Po całym tygodniu nauki i pracy, "odkąd świat światem", młodzi ludzie, sobotnie wieczory starali się spędzać na imprezach towarzyskich, na prywatkach lub w dyskotekach, pubach czy klubach.
Teraz wygląda na to, że wraz z tzw. postępem, młodzi ludzie interesują się pracami sejmu, rządu, premiera i prezydenta, do tego stopnia, że zamiast imprezować wieczorem z soboty na niedzielę, masowo wchodzą na rządowe i sejmowe strony internetowe, i z wypiekami na twarzy śledzą, co władze zdziałały, jakie odnoszą sukcesy i co planują zdziałać, żeby Polska rosła w siłę a ludzie żyli dostatniej, i żeby żyło się lepiej.
Jak się okazało, a co niespodziewanie zasugerował rzecznik rządu Paweł Graś, to zainteresowanie osiągnęło apogeum w sobotni wieczór i spowodowało zablokowanie stron Kancelarii Premiera, Prezydenta, Sejmu i Ministerstwa Kultury.Rzecznik rządu stwierdził:
„Trudno mówić tutaj o ataku hakerów, bo w żaden sposób żadna z zablokowanych stron, ich zawartość nie została naruszona. Nie było próby włamania się na serwery czy zmiany treści tych stron.
(…)
To zjawisko, które obserwujemy wynika z ogromnego zainteresowania tymi stronami i tematyką.
(…)
Do zainteresowania doszedł nie tyle atak hakerski, co uruchomienie programów, które po prostu
dobijają się do danej strony, w związku z tym nie wszystkie serwery wytrzymały. Sytuacja jest pod
kontrolą.”
No brawo, brawo!
Zamiast jasno powiedzieć o co chodzi, rzecznik zaczął kombinować.
Nieudolne próby tłumaczenia teraz tego, co rzecznik rządu miał na myśli, podejmowane przez niektórych "dziennikarzy", po prostu śmieszą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz