebie i ziemi informacji wynika, że jest mężem Małgorzaty, a nie jakiejś Stanu. A tak w ogóle, to nie ma takiego imienia “Stanu”! Ale śmiech śmiechem, a przecież nie jest wcale do śmiechu, jak pomyśleć, że pieniądze na kampanie wyborcze partii sejmowych, pochodzą w większości z dotacji państwowej, czyli są to pieniądze podatników. Za te pieniądze można więc napisać samemu o sobie np. “wybitny polityk”, “znany i uznany”, “wysoce ceniony” i.t.p. Można też napisać “mąż stanu”, a nawet “prawdziwy mąż stanu”, żeby nikt nie miał wątpliwości. Tylko dlaczego za taką partyjno-literacką twórczość, mają płacić podatnicy? Można ludzi traktować jak nierozumne bydło rogate? Można.      
No, ale co tu się dziwić, kiedy ludzie, będący kandydatami na kolejnych “mężów”, a nawet na “żony stanu”, dziwią się z ważniejszych powodów. Posłanka PO, Małgorzata Kidawa-Błońska, powiedziała np. w programie Wirtualnej Polski "Z każdej strony"*, że nie czytała raportu Andrzeja Czumy, ale dziwią ją wnioski przewodniczącego komisji ds. Nacisków. No i proszę! Można nie widzieć i nie czytać dokumentów a dziwić się z wniosków, które przedstawia ktoś, kto dokumenty widział i czytał. W tym samym czasie powracający z wojny w Afganistanie, polscy żołnierze z Żagania i Świętoszowa, mają kłopoty, bo armia redukuje etaty i wielu faktycznie doświadczonych wojskowych nosi się z myślą odejścia do cywila lub odchodzi, bo nie ma dla nich miejsca. Oni nie kreują się na “mężów stanu” i nie dziwią. Obserwują skutki rządów ministra Klicha.
*Radio TOK FM, 09.08.2011  *WP.pl, 11.08.2011

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz